niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 40

"Your trying for more, but dancing in the friend zone." ~ "Tak bardzo się starasz, a i tak jesteś ze mną w relacjach czysto przyjacielsich." - Never Be The Same

~Los Angeles, 18.08.2015 r.~
 ★Ellington★

  Siedzę w salonie razem z chłopakami i oglądamy mecz. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi, a po chwili stukot obcasów po schodach. To pewnie ten cały Noah przyszedł. Nie chcę, żeby Rydel z nim się spotkała. Co jeśli się w nim zakocha? Ech, mogłem wyznać jej uczucia rano, ale niestety przyszedł Riker. Czy on musiał akurat wtedy się pojawić? Wszystko mi popsuł, a długo zbierałem się na wyznanie uczuć Rydel.
  Po chwili w wejściu do salonu pojawiła się Rydel z tym całym Noahem. Dokładnie mu się przyjrzałem od stóp do głów. Nie ma jakoś szczególnie czegoś nietypowego. Ot, taki przeciętny.
  - Może wstaniecie? - odezwała się Rydel. My spojrzeliśmy po sobie, po czym wstaliśmy i podeszliśmy trochę bliżej nich. - Chłopaki, poznajcie Noaha - powiedziała.
  - Cześć - odparliśmy chórem.
  - Noah to są moi bracia: Riker, Rocky i Ross oraz najlepszy przyjaciel Ellington - mówiła, wskazując na nas. Gdy przedstawiała mnie, przez chwilę dłużej na mnie popatrzyła.
  - Cześć, ja was chyba skądś kojarzę. Nie gracie może w jakimś zespole? - spytał Noah.
  - Tak, gramy. Jesteśmy R5 - odpowiedział Rocky.
  - Tak coś właśnie myślałem. Moja była dziewczyna was słuchała.
  - To my może już pójdziemy? - odezwała się Rydel, pociągając za rękę Noaha.
  - Okay, miło było was poznać - odparł Noah, po czym wyszli z salonu, a bracia od razu spojrzeli na mnie.
  - Co? Mam coś na twarzy? - zapytałem, nie wiedząc, o co im chodzi.
  - Serio, Ell? Pozwoliłeś jej pójść z nim? - odezwał się Rocky.
  - A co miałem zrobić? - odparłem, wyciągając bezradnie ręce i siadając na kanapie.
  - No nie wiem, wyznać jej wcześniej uczucia? - powiedział Ross.
  - Tak, mogłem to zrobić rano, gdyby ktoś nie wlazł do kuchni - odpowiedziałem, patrząc wymownie na Rikera.
  - A skąd ja niby miałem wiedzieć, co wy tam robicie? - bronił się. - Ale przecież później mogłeś jej to powiedzieć.
  - Już chyba to by nie wyszło i raczej nie zdobyłbym się na to ponownie - westchnąłem.
  - Ale mogłeś spróbować. Teraz nie wiadomo, co się stanie na tym ich spotkaniu. Chociaż wątpię, żeby do czegoś większego doszło, ale może to być początek do zakochania - odezwał się Ross.
  - Ell, musisz coś zrobić, jeśli nie chcesz jej stracić - wtrącił się Rocky. - Wolę ciebie za szwagra, bo i tak już traktujemy cię jak członka rodziny, niż tego Noaha.
  - Ale ja nie wiem, czy ona coś do mnie czuje - powiedziałem bezradnie. - Jeśli nie, to co będzie z naszą przyjaźnią? Co jeśli coś się popsuje? Nie chcę tego.
  - Czasami warto zaryzykować - odparł Ross.
  - Odezwał się ten, który twierdził, że nie zakocha się w Laurze, a było wiadome, że tak się stanie - odpowiedziałem.
  - Oj tam, cicho bądź. Ważne, co jest teraz. Też się trochę bałem wyznać Laurze uczucia, bo przecież ją oddałem Romwellom. Postaw się w mojej sytuacji. Tobie jest o wiele łatwiej, niż mi było.
  - Wystarczy, że się odważysz i powiesz Rydel, co czujesz - dopowiedział Rocky.
  - Ale to nie jest takie łatwe - westchnąłem.
  - No, miłość nie jest łatwa, ale ważny jest ten pierwszy krok - odezwał się Riker.
  - Chciaż ty i tak masz łatwiej niż Noah, bo znasz Rydel już wiele lat i przyjaźnicie się. Że tak powiem wystarczy, jeśli będziesz trzmał wędkę w ciągłej gotowości, a Rydel już masz prawie na haku i tylko w odpowiednim momencie musisz mocniej pociągnąć za żyłkę - powiedział Rocky.
  - Jakie ty masz myśli, Rocky - uśmiechnąłem się.
  - No co? Jakoś mnie tak natchnęło - zaśmiał się.
  - Ellington, mam pytanie - odezwał się Ross.
  - Jakie?
  - Kochasz Rydel? - spytał.
  - Tak, kocham ją - odpowiedziałem pewnym głosem.
  - Nie chcesz jej stracić?
  - Nie chcę.
  - To w takiem razie rusz dupę i wyznaj jej swoje uczucia, jeśli nie chcesz popełnić swojego życiowego błędu. To na pewno coś zmieni i może na lepsze - powiedział głośniejszym tonem.
  - Macie rację, muszę coś zrobić, żeby nie stracić Rydel. Wyznam jej swoje uczucia, gdy nadarzy się taka okazja. Na razie zobaczę, jak to będzie po tym jej spotkaniu z Noahem. Jeśli bardziej się do siebie zbliżą, to niezwłocznie powiem jej, co czuję - odparłem pewniejszym głosem.
  - No i tak właśnie masz myśleć! - odezwał się Riker.
  - Wiesz, zawsze możesz załatwić to po męsku - powiedział Rocky.
  - Myślę, że to rozwiązanie nie jest konieczne - odpowiedziałem.
  - No to zobaczymy, jak się wywiążesz ze swojego postanowienia - odparł Ross.
  - Sam chcę to wiedzieć i mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli. Oby tak było - powiedziałem.
 ~*~
 ★Rydel★

  - To gdzie idziemy? - spytałam, gdy wyszliśmy z domu.
  Szczerze powiedziawszy to ulżyło mi, gdy byliśmy na zewnątrz, bo nie musiałam znosić spojrzeń chłopaków. Ellington to prawie cały czas patrzył na Noaha, a jak spojrzał na mnie, to poczułam się nieswojo. Mogłam jednak od razu nie przedstawiać im Noaha. Chociaż mam to za sobą.
  - A nie wiem, myślałem, że ty coś wymyśliłaś, skoro do mnie dzwoniłaś - odpowiedział Noah.
  - W sumie to nie myśliałam nad tym. Tak po prostu zadzwoniłam, bo i tak nie mam nic ciekawego do roboty w domu.
  - To może pójdziemy na plażę? - zaproponował.
  - Okay, lubię tam chodzić - odparłam. 
  - No to wiem już o tobie kolejną rzecz - uśmiechnął się.
  - A wiesz o mnie coś więcej? - zapytałam.
  - W sklepie dowiedziałem się, że masz braci, potem jaki masz adres, przed chwilą przypomniałem sobie, że grasz w zespole, a teraz, że lubisz plażę. Więcej nic o tobie nie wiem.
  - Na prawdę w sklepie nie skojarzyłeś, że gram w zespole? 
  - Jakoś nie. 
  - Mówiłeś, że twoja była dziewczyna nas słuchała.
  - Tak, ale zerwałem z nią już rok temu. Jednak i tak nie kojarzyłem za batdzo waszej muzyki ani jak wyglądacie - powiedział.
  - Dlaczego się rozstaliście? - spytałam, ale zaraz pomyślałam, że może być to dla niego trudny temat i atmosfera stanie się ciężka. - Oczywiście, jeśli nie chcesz, to nie mów mi nic o tym - dopowiedziałam po chwili.
  - Spokojnie, nie jest to żadna tragiczna historia - uśmiechnął się. - Byliśmy ze sobą ponad rok, ale znaliśmy się od początku liceum i wcześniej tylko się przyjaźniliśotem zrodziło się pomiędzy nami uczucie. Jednak po roku poczuliśmy, że nie czujemy do siebie tego samego, co na początku, więc postanowiliśmy się rozstać. Jednak nadal utrzymujemy ze sobą kontakt i jesteśmy przyjaciółmi, a ona nawet niedawno znalazła sobie chłopaka i jest z nim szczęśliwa - opowiedział.
  - Chyba dobrze, że w porę się o tym zorientowaliście.
  - Tak, lepiej, że stało się to z naszej decyzji.
  - Kochałeś ją? - spytałam.
  - Tak, kochałem i to mocno. Myślałem, że będzie to wieczna miłość, ale jednak nie - odpowiedział, a na końcu westchnął i trochę posmutniał.
  - Nadal coś do niej czujesz, prawda? Zrozumiałeś to, gdy zaczęła spotykać się z kimś innym - powiedziałam, a Noah na chwilę odwrócił głowę w przeciwną do mnie stronę, ale zaraz spojrzał przed siebie i milczał. Widać było, że nad czymś myśli. Przeszliśmy kawałek w ciszy, a w końcu odezwał się:
  - Tak, nadal coś do niej czuję. Najgorsze jest to, że ona chyba już nic do mnie nie czuje. Ja nadal ją kocham - powiedział trochę smutnym głosem. No nie, muszę go pocieszyć. Widać, że nie tylko ja mam problem miłosny.
  - Skąd wiesz? Może ona tak jak ty nadal cię kocha, ale nie zdaje sobie z tego sprawy? Jeśli ci na niej zależy, to walcz o nią, bo możesz ją stracić i popełnić życiowy błąd - odarłam.
  Nagle dostałam olśnienia. Ta rada jest też dobra dla mnie. Muszę coś zrobić, żeby bardziej zwrócić na siebie uwagę Ellingtona. Nie wierzę, sama sobie udzieliłam rady i to zupełnie nieświadomie.
  - Masz rację, Rydel. Może ona nadal coś do mnie czuje. Coś wymyślę i zrobię, żeby znów się we mnie zakochała - odpowiedział już weselszym głosem.
  - No i tak masz myśleć! - uśmiechnęłam się.
  - Dzięki za radę. Jesteś mądra, skoro wymyślasz takie dobre rady - odpowiedział, uśmiechając się do mnie.
  - Dzięki, ale ja już mam trochę wyprawę w dawaniu komuś rad. Byly one dobre, bo te osoby, którym coś doradzałam w sprawach miłosnych, są teraz razem.
  - Mieć taką przyjaciółkę jak ty, to skarb. Kto zna cię bliżej, to ma na prawdę wielkie szczęście - powiedział, a ja tylko uśmiechnęłam się do niego.
  Noah rzeczywiście jest sympatycznym chłopakiem. Gdybym nie była zakochana w Ellingtonie, a Noah w jakiejś dziewczynie, to mogłabym się w nim zakochać. Ma w sobie to coś. W sumie to mógłby być moim przyjacielem. Co jak co, ale jako przyjaciela mogłabym go mieć.
  - A ty jesteś w kimś zakochana? - spytał Noah.
  Powiedzieć mu? W sumie to on wyznał prawdę, więc ja też mogę. Może nawet mi coś doradzi?
  - Wiesz, no jestem zakochana i to w moim najlepszym przyjacielu - odezwałam się.
  - On był wtedy w domu?
  - Tak, to ten brunet, ale z tymi krótszymi włosami.
  - To już wiem, który. Prawie cały czas się na mnie patrzył i obczaił, gdy przyszliśmy.
  - Też to zauważyłam.
  - Wyznałaś mu swoje uczucia? - spytał.
  - Nie, nie mam na tyle odwagi - westchnęłam. - Nie mam też pewności, że on odwzajemnia moje uczucia. Chociaż dziś rano chyba chciał coś mi wyznać.
  - Powiedz mi o tym, to może coś wywnioskuję.
  - Gdy wróciłam ze sklepu to był w kuchni. Powiedziałam mu o tobie, żeby sprawdzić, czy okaże się zazdrosny, ale on chyba dobrze maskował uczucia albo nie był zazdrosny. Spytałam go, czy nie miałałby nic przeciwko, gdybym spotkała się z tobą, ale on powiedział, że nie. Później tak wyszło, że się przytuliliśmy, a jak się odsunęliśmy, to coś chciał mi wyznać. Cały czas się zacinał i był niepewny siebie. Już chyba by to powiedział, ale do kuchni wszedł mój brat i wszystko zniszczył - odpowiedziałam Noahowi całą historię. - Myślisz, że chciał wyznać mi swoje uczucia? - spytałam.
  - Wydaje mi się, że chyba tak - odpowiedział. - Ja sam też nie wiedziałem, jak to powiedzieć Alice, czyli tej mojej byłej dziewczynie.
  - A jak to wyznałeś? - zapytałam.
  - Też się zacinałem, ale w końcu powiedziałem jej, co do niej czuję, a ona odpowiedziała mi to samo.
  - Tak mogło być też w moim przypadku - westchnęłam.
  - Może ta sytuacja się jeszcze powtórzy? A może sama spróbuj mu to wyznać?
  - Chyba nie mam na tyle odwagi - odparłam bezradnie.
  - Serio? Przed chwilą doradzałaś mi, a teraz sama nie wiesz, co robić? - spytał, ale nie zabrzmiało to złośliwie.
  - Tak to jest, gdy ma się doczynienia z własnymi problemami. Łatwiej komuś doradzić, niż sobie - odpowiedziałam.
  - Masz rację, ale zastosuj twoją własną radę. Może też poskutkuje. Zresztą ty masz łatwiej, bo nie musisz się jeszcze rozprawić z jego dziewczyną, a wtedy byłoby ci trudniej. Ja jednak spróbuję zawalczyć o Alice.
  - A może pomożesz mi, żebym mogła sprawdzić, czy Ellington coś do mnie czuje? - spytałam, a w głowie zaczął układać mi się plan.
  - Co mam niby robić?
  - Może później wrócimy do mojego domu, a ty będziesz udawał, że mnie podrywasz. Na przykład będziesz mówił o czymś, co niby lubisz, a również ja to lubię, a Ellington nie. Co ty na to? - spytałam.
  - Okay, wchodzę w ten plan, bo dzięki temu na pewno coś osiągniesz.
  - Dzięki, Noah - uśmiechnęłam się.
  - Spoko, ty mi też doradziłaś, więc mogę ci pomóc - odpowiedział, odwzajemniając mój gest. - Ale, żeby ten plan wypalił muszę więcej o tobie wiedzieć. Ja też coś więcej o sobie opowiem.
  - Okay - przytaknęłam.
  Przez całą drogę na plażę oraz na niej rozmawialiśmy na różne tematy o nas. Wiele rzeczy dowiedziałam się o Noahu, a on o mnie również. Na prawdę przyjemnie spędziało mi się z nim czas. Noah jest bardzo sympatyczny, ale też wyluzowany i zabawny. To na prawdę fajny chłopak. Nie żałuję, że go poznałam.
  - Okay, to teraz pora wcielić w życie mój plan - powiedziałam, gdy byliśmy pod moim domem.
  - Dobrze, myślę, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a Ellington będzie zazdrosny. Już ja trochę wiem, jak to zrobić. Zresztą ja też byłbym o ciebie zazdrosny, gdybym coś do ciebie czuł. Jesteś na prawdę niezwykłą osobą - uśmiechnął się.
  - Dzięki, ale ty też jesteś spoko - odpowiedziałam, uśmiechając się. - Okay, no to wchodzimy - odparłam i otworzyłam drzwi, po czym weszliśmy do środka. Udaliśmy się do salonu, w którym byli moi bracia, Ell oraz Laura i Vanessa wtulone w Rossa i Rikera. Słodko tak wyglądają. Sama bym tak chciała.
  - Hej, wam - odezwałam się, ale spojrzały na mnie tylko Laura i Van, ale po chwili też Ellington.
  - Hej. Widzę, że przyprowadziłaś tego chłopaka, o którym mówiłaś - odezwała się Vanessa, a momentalnie moi bracia skierowali na nas spojrzenia.
  - Tak, chciałam, żebyście go lepiej poznali, bo ja już to trochę zrobiłam - powiedziałam. - A tak w ogóle Noah poznaj Laurę i Vanessę hmoje przyjaciółki.
  - Cześć - odparły wspólnie. To dziwne, ale zawsze im to wychodzi.
  - Cześć - odezwał się Noah. Zauważyłam, że jest trochę skrępowany, ale ja też jestem. Muszę szybko przejść do mojego planu, bo nie zamierzam tak stać, żeby wszyscy tak na nas patrzyli.
  - Lau, Van mogę was na moment na słówko? - spytałam.
  - Jasne - odpowiedziały.
  - Noah, może posiedź chwilę z chłopakami i trochę się poznajcie - powiedziałam do niego, on spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Trochę głupio mi go zostawiać, ale muszę wciąganąć do planu Laurę i Vanessę.
  - Okay - odparł trochę niepewnie.
  Machnęłam ręką porozumiewaczwo na Laurę i Vanessę, a one szybko wstały z kanapy i podeszły do mnie. Udałyśmy się do kuchni.
  - O co ci chodzi, Rydel? - odezwała się od razu Laura.
  - Mam z Noahem plan, żeby Ellington stał się o mnie zazdrosny - powiedziałam, a one spojrzały na mnie pytająco.
  - Co? - spytała Vanessa.
  - No wiecie, bo wyszło tak, że dowiedziałam się, że on nadal kocha się w swojej byłej dziewczynie i chce ją odzyskać, a ja mu doradziłam, co może zrobić. Potem Noah spytał, czy ja jestem w kimś zakochana, a ja powiedziałam, że tak. No i później wymyśliłam ten cały plan, że Noah będzie udawał, że mnie podrywa. Wtedy zobaczę, czy Ellinton jest o mnie zazdrosny czy też nie. Rozumiecie?
  - Tak - przytaknęły.
  - Pomożecie mi też? Możecie zaproponować coś do robienia, żeby Ell rywaizował z Noahem i takie tam. Wchodzicie w ten plan? - spytałam.
  - No pewnie - odpowiedziała Laura.
  - Ja bym ci nie pomogła? - odparła z uśmiechem Vanessa.
  - Dobrze. Obserwujcie Ellingtona, okay? - powiedziałam, a one przytaknęły.
  - No to w takim razie chyba wiecie, co robić? - upewniłam się.
  - Tak - powiedziały razem.
  - Dobrze, to chodźcie już do chłopaków, bo głupio mi, że zostawiłam tam Noaha samego.
  - A w ogóle to jaki on jest? - spytała Van.
  - Bardzo sympatyczny, ale nie pora teraz na gadanie o nim. Musimy wcielić mój plan w życie - powiedziałam, po czym wyszłyśmy z kuchni i poszłyśmy do salonu.
  Chłopaki siedzieli w ciszy. Ogólnie panowała grobowa atmosfera. Zauważyłam, że Noah jest bardzo spięty i najwyraźniej nie wie, co robić? Ale dlaczego chłopaki z nim nie gadają? Zawsze byli rozmowini, a teraz co im nagle się stało?
  - Już jesteśmy. Może coś porobimy? - odezwałam się wesoło. Muszę jakoś rozładować tą atmosferę.
  - Okay, możemy coś robić, bo nie zamierzam tutaj tak bezczynnie siedzieć - odpowiedział Rocky.
  - To może standardowo zagramy w butelkę? - zaproponowała Laura.   No to już wiem, co się kroi. Laura ma dobry pomysł.
  - Okay - odparli wszyscy.
  Usiedliśmy w kółku na podłodze. Noah był po mojej prawej stronie, a po lewej szybko dosiadła się Vanessa. Teraz muszę obserwować Ellingtona, który usiadł akurat na wprost mnie i patrzył raz na mnie, a raz na Noaha. Jednak na razie nie zauważyłam żadnego innego zachowania u niego. Chyba na prawdę dobrze maskuje uczucia. Zobaczymy, jak długo.
  Laura zakręciła butelką i idealnie wypadło na Noaha.
  - Pytanie czy wyzwanie? - spytała.
  - Niech będzie pytanie - odpowiedział Noah.
  - Co myślisz o Rydel?
  Dobre pytanie. Muszę teraz patrzyć dyskretnie na Ellingtona.
  - Nie znam jej długo, więc nie wiem, jaka dokładnie jest, ale sądzę, że jest na prawdę niezwykłą dziewczyną i chciałbym ją jeszcze lepiej poznać - powiedział Noah, uśmiechając się do mnie, a ja odwzajemniłam jego gest. Przy okazji kątem oka spojrzałam na Ratliffa, który nadal nic po sobie nie pokazwyał. Może on jednak nic do mnie nie czuje? Nie, muszę być dobrej myśli.
  Noah zakręcił butelką i wylosował Ellingtona. No to będzie ciekawie.
  - Pytanie czy wyzwanie?
  - Do ciebie to może wezmę pytanie - odpowiedział Ell.
  Noah chwilę się zastanowił, po czym powiedział:
  - Co byś wolał stracić: zespół czy najlepszego przyjaciela lub przyjaciółkę?
  - Zespół, bo nigdy w życiu nie mógłbym stracić przyjaciół. Oni są dla mnie bardzo ważni i oddałbym z nich wszystko - powiedział Ellington, patrząc na mnie.
  Poczułam, jak moje serce zabiło szybciej pod wpływem jego spojrzenia. Może on to w szczególności mówił o mnie? No może. W sumie to przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
  - Dobry wybór. Sam też tak bym odpowiedział - odparł Noah, a Ratliff zakręcił butelką i wylosował Laurę.
  - Okay, no to co wolisz pytanie czy wyzwanie?
  - A zaryzykuję i wybiorę wyzwanie.
  - Nie chce mi się myśleć nad czymś ciewym, więc całuj się z Rossem przez dwie minuty, ale tak bardzo namiętnie.
  - Okay, to nie problem dla mnie - odpowiedziała z uśmiechem, po czym pocałowała Rossa. Zaczęli się namiętnie całować, a my wszyscy liczyliśmy. W końcu czas się skoczył, a oni odsunęli się od siebie z uśmiechem na ustach.
  - Takie wyzwania to mogą być częściej - odezwał się Ross.
  - Tak, bez dwóch zadań - odparła Laura, po czym zakręciła i wypadło na mnie.
  - Pytanie czy wyzwanie?
  - Wyzwanie - powiedzałam pewnym głosem. Oby wymyśliła coś z Noahem.
  - Pocałuj Noaha w policzek - odparła. Dyskretnie spojrzałam na Ellingtona. Miał on szerzej otwarte oczy z szoku.
  - Okay, niech będzie - odpowiedziałam. Skierowałam wzrok na Noaha. - Nie masz nic przeciwko? - spytałam go.
  - Nie - odezwał się.
  Przybliżyłam się trochę do niego, po czym delikatnie pocałowałam w policzek i zaraz się odsunęłam. Kątem oka oberwowałam Ellingtona, który na sekundę zacisnął pięść, ale zaraz rozprostował place. Poczułam, że się czerwienię. Oby nie było tego tak bardzo widać.
  Potem graliśmy dalej i przez jakiś czas nie było zadań lub pytań takich jak na początku. Jednak zadanie, które otrzymałam od Vanessy zszokowało mnie.
  - Co mam zrobić? - spytałam ze zdziwieniem.
  - Pocałuj Ellingtona w usta - powtórzyła.
  - Van, ale my się przyjaźnimy - odparłam z naciskiem na ostatnie słowo.
  - Oj tam, na chwilę możecie tym zapomnieć.
  Spojrzałam na Ellingtona, który również był w dużym szkoku.
  - Van, ale... - zaczął Ratliff, ale Marano mu przerwała:
  - Żadnych ale. Macie się pocałować i już!
  Skierowałam wzrok na Noaha. Jego spojrzenie mówiło, żebym to zrobiła, ale ja się bałam. Nie tak to miało wyglądać. Ellington miał być tylko zazdrosny. Widać, że Vanessa próbuje coś wskórać.
  - No pocałuj go, Rydel. Co ci szkodzi? Przecież i tak jesteście przyjaciółmi - odezwał się Riker.
  - Gorzko! Gorzko! Gorzko! - wszyscy zaczęli krzyczeć.
  Spojrzałam bezradnie na Ellingtona. On też był zdezorientowany, ale jego oczy mówiły, co innego. Był w nich taki błysk. Może on tego chce? Ja też nie mam nic przeciwko, ale nie tak to miało wyglądać.
  - Okay! Dobra, pocałuję go - odparłam, a wszyscy ucichli i wbili we mnie swoje slepia. Ech, teraz czuję się jeszcze gorzej.
  Przysunęłam się do Ellingtona, a nasze spojrzenia same się spotkały. Znów zobaczyłam w jego oczach ten błysk. Nagle zapragnęłam go pocałować i to tak na poważnie. Zaczęłam się powoli do niego zbliżać, serce łomotało mi w piersi jak spłoszony ptak. Zauważyłam, że Ell też się do mnie zbliża. W końcu nasze wargi delikatnie się dotknęły, a serce zabiło mi szybciej oraz poczułam falę gorąca. Nasz pocałunek trwał może z trzy sekundy, bo potem szybko odsunęłam się i nie patrząc na Ellingtona z powrotem usiadłam między Noahem a Vanessą. Moje policzki były czerwnoe jak burak. Skierowałam głowę w dół i nie patrzyłam na nikogo. Podobało mi się i to bardzo. Chciałabym tak częściej go całować. Jednak teraz nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Nie wiem, co mam robić.
   Nagle usłyszałam dzwonek z telefonu, który dobiegał od Noaha. Spojrzałam na niego kątem oka. Wyciągnął przedmiot z kieszeni.
  - Przepraszam, na chwilę - odezwał się i wstał z podłogi. Odszedł trochę dalej od nas.
  Słyszałam tylko jak mówił: hej, okay, dobrze, zaraz będę.
  - Przepraszam was, ale muszę już lecieć. Fajnie się bawiłem. To cześć - powiedział szybko.
  - Poczekaj, odprowadzę cię do drzwi, jak przystało, bo jesteś naszym gościem - odezwałam się, wstając z podłogi.
  Wyszliśmy razem na korytarz.
  - Kto do ciebie dzwonił, że musisz tak szybko iść? - spytałam.
  - Alice. Chce ze mną o czymś porozmawiać. Słyszałem, że miała zapłakany głos, więc muszę iść - odpowiedział.
  - Jasne, życzę powodzenia z nią - uśmiechnęłam się.
  - Dzięki i nawzajem. Teraz masz już łatwiej.
  - Nie, to tylko utrudniało sprawę - westchnełam.
  - Będzie dobrze, Rydel - uśmiechnął się. - A teraz przepraszam cię, bo muszę już lecieć. Cześć.
  - Cześć - odparłam, a Noah otworzył drzwi i wyszedł. Cieszę się, że go poznałam. Jednak teraz mam ważniejszą sprawę na głowie.
  Poszłam z powrotem do salonu i kiwnęłam porozumiewawczo głową na Laurę i Vanessę. One szybko wstały i podeszły do mnie. Udałyśmy się do mojego pokoju.
  - Van, dlaczego to zrobiłaś? - odezwałam się, gdy tylko zamknęłam drzwi.
  - A co to cię nie zbliży do niego? Zresztą obserwowałam go. Widać było, że jest o ciebie zazdrosny - odpowiedziała Vanessa.
  - Ale nie musiałeś posuwać się do takich rzeczy! Nie taki był plan - odparłam.
  - Ale, o co ci chodzi, Rydel? - spytała Laura.
  - Bo ten pocałunek tylko utrudnił mi wszystko. Nie wiem jak mam teraz spojrzeć w oczy Ellingtonowi. Nie potrafię. Boję się, że to zniszczy naszą przyjaźń - powiedziałam, a na końcu westchnęłam.
  - Nic to nie zepsuje. Wydaje mi się, że tylko polepszy waszą relację. Musisz z nim pogadać, Rydel - odparła Vanessa.
  - To nie jest takie łatwe - westchnęłam.
  - Wiadmo, że taka rozmowa może wydawać się trudna, ale dzięki niej coś sobie wyjaśnicie. Kto wie, może nawet będziecie razem? - powiedziała Laura.
  - Musisz z nim pogadać - dopowiedziała Van.
  - Wiem, ale nie wiem, jak zacząć. Zresztą, jak on zareagował po pocałunku? - spytałam.
  - Niby był w małym szoku, ale po jego oczach było widać, że się cieszy. Rydel, myślę, że Ellington coś do ciebie czuje - odpowiedziała Laura.
  - No może. Tak byłoby najlepiej.
  - Ale nie dowiesz się niczego, jeśli z nim nie porozmawiasz - odparła Vanessa.
  - Macie rację, muszę z nim pogadać, ale na razie nie teraz. Muszę ochłonąć po tym wszystkim.
  - Trzymamy cię za słowo - powiedziała Laura.
  - Tak, ale teraz opowiedz nam, jak minęło ci spotkanie z Noahem - odparła Vanessa z uśmiechem.
  Opowiedziałam im o wszystkim, a dziewczyny oczywiście coś komentowaly. Potem zmieniłyśmy temat i rozmawiałyśmy o innych rzeczach. Dzięki tym pogaduszkom przestałam myśleć o Ellingtonie i niepotrzebnie się niepokoić. Jednak wiem, że czeka mnie z nim ciężka rozmowa i muszę się do niej przygotować.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

 Hejka wszystkim!!!
 Co myślicie o tym rozdziale? Znowu jest cały o Rydellington, ale myślę, że jest spoko. Muszę jeszcze połączyć tą parę, a potem zobaczycie, co będzie dalej. Co myślicie o Noahu? Chętnie przeczytam wasze odpowiedzi na to pytanie. W ogóle skomentujcie ten rozdzdział. :)
 Jak tam koniec roku szkolnego? Macie dobre oceny? Ja mam najwyższą średnią w szkole, więc jest bardzo dobrze. :) Jednak kończę gimnazjum i boję się liceum, ale to chyba normalne, gdy zmienia się szkołę. Co jak co, ale cieszę się, że już za tydzień są wakacje. Zresztą, kto się nie cieszy? Ale się rozpisałam. :) Dobra kończę już tą notkę.
 Do napisania!!!


sobota, 4 czerwca 2016

Rozdział 39

"I need something, something more, so whatcha, whatcha waiting for?" ~ "Potrzebuję czegoś, czegoś więcej, więc na co, na co czekasz?" - Never Be The Same

~Los Angeles, 18.08.2015 r. ~
 ★Rydel★

    Jadę moim nowiutkim samochodem do supermarketu. Jest dopiero 9:30, a ja jestem już na nogach. No cóż, zakupy same się nie zrobią, a chłopaki przewracają się na drugi bok. Mogłabym któregoś wziąć do pomocy, ale wolę sama robić zakupy. Wszystko na spokojnie wkładam do wózka i patrzę na listę, żeby niczego nie zapomnieć. To jest już moja tradycja. Chłopaki niech się cieszą, że mają taką siostrę.
    Po 5 minutach dojechałam na miejsce i zaparkowałam auto na parkingu. Wzięłam wózek i weszłam do supermarketu. No to zacznijmy od pieczywa. Dalej wszystko wybierałam po kolei według listy. W końcu wszystko już miałam. Na chyba. Idąc z pełnym wózkiem, czytałam listę i tylko co jakiś czas zerkałam na drogę. Po chwili poczułam, że uderzyłam w coś lub w kogoś wózkiem. Spuściłam wzrok z kartki i skierowałam na poszkodowanego, którym był chłopak mniej więcej w moim wieku. Nie ukrywam, jest przystojny. Brązowe włosy miał postawione do góry na żel, ubrany był w czerwoną koszulę w kratę i dżinsy. Jednak najbardziej moją uwagę przykuły jego niebieskie oczy. Miały kolor oceanu.
  - Och, przepraszam. Zagapiłam się i uderzyłam w ciebie wózkiem. Nic ci nie jest? - wrzuciłam to z siebie bardzo szybko. Nawet nie wiem, czy on mnie zrozumiał.
  - Nic się nie stało, jestem cały. Zresztą, gdyby codziennie wpadały na mnie takie ładne dziewczyny jak ty, to nie miałbym nic przeciwko - odpowiedział, uśmiechając się. Ja również się uśmiechnęłam. - Jestem Noah - powiedział, wyciągając przed siebie rękę.
  - Rydel - odparłam i uścisnęłam jego dłoń. - Miło mi ciebie poznać.
  - Wzajemnie - uśmiechnął się. - Jesteś sama tutaj?
  - Tak, robię zakupy dla moich braci.
  - To oni sami nie mogli pójść do sklepu, zamiast wysyłać do niego swoją siostrę?
  - Wolę sama robić zakupy. To mnie też trochę odpręża. Wiesz, mam aż trzech braci i przyjaciela, który mieszka u nas, więc chwila wytchnienia mi się przydaje.
  - No z pewnością. Ja na szczęście mam tylko jednego brata, ale jest ode mnie o 5 lat młodszy.
  - Nie, to ja jestem ta druga w kolejności.
  - Pomóc ci z zakupami? - spytał.
  - Nie, już w zasadzie skończyłam. Idę teraz do kasy. Nie musisz mi pomagać, zajmij się swoimi zakupami - odpowiedziałam.
  - Ja też już skończyłem, więc również idę do kasy. Chyba mogę ci potowarzyszyć? - uśmiechnął się.
  - Jasne - odparłam, odwzajemniając jego gest.
    Poszliśmy do kasy, do której nie było daleko. Poczekaliśmy w kolejce, a potem kasjerka skasowała moje rzeczy i zapłaciłam. Co najlepsze Noah pomagał mi pakować produkty do toreb.
  - Zaczekaj chwilę, pomogę ci nieść te torby. Sama przecież nie będziesz ich dźwigać - powiedział.
  - Okay, jak chcesz - odparłam, bo domyślam się, że i tak zrobiłby po swojemu.
     Zaczekałam aż zapłaci za własne zakupy. Wydaje się być bardzo miły. Może po dłuższej relacji z nim mogłabym go polubić, a może nawet zakochać się. Chociaż moje serce już od dawna zajmuje jeden chłopak, ale nie wiem, czy odwzajemnia moje uczucia. Może lepiej spróbować z kimś innym? Nie wiem, ale chciałabym mieć w końcu chłopaka. Czuć się przy nim wyjątkowa i kochana. Gdy Laura i Vanessa związały się z moimi braćmi, to coraz bardziej tego pragnę. Chciałabym mieć tak samo jak one.
  - Rydel, idziemy? - spytał Noah, sprowadzając mnie tym na ziemię.
  - Tak, tak - odpowiedziałam.
  - Daj mi jedną torbę.
  - Dobrze, jak chcesz - odparłam, po czym dałam mu ją. Wyszliśmy ze sklepu i poszliśmy do mojego samochodu, po czym schowałam zakupy do bagażnika.
  - Dziękuję za pomoc, ale nie musiałeś tego robić, bo mogłabym zawieźć te torby w wózku - powiedziałam.
  - Oj tam, ale i tak chyba przydała ci się dodatkowa ręka - uśmiechnął się.
  - No tak, dzięki jeszcze raz - powiedziałam, uśmiechając się.
  - Nie ma sprawy - odpowiedział. - Może spotkamy się jeszcze?
  - Nie wiem, może - odparłam, ale w duchu cieszyłam się, ze mi to proponuje.
  - Dam ci swój numer i kiedyś się zgadamy, co ty na to?
  - Okay - przytaknęłam z uśmiechem. Szybko wymieniliśmy się telefonami i wpisaliśmy swoje numery.
  - No to do zobaczenia, Rydel - powiedział Noah.
  - Do zobaczenia - odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu, po czym odjechałam.
     Ja to jednak mam szczęście. Nie ma to jak zupełnie przypadkiem wpaść na przystojnego chłopaka, a on na dodatek pomaga mi przenieść torby. Do tego był jeszcze miły i przystojny. Tak, zdecydowanie było na co popatrzeć. Może mam u niego szanse? Chociaż nie, przecież ja czuję coś do Ellingotna. Może jednak mi się tylko wydaje? Bo, co jeśli on nie odwzajemniałby moich uczuć i nasza przyjaźń by się skończyła? Nie chciałabym tego, dlatego może lepiej będzie, gdy zakocham się w kimś innym? Z Ellingtonem i tak mi jest dobrze w przyjaźni i nie musiałabym tego zmieniać. Jednak zanim coś postanowię, to muszę poznać Noaha. Był dla mnie miły i wydawał się sympatyczny. Nie zaszkodzi, jak go lepiej poznam. Może to on jest tym jedynym? A może jednak Ell? Nie wiem. Nie wierzę, Laurze i Vanessie radziłam w sprawach miłosnych, a teraz sama nie wiem, co mam robić. Ech, co te uczucia robią z ludźmi? Teraz to ja muszę od nich wziąć jakąś radę, bo przecież w końcu odnalazły miłość i to w dodatku odwzajemnioną. Tak, muszę z nimi o tym pogadać.
    W końcu dojechałam do domu. Wyciągnęłam torby z bagażnika, zamknęlam samochód i weszłam do budynku. Od razu udałam się do kuchni, w której zobaczyłam Ellingtona. Był tylko w bokserkach i koszulce z krótkim rękawem, a włosy miał w nieładzie. Jego wzrok jeszcze nie był do końca rozbudzony, ale trochę senny.
  - O hej, Delly - odezwał się wesoło.
  - Hej, Ell - odpowiedziałam, kładąc torby na podłodze.
  - Widzę, że byłaś już na zakupach. Pomóc ci rozpakowywać je? - zaproponował.
  - Jasne - odparłam z uśmiechem.
     We dwójkę szybko powkładaliśmy jedzenie do odpowiednich miejsc. Samej dłużej by mi to zajęło. We dwóch zawsze jest raźniej i lepiej. Powiedzieć Ellingtonowi o Noahu czy może nie? Chociaż w sumie mogę to zrobić, bo jestem ciekawa, jak na to zareaguje.
  - Wiesz, w sklepie poznałam kogoś - zaczęłam, a Ell spojrzał na mnie.
  - Kogo? Znam tą osobę? - spytał.
  - Raczej nie - odpowiedziałam. - Spotkałam chłopaka i to zupełnie przypadkiem, bo wpadłam na niego wózkiem. Nazywał się Noah i był dla mnie bardzo miły. Pomógł mi zanieść zakupy do samochodu. Był również przystojny. Na koniec wymieniliśmy się numerami i nasze drogi się rozeszły - powiedziałam.
    Gdy to mówiłam dokładnie obserwowałam Ellingtona. Na początku był zaskoczony, a później jego wyraz twarzy zmienił się na... nie potrafię opisać tego uczucia. Może był zazdrosny?
  - Aha - odezwał się naturalym głosem. Chyba dobrze umie maskować swoje uczucia. Zresztą przecież nie musi być o mnie zazdrosny, skoro nic do mnie nie czuje. - Zamierzacie się spotakać? - spytał.
  - Nie wiem, może, to zależy - odpowiedziałam. - Wydawał się bardzo sympatyczny, więc chciałabym go trochę lepiej poznać. Chyba nie masz nic przeciwko? - zapytałam.
  - A co mam mieć? Jak chcesz, to się z nim spotkaj - odparł, ale tym razem jego ton zabrzmiał trochę inaczej. Sama nie wiem, jak.
  - Okay, to w takim razie zadzwonię do niego i się z nim umówię.
  - Jeśli to sprawi ci przyjemność, to okay. Ja przecież nie mam nic do gadania. Zresztą jestem twoim przyjacielem i chcę, żebyś była szczęśliwa - powiedział, a moje serce drgnęło.
    Nagle zapragnęłam się do niego przytulić i bez wahania to zrobiłam. Ellingoton zaraz objął mnie ramionami. Będąc blisko niego czuję się szczęśliwa i spokojna.
  - Jesteś najlepszym przyjacielem, wiesz? - odezwałam się, a on zaśmiał się cicho pod nosem.
  - Wiem, a ty jestem moją najlepszą przyjaciółką - odparł, a wraz z jego słowami na moje usta wpłynął uśmiech.
    Przy nim zdecydowanie czuję się inaczej niż przy innych. Może to dlatego, że jestem w nim zakochana? Tak, chyba tak. Chciałabym wyznać mu swoje uczucia, ale nie wiem, czy się kiedykolwiek na to zdobędę. Może, jednak on czuje to samo? Może wystarczy zaryzykować? Czasami ryzyko się opłaca. Nawet ta chwila byłaby dobra. Jesteśmy sami i w dodatku wtuleni w siebie. Może już czas spróbować mu wyznać moje uczucia? Chociaż, chyba poczekam na jakiś znak od niego. Jejku, kompletnie nie wiem, co mam robić.
    Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Zauważyłam w nich iskierki szczęścia, a na jego ustach widniał lekki uśmiech. Może, jednak zaryzykuję? Przecież zawsze najważniejszy jest ten pierwszy krok. Okay, a co mi tam powiem mu. Chciaż, nie. Co się ze mną dzieje?
  - Rydel? - odezwał się nagle.
  - Tak? - spytałam. Może on chce wyznać mi swoje uczucia?
  - Chciałbym ci coś powiedzieć - odparł trochę niepewnym głosem.
  - Słucham cię.
     Może, jednak się nie mylę, a Ell próbuje powiedzieć mi, co czuje? Nawet trochę się na to zanosi sądząc po jego niepewności.
  - Wiesz, bo ja... - przerwał. Widocznie był zmieszny. To jest chyba ta chwila!
  - Tak? No powiedz - zachęcałam go. Jeśli ktoś teraz wejdzie, to nie wiem, co mu zrobię!
  - Ja... - zaczął, ale nagle do kuchni wszedł Riker, a Ellington odsunął się dalej ode mnie i czar prysł. Riker, nie wiem, co ci zrobię za to, że przerwałeś tą chwilę! No, jak mogłeś?!
  - Siema - odezwał sie z uśmiechem na ustach.
  - Cześć - odparłam.
  - Siema, Riker - powiedział Ellington.
     Ja nie zamierzałam być już w kuchni, więc po prostu wyszłam i udałam się do mojego pokoju. Rzuciałam się na swoje łóżko.
     No dlaczego Riker musiał pojawić się akurat w takim momencie? Może Ell chciał wyznać mi swoje uczucia? Był trochę spięty i nie wiedział, jak ma się wysłowić, więc może było to, to? Nagle poczułam przypływ nadziei. Może Ellington rzeczywiście czuje to samo, co ja? Może mam u niego jakieś szanse? Muszę zobaczyć, czy na prawdę mu na mnie zależy. Umówię się z Noahem i sprawdzę jego reakcję. Gdy okaże się się zazdrosny, to wtedy stanie się wszystko jasne. Zresztą, gdy źle odczytałam jego zamiary, to zawsze mogę spróbować z Noahem. Spotkam się z nim. Był dla mnie miły i myślę, że mogłabym go polubić. Tak, zadzwonię do niego.
    Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni, po czym wybrałam numer Noaha i połączyłam się. Chwilę poczekałam aż w końcu usłyszałam jego głos:
  - Rydel? - spytał.
  - Tak, to ja - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
  - Hej, co słychać?
  - A nic szczególnego. Zadzwoniłam do ciebie, bo mam jedno pytanie.
  - Jakie?
  - Może spotakamy się dziś lub jutro? - zaproponowałam.
  - Jasne, możemy nawet dziś. O której ci pasuje?
  - Nie wiem, może o 14?
  - Okay, mi tam pasuje. Gdzie?
  - Może przyjdziesz do mojego domu? Zaraz napiszę ci adres.
  - Dobrze, jeśli tak chcesz.
  - To w takim razie jesteśmy umówieni - powiedziałam.
  - Tak, cieszę się, bo sądziłem, że to było jednorazowe spotaknie, a tu proszę. Nawet nie myślałem, że tak szybko zadzwonisz. Prędzej to ja bym to zrobił - odparł. Domyślam się, że teraz się uśmiecha.
  - No widzisz, tak jakoś wyszło.
  - To do zobaczenia.
  - Do zobaczenia - odpowiedziałam, po czym rozłączyłam się. Napisałam adres i wysłałam wiadomość, po czym rzuciłam telefon na łóżko.
     Nie wiem, czy dobrze robię umawiając się z Noahem. Chociaż w sumie, co mi tam. Zawsze go lepiej poznam i jeśli się okaże typem bad boya lub coś w tym stylu, to zakonczę naszą znajomość. Chociaż myślę, że on jest takim zwyczajnym chłopakiem. Teraz nie mogę nic więcej o nim stwierdzić, bo nie znam go dobrze. Muszę o tym wszystkim porozmawiać z Laurą i Vanessą. Może one coś mi doradzą? Na pewno.
     Chwyciłam telefon do ręki i wybrałam numer do Van.
 ~*~

  - Okay, więc opowiadaj, co takiego ci się dziś przytrafiło? - spytała Vanessa.
     Po moim telefonie dziewczyny już po jakiś 15 minutach były u mnie. Co jak co, ale na nie mogę zawsze liczyć.
  - Byłam dziś na zakupach w supermarkecie i gdy już byłam niedaleko kasy, to jeszcze raz sprawdzałam listę, czy wszystko mam. Przez to przypadkiem uderzyłam wózkiem w chłopaka - powiedziałam, ale Laura mi przerwała:
  - No proszę - uśmiechnęła się. - Jak wyglądał?
  - Był to przystojny, wysoki brunet o niebieskich jak ocean oczach. Był dla mnie bardzo miły, bo pomógł mi zanieść zakupy do samochodu. Na koniec wymieniliśmy się numerami i tyle.
  - Umów się znim. Może to ten jedyny - odezwała się Vanessa.
  - Wiece, ja już się z nim umówiłam - powiedziałam.
  - Tak? Kiedy? - spytała Van.
  - Zanim do ciebie zadzwoniłam. Stwierdziłam, że był symptyczny, więc mogę go lepiej poznać.
  - Szybka jesteś - zaśmiała się Laura.
  - Taaa... - odparłam.
    Może teraz powiem im o Ellingtonie? Jestem ciekawa, co mi odpowiedzą, chociaż domyślam się, co.
  - Wiecie, muszę wam się do czegoś przyznać - zaczęłam.
  - Do czego? - zapytała Laura.
  - Bo ja... już jestem w kimś zakochana - powiedziałam trochę niepewnie. Teraz pewnie na mnie naskoczą i zasypią pytaniami.
  - Co? W kim? - odparła Van.
  - Czyżby był to Ellington? - spytała Laura.
  - Tak, to Ell - przytaknęłam.
  - Dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś? - zapytała Laura.
  - Sama nie wiem, ale chyba wolałam zachować to dla siebie, bo wiedziałam jak zareagujecie. Pewnie też próbowałybyście mnie znim spiknąć.
  - No pewnie tak, ale jak to się stało, że coś do niego poczułaś? - powiedziała Vanessa.
  - Ja już wcześniej coś do niego czułam, nawet zanim wy się zjawiłyście, ale nie chciałam się do tego samej sobie przyznać. Jemu też nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam, czy on czuje to samo. Teraz mam ku temu wątpliwości po tym, co się stało rano - powiedziałam i specjalnie przerwałam w tym momencie.
  - A co się takiego wydarzyło? Pocałował cię czy, co? - odezwała się Laura.
  - Nie, nie pocałował mnie - zaprzeczyłam.
    Ile ja bym dała, żeby to się wtedy stało.
  - To, co się stało?
  - Opowiedziałam mu o Noahu, żeby sprawdzić, czy będzie zazdrosny, ale nie zauważyłam tego. Chyba, że dobrze maskuje uczucia, to nie wiem. Potem tak wyszło, że się przytuliliśmy, a gdy się od siebie odsunęliśmy, to nawet chciałam mu powiedzieć, że jestem w nim zakochana, ale on chyba chciał to zrobić. Cały czas się zacinał i był niepewny. Już prawie by coś powiedział, ale nagle do kuchni wszedł Riker i wszystko przepadło - opowiedziałam, a na koniec westchnęlam.
    Ulżyło mi, gdy to wszystko z siebie wyrzuciłam. Od razu mi lepiej. Najgorsze, co może być, to kotłujące się myśli, których nie chce się pozbyć. Jednak, gdy już wszystko komuś się powie, to jest lepiej i lżej na sercu.
  - Szkoda, że Riker wszystko zepsuł, a mogło być tak dobrze - odezwała się Laura.
  - No trudno - westchnęłam. - Nie wiem tylko, czy Ell znowu się odważy i mi to powie.
  - To może tym razem ty spróbuj? - zaproponowała Vanessa.
  - Nie wiem, czy dam radę. Dziś już chciałam to zrobić, ale nie wiedziałam, jak zacząć - powiedziałam bezradnie.
  - Może wyszłoby to z rozmowy? W każdym bądź razie albo ty mu to powiedz, albo poczekaj aż on znów się odważy, chociaż nie wiadomo, kiedy to nastąpi - powiedziała Van.
  - No właśnie i w tym jest problem - westchnęłam.
  - A może zrób coś, żeby był o ciebie zazdrosny? Może przyprowadź do domu Noaha po waszym spotkaniu i przyglądaj się uważnie Ellingtonowi? - odezwała się Laura.
  - To jest dobry pomysł - powiedziała Vanessa.
  - W sumie wtedy chyba coś by po sobie pokazał - stwierdziłam.
  - Zrób tak. My też możemy być przy tym, żeby dodatkowo go obserwować - odpowiedziała Laura.
  - Okay, bądźcie, bo nawet wtedy będzie mi raźniej - odparłam. - Jednak, czy nie będzie to trochę nie w porządku w stosunku do Noaha? Bo tak jakby go wykorzystamy.
  - Ale on nie będzie o niczym wiedział i może będzie cię podrywał, a jeśli Ell coś do ciebie czuje, to podziała to na niego jak czerwona płachta na byka - powiedziała Van.
  - No dokładnie - przytaknęła Laura. - Chociaż nie polecam być w takiej sytuacji, że jesteś jednocześnie z dwoma chłopakami, których lubisz. Wiem trochę z własnego doświadczenia.
  - Pamiętam, jak Jake do ciebie przyszedł, żeby ci coś powiedzieć i poszliście do twojego pokoju, a Ross był wtedy taki zazdrosny - odpowiedziałam.
  - O tak, był zazdrosny - przytaknęła Van. - A ty Laura niby tego nie zauważyłaś.
  - Może coś tam widziałam, ale wtedy jeszcze nie byłam pewna, czy czuję coś do Rossa lub do Jake'a - powiedziała Laura.
  - Jednak, to nie zmiana faktu, że dzięki temu dowiemy się, czy znaczysz coś więcej dla Ellingotna - odparła Van.
  - No zobaczymy - odezwałam się.
  - Zobaczysz, że wszystko pójdzie po naszej myśli, Delly - powiedziała Laura.
  - Mam taką nadzieję - odparłam.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Co myślicie o tym rozdziale? Nie ma nic o Raurze, bo chciałam sobie zrobić od nich małą przerwę, ale za to jest trochę Rydellington. W kolejnych rozdziałach rozkręcę ich temat bardziej. Myślę, że was choć trochę zaciekawiłam.
Do napisania!!!

Liczę na komentarze! 

Ps. Jeszcze raz zapraszam was na mojego nowego bloga: http://fire-and-water-raura.blogspot.com/