Strony

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 18

"Don’t you know… You changed my life, girl 'cause now I'm livin' and it feels so right." ~ "Czy nie wiesz, że zmieniłaś moje życie? Bo wreszcie żyje i to jest wspaniałe uczucie." - Crazy 4u

~Los Angeles, 12.07.2015r.~
                                                             ★Ross★

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Otworzyłem oczy, ale jasność mnie trochę poraziła, więc z powrotem je zamknąłem. Po chwili ponowiłem próbę, ale uprzednio odwróciłem głowę w bok. Moje spojrzenie padło na Laurę. Była wtulona we mnie jak w misia. Nie powiem, że mi się to nie podoba, bo byłoby to kłamstwo. Tak słodko wygląda, gdy śpi. Jest taka bezronna. Na jej ustach widaniał lekki uśmiech. Ciekawe, co jej się śni skoro się uśmiecha? Napewno jest to coś przyjemnego. Przez to przyglądanie się jej poczułem, że kąciki moich ust unoszą się do góry. Dlaczego się uśmiecham? Czy to przytulanie nie wykracza poza grance przyjaźni? Zresztą wczoraj w nocy moim zdaniem za długo patrzyliśmy sobie w oczy. Wtedy przez chwlę utonąłem w jej spojrzeniu. Nie, ja nie mogę się w niej zakochać! Pod żadnym pozorem nie może do tego dojść! Nie mogę tego zrobić! Chyba za bardzo się do niej zbliżyłem. Jednak nie mogę przestać się z nią spotykać, bo polubiłem to. Sprawia mi to przyjemność. Przychodzę do niej z mojej własnej woli. Naprawdę polubiłem Laurę. Ona jest niezwykłą dziewczyną. Wątpię, żebym kiedyś spotakał inną taką samą jak ona. Laura jest miła, sympatyczna, potrafi mnie wysłuchać, nie naciska, gdy nie chcę jej czegoś powedzieć, mimo że pewnie ją to ciekawi. Jest naprawdę najlepszą przyjaciółką. Nie wiem, czy teraz mógłbym bez niej żyć. Ona po prostu weszła do mojego serca. Myślę o niej ta jakbym był w niej zakochany. Ale przyjaciel też tak może myśleć, prawda? To nic nie znaczy, że wychwalam jej zalety. Ja nic do niej nie czuję. Tylko ją lubię. Nic więcej. Po chwili usłyszałem, że ktoś otworzył klapę, więc natychmiast zamknąłem oczy. Rozróżniłem głosy wszystkich i przysłuchałem się ich rozmowie.
  - A nie mówiłam, że tu będą. - powiedziała Vanessa.
  - Jak oni słodko śpią. - odparła Rydel. Pewnie się teraz uśmiecha. Za dobrze ją znam.
  - Piękna z nich para. Szkoda, że nie są razem. - odpowiedziała Van.
  - Zrobię im zdjęcie. Będą mieli na pamiątkę. - odezwał się Riker. Tylko spróbuj wrzucić to gdzieś do sieci! Mieszkasz w tym samym domu, co ja, więc cię znajdę! Dorwę się zobaczysz! - Okay gotowe.
  - Chodźcie już, bo jeszcze się nas przestraszą, gdy się obudzą. - powiedział Ellington. Po chwili nie słyszałem już żadnych głosów. Jednak jeszcze nie otworzyłem oczu. Przeczekałem chyba z minutę i delikatnie uchyliłem powieki. Rozejrzałem się po dachu i nikogo nie zobaczyłem. Spojrzałem na Laurę. Nadal śpi i chyba nie zanosi się na to, żeby się obudziła. Gdy wstanę to pewnie już nie będzie spała. Nie będę jej w ten sposób budził. Może sama za chwilę to zrobi? Nie mam serca jej budzić, bo tak słodko wgląda, gdy śpi. Ech, o czym ja myślę?! Spojrzałem na niebo. Słońce już dawno wzeszło. Dziwię się, że nie obudziło mnie wcześniej. Szczerze powiedziawszy, to nawet przyjemnie śpi się na zewnątrz. Włuchałem się w szum oceanu. Tak, Laura miała rację, że jest to odprężający dźwięk. Ponowne spojrzałem na nią i zauwżyłem, że poruszyła się. Po chwili powoli zaczęła otwierać oczy.
  - Hej Lau. - uśmiechnąłem się, a ona spojrzała na mnie zaspanym wzrokiem.
  - Hej Ross. - odparła i przeciągnęła się lekko.
  - Jak się spało?
  - Muszę przyznać, że było przyjemnie. Jesteś dobrą poduszką. - uśmiechnęła się.
  - Dzięki. - zaśmiałem się. - Chociaż chyba traktowałaś mnie jak misia, bo mocno się we mnie wtulałaś i nadal to robisz.
  - Jesteś zarówno dobrą poduszką jak i misiem. - odparła i odsunęła się trochę ode mnie.
  - Reszta już nie śpi, bo byli tutaj i zrobili nam zdjęcie.
  - Widziałeś ich?
  - Słyszałem, bo wtedy już nie spałem. Zresztą niedawno przyszli.
  - Pewnie pokażą nam to zdjęcie i będą mówili jaka to ładna z nas para. Szczególnie to dziewczyny.
  - Masz rację. Nie unikniemy ich pytań.
  - To co wstajemy, żeby mieć ich od razu z głowy?
  - Okay. - odparłem i wstaliśmy z materaca. Laura wzięła kołdrę, a ja materac i poduszki. Otworzylśmy klapę i zeszliśmy po schodkach na hol. Weszliśmy do naszego pokoju.
  - Idź się ubrać pierwszy, bo tobie pewnie zajmie to szybciej niż mi. - powiedziała.
  - Okay, skoro tak chcesz. - odparłem. Wyciągnąłem z torby ubrania na dziś i poszedłem z nimi do łazienki. Tam wykonałem wszystkie porannne czynności.
  - Poczekać na ciebie Lau? - spytałem, gdy wyszedłem z łazienki.
  - Wiesz, wydaje mi się, że gdy wejdziemy razem do kuchni to będą coś podejrzewać. Idź sam, a ja przyjdę, jak będę już gotowa.
  - Okay. - odparłem i wyszedłem z sypialni. Udałem się na dół do kuchni. Tam siedzieli wszyscy i kończyli jeść śniadanie, co było widać, bo mieli prawie puste talerze.
&bsp; - Hej wszystkim. - odezwałem się, a oni spojrzeli na mnie. No super. Napewno nie uniknę ich pytań. Szkoda, że nie ma przy mnie Laury, bo to zazwyczaj ona najwięcej mówiła. Mogłem jedank na nią poczekać. No trudno. Biorę wszystko na klatę.
  - Hej. - odparli.
  - Co jedliście?
  - Naleśniki. Na kredensie masz gotowe. - odpowiedziała Rydel, a ja wiziąłem je i usiadłem przy stole.
  - Jak się spało z Laurą? - spytała Vanessa.
  - Nie było źle. - odparłem krótko. Pewnie i tak zaraz bądą mówili o tym, że spaliśmy na dachu.
  - Nie doszło między wami do niczego? - odezwał się Riker.
  - Nie, nic się między nami nie wydarzyło. Tylko spaliśmy przytuleni do siebie, ale to nic nie znaczy.
  - To wiemy i również to, że spaliście na dachu. Tak słodko razem wyglądaliscie. Mamy nawet waszą fotkę. - powiedziała Rydel.
  - Kto ją zrobił? - spytałem, żeby nie podejrzewali, że już nie spałem.
  - Ja i muszę przyznać, ze ładnie wyszliscie. - odparł Riker i pokazał mi telefon ze zdjęciem. Nie było ono złe.
  - Mam nadzieję, że nie udostępniłeś gdzieś tego?
  - Eee... no wiesz... - zacinał się.
  - Masz to natychmiast usunąć.
  - Nie.
  - Riker, usuń to!
  - Po co mam to robić skoro tego nigdzie nie zamieściłem? Zostawię to sobie na pamiątkę. - zaśmiał się.
  - Masz szczęście, bo gdybyś nie usunął to wtedy ja bym to zrobił.
  - Wiesz ile mielibyście polubień i komemtarzy? Zastanów się nad tym.
  - Nigdzie nie udostępniaj tego zdjęcia. - powiedziałem pewnym głosem.
  - Okay, ale nawet jeśli usuniesz mi je to kopie zpasowe mają Vanessa i Rydel.
  - Widzę, że dobrze to obmyśliliście. Jednak nigdzie tego nie dodawajcie, okay?
  - Okay. - odpowiedzieli. Po chwili do kuchni weszła Laura i momenalnie wszystkie spojrzenia trafiły na nią. Ja również na nią spojrzałem. Była ubrana w niebieską bokserkę i dżinsowe spodenki.
  - Hej wszystkim. - odezwała się i uśmiechnęła.
  - Hej. - odparliśmy.
  - Wszyscy już zjedliście śniadanie? Nic dla mnie nie zostało?
  - Pomyślałam o tobie. Na kredensie masz ostatnie naleśniki. Są jeszcze ciepłe. - odpowiedziała Rydel.
  - Okay dzięki. - odparła i wzięła je, po czym usiadła przy stole obok mnie, bo było wolne miejsce. Oczywiście nie obyło to się bez uśmiechów, które każdy posyłał sobie nawzajem. To zaczyna się robić irytujące. Ile można im mówić, że ja i Laura jesteśmy tylko przyjaciółmi? Ile razy trzeba im to powtarzać? Nas nic nie łączy. My się tylko lubimy.
  - Widzieliśmy ciebie i Rossa śpiących na dachu. Byliście do siebie przytuleni i ładnie razem wyglądaliście. - odezwała się Vanessa. No i znów się zaczyna od nowa. Tym razem jest Laura.
  - Tak? Tylko nie myślcie sobie, że jesteśmy razem, bo do niczego między nami nie doszło.
  - Napewno nic się nie zmieniło? - spytała Rydel.
  - Nic, a nic. Ja i Ross jesteśmy tylko przyjaciółmi.
  - Szkoda, bo pasujecie do siebie. - odezwał się Ellington.
  - No cóż tak bywa. - Laura wzruszyła ramionami.
  - Mówiłem wam to samo. Ile razy można wam to powtarzać? - odezwałem się.
  - Ross, my wiemy co wy mówicie, ale wy sami nie wiecie, co do siebie zaczynacie czuć. Widać to po was. Nie usprawiedliwiajcie się czasem, bo nigdy nie wiadomo kiedy miłość zagości w sercu. Ja widzę, że pomiędzy wami jest głębsze uczucie, ale do tego sami musicie dojść. My już was nie będziemy tak męczyć. Jednak zobaczycie, że mieliśmy rację. - odpowiedziała Rydel. Ja i Laura spojrzeliśmy na siebie. Zauważyłem, że była trochę zmieszna, zresztą ja też byłem. Nawet nie wiem, co mogę teraz powiedzieć. Słowa Rydel całowcie mnie zatkały. Nie, to nie może być prawda. Znowu muszę to powtórzyć, że ja i Laura jesteśmy przyjaciółmi. Nic więcej nas nie łączy. Zresztą ja nie mogę się w niej zakochać. Nie chcę bardziej cierpieć, gdy ją stracę lub jej się coś stanie przez Romwellów. Z czyjej byłoby też to winy? Z mojej. Gdyby nie to zadanie to mógłbym spojrzeć na Laurę inaczej niż jak na przyjaciółkę. Jednak nie mogę tego zrobić. Zostały mi jeszcze ponad dwa tygodnie i wszystko może wydarzyć się w tym czasie. Te dni za szybko mijają. Nim się obejrzę, a już będę musiał przyprowadzić ją Romwellom. Ja tego nie chcę. Boję się, że oni mogą zrobić jej coś złego. Dlaczego moje życe musi być tak skąplikowane?
  - To może teraz pójdźmy na plażę? - odewał się Rocky, a wszyscy się zgodzili. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie, a on się uśmiechnął. Wstaliśmy od stołu i udaliśmy się do swoich pokoi.
  - Zrobiło się niezręcznie po tym, co powiedziała Rydel. Teraz nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. - powiedziała Laura, gdy weszliśmy do sypialni.
  - Nie myśl o tym za dużo. Czasami, gdy się za dużo rozmyśla to wszystko staje się bardziej skomplikowane i pogmatwane. - odparłem. Chociaż ja sam dużo myślę.
  - Może masz rację, ale widziałam, że ty byłeś zamyślony. Chyba się nie mylę, prawda?
  - No prawda. Te słowa i tak nic nie dały, bo nadal sądzę, że jesteśmy wyłącznie przyjaciółmi i nic poza tym.
  - Też tak myślę. Dobrze mi z tobą w przyjaźni. Jeśli zrodzi się pomiędzy nami jakieś uczucie to raczej z tym sobie jakoś poradzimy. Ważne, żebyśmy byli blisko siebie. - uśmiechnęła się.
  - Tak muszę się z tobą zgodzić. - przytaknąłem i również się uśmiechnąłem.
  - Może lepiej się szykujmy, bo jeszcze pomyślą, że nie wiadomo, co robiliśmy.
  - Tak, lepiej uniknąć ich pytań i stwierdzeń. Tym razem ty idź pierwsza się ubrać.
  - Okay. - odpowiedziała Laura. Wyciągnęła z troby bikini i weszła do łazienki. Usiadłem na łóżku. Zauważyłem, że Laura myśli podobnie jak ja. Również uważam, że dobrze jest mi z nią w przyjaźni. Nie musi się nic zmieniać. Przecież, gdy jest się parą to prawie wszystko jest takie samo, ale dochodzi tylko całowanie się. Przyjaźń i miłość są do siebie bardzo podobne. Jedno i drugie buduje się na wzajemnym zaufaniu. Z Laurą łatwo się dogadać. Jest chyba otwarta na wszystkie tematy. Gdybym mógł to powiedziałbym jej o Romwellach, ale nie mogę tego zrobić. To muszę przed nią ukrywać. Niczego nie może się domyślać tak, jak w przypadku zespołu. Jak na razie to nie nakierowałem jej na takie stwierdzenie i tak ma pozostać. Chociaż pewnie interesuje ją to dlaczego nie możemy powrócić na scenę. Wolę nie zaczynać tematu o zespole, bo może do tego punktu doprowadzić. Jednak, gdy wyjdzie cało od Romwellów to powiem jej o nich. Nie będę wtedy przed nią tego ukrywać. Pozna wtedy całą moją przeszłość. Zdecydowanie lepiej będę się czuł po tym wyznaniu. Tak było, gdy powiedziałem to mojemu rodzeństwu. Jednak wolałem, żeby żyli w nieświadomości, bo byliby bezpieczniejsi. Jednak jest tak, jak jest i tego nie zmienię.
                                                                  ~*~
                                                             ★Laura★

Wyciągnęłam z torby bikini i weszłam do łazienki. Tam ubrałam się w nie i z powrotem założyłam ubrania. Podeszłam do lustra. Wzięłam szczotkę i rozczesałam włosy. Zmyłam tusz do rzęs, który nałożyłam rano. Wolę to zrobić ja niż woda, bo wyglądałabym wtedy okropnie z czarnymi zaciekami pod oczami. Gdy uporałam się z tym, wyszłam z łazienki. Zobaczyłam, że Ross siedzi na łóżku i widocznie był zamyślony.
  - Łazienkę masz już wolną. - odezwałam się.
  - Okay. - odparł i wstał z łóżka.
  - Poczakać na ciebie?
  - Nie wiem, jak chcesz słuchać ich podejrzeń to okay.
  - Wolę ich uniknąć. - uśmiechnęłam się, a Ross wszedł do łazienki. Wzięłam ręcznik i koc, po czym wyszłam z sypialni. Zeszłam na dół do salonu, wyszłam drzwami tarasowymi na zewnątrz i poszłam do przyjaciół. Stanęłam obok dziewczyn i rozłożyłam koc, po czym położyłam się na nim.
  - Gdzie masz Rossa? Dlaczego z nim nie przyszłaś? - odezwała się Vanessa.
  - Jest w łazience i pewnie za chwilę tutaj przyjdzie. - odpowiedziałam.
  - Lau, mogę cię o coś spytać? Ale odpowiedz szczerze. - odparła Rydel.
  - Okay postaram się.
  - Naprawdę nic nie czujesz do Rossa, czy tylko się wzbraniasz przed odpowiedziedzią?
  - Delly znowu musisz poruszć ten temat? - spytałam zrezygnowanym głosem.
  - Ja po prostu chcę wiedzieć. Zresztą nie ma teraz przy nas Rossa to możesz mówić, co chcesz. Nie powiem mu o niczym. Wszystko pozostanie pomiędzy nami.
  - Już wam mówiłam, że ja i Ross tylko się przyjaźnimy. Ja nic do niego nie czuję. Tylko go lubię i mu ufam. Bardzo dobrze się z nim dogaduję i nasze stosunki są bardzo dobre. Jednak to nie znaczy, że jestem w nim zakochana.
  - Na razie może tak sądzisz, ale to pewnie się zmieni.
  - Nie wiem, może.
  - Tak w ogóle to słodko razem wyglądliście, gdy spaliście przytuleni do siebie. Chcesz to mogę ci pokazać zdjęce. - odezwała się Vanessa.
  - Okay, jestem ciekawa jak wyszłam. - odpowiedziałam, a moja siostra włączyła telefon i po chwili pokazała mi zdjęcie. Nie było takie złe. Nawet mogę przyznć, że ładnie razem wyszliśmy.
  - Urocza z was para, co nie? - uśmiechnęła się.
  - Nawet ładnie wyszliśmy. Tak w ogóle to, jak tam się spało z Rikerem? - odbiłam pałeczkę.
  - Nie było źle. W nocy dużo rozmawialiśmy, ale rano jak się obudziłam to on przytulał mnie od tyłu, bo spałam na boku. - odpowiedziała i zarumiemniła się lekko.
  - Aww... jak słodko. - powiedziłyśmy z Rydel jednocześnie, po czym się zaśmiałyśmy.
  - Nie słódcie mi tutaj. Do niczego więcej nie doszło.
  - A co było u ciebie i Ellingtona? - spytałam Rydel.
  - Obudziłam się przytulona do niego, a tak nie zasypialiśmy. Zauważyłam też, że on mi się przyglądał.
  - Kolejna para. - zaśmiała się Vanessa.
  - Zresztą ty i Ellington przyjaźnicie się już bardzo długo. Nic do niego nie poczułaś?
  - Nie, on jest moim najlpeszym przyjacielem od wielu lat i nie wiem, czy potrafiłabym spojrzeć na niego inaczej.
  - Szkoda, bo pasujecie do siebie. - uśmiechnęłam się.
  - Jako przyjaciele tak, ale nie jako para. - odparła Rydel.
  - Czyli, że każda z nas przeżyła jakąś historię rano po obudzieniu. - powiedziała Vanessa.
  - Tak, rzeczywiście. - przytaknęła blondynka i zapanowała pomiędzy nami cisza. Położyłam się wygodnie na kocu i zamknęłam oczy. Jednak po chwili podniosłam się do pozycji siedzącej i oparłam się na łokciach. Patrzyłam na ocean. Od razu moje myśli nawiedziła sytuacja z rana. Tak przyjemnie mi się spało będąc przytulona do Rossa. Teraz to miejsce na dachu jest dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowe. Jednak ciągle po głowie chodą mi słowa, które powiedziała Rydel. Dlaczego ona sądzi, że mnie i Rossa łączy głębsze uczucie? Przecież tak nie jest. Ja nic nie czuję do niego. Skąd im biorą się takie stwierdzenia. Ja i Ross już dużo razy mówiliśmy, że tylko się przyjaźnimy. Ile razy można jeszcze im to powtarzać? Chyba w nieskończoność. Chociaż pewnie skończyłoby się to, gdybyśmy byli razem. Mi z Rossem dobrze jest w przyjaźni. Nie potrzebuję niczego zmieniać. Gdy się z kimś chodzi to przecież prawie nic się nie zmiana, bo tylko dochodzi całowanie się. Miłość buduje się na zaufaniu, tak samo jak przyjaźń. To jest fundamet do uzyskania dobrej relacji. Bez niego ciężko o coś głębszego. Ja ufam Rossowi i wiem, że gdy chcę coś utrzymać w tajemnicy to on nikomu jej nie zdradzi. Gdybym znalazła się w jakiejś trudnej sytuacji to pewnie, by mi pomógł. Wiem też, że on mnie nie skrzywdzi. Jest bardzo delikatny, życzliwy, miły, romantyczny. Nie spotkałam i chyba nie poznam takiego samego chłopaka jak on. Ross jest jedyny w swoim rodzaju. Jest moim najlepszym przyjacielem. Bardzo go polubiłam. Nawet nie wiem, czy tak samo ufam Jake'owi. On jest inny. Fakt też jest uprzejmy, miły, sympatyczny, ale różni się od Rossa. Przecież dowiedziałam się, że kiedyś był taki jak jego przyjaciele, czyli pewny siebie i wyluzowany. Nie wiem, czy polubiłabym go takiego. Nie przepadam za takimi chłpakami, bo często są tacy, że tylko bawią się uczuciami dziewczyn. Jednak Jake nie jest taki i widzę tą zmianę. Jeśli go porównam do jego przyjaciół to się od ich różni. Jest bardziej opanowany i poważniejszy. Przy mnie jest wyluzowany to fakt, ale nie tak bardzo jak Justin i Max. Jestem ciekawa jaki Jacob kiedyś był. Może nadal taki jest, ale nie przy mnie? Muszę przyznać, że Jake jest intrygujący. Nie wiem w kim mogłabym się zakochać w Rossie czy w Jake'u? To też zależy od tego, jak jestem do nich przywiązana. Przy każdym z nich czuję się inaczej. Rossowi mogę powiedzieć o wszystkim i mnie zawsze zrozumie. On wie o mnie więcej niż Jake. Przy nim po prostu jestem sobą. Przy Jacobie czuję się trochę inaczej. Czasami nie wiem, czy on mnie lubi za to jaką jestem czy przez to, że jestem bogata. Przy nim odczuwam, że taka jestem, ale przy Rossie nie. Dlaczego ja mam takie wątpliwości jeśli chodzi o Jake'a? Przecież wiem o nim dużo. To jest naprawdę trudne pytanie. Trochę się wkopałam, bo zadaje się z dwoma chłopakami, którzy są przystojni, ale przy tym mili i sympatyczni. Jakbym miała wybierać to nie wiem, którego. Jak na razie to nie muszę podejmować takiej decyzji, ale raczej będę musiała. Jestem ciekawa, co jeszcze przyniesie mi los. Zauważyłam, że chłopki idą w naszym kierunku.
  - Hej dziewczyny. - odezwał się Ellington, a Rydel i Vanessa otworzyły oczy.
  - Co chcecie? - spytałam.
  - Chodźcie z nami do wody. Już długo leżycie, więc trochę się rozerwijcie i odświeżcie. - odpowiedział Rocky.
  - Nie chce mi się. - odparła Rydel i z porotem zamknęła oczy. Rocky spojrzał znacząco na Ellingtona, a ten podszedł do blondynki i szybko i zwinnie wziął ją na ręce.
  - Puść mnie Ell! - krzyknęła i zaczęła mu się wyrywać, ale brunet mocno ją trzymał.
  - Jak nie chcecie iść z własnej woli to my możemy wam w tym pomóc. - Ratliff uśmiechnął się do Rydel.
  - Okay niech wam będzie. Możesz już mnie postawić na ziemię? Sama dam radę wejść do wody.
  - Jesteś lekka, więc mogę cię zanieść.
  - Ja jestem lekka? Uważaj, bo ci uwierzę.
  - O co ci chodzi? Przecież jesteś szczupła.
  - Ty się nie znasz. - machnęła ręką. - Ale jeśli tak bardzo chcesz mnie nieś to możesz mnie zanieść, ale nie wrzucaj mnie do wody tylko postaw na brzegu, okay?
  - Dobrze. - odparł Ell i poszedł z Rydel na rękach.
  - A wy idziecie? - spytał Riker.
  - Tak. - ja i Van odpowiedziałyśmy równocześnie, po czym wstałyśmy z koca. Wszyscy udaliśmy się na brzeg. Nie chciałam od razu się cała zamoczyć lecz stopniowo wchodziłam głębiej i powoli przyswajłam się do temperatury wody. Vanessa robiła tak samo jak ja.
  - Pomogę ci w przyzwyczajniu się. - odezwał się Riker i szybko wziął moją siostrę na ręce, po czym zaczął wchodzić coraz głębiej.
  - Nie wrzucaj mnie do wody Riker! Postaw mnie! - krzyczała Vanessa, a blondyn zrobił tak jak chciała. Muszę przyzanć, że ładna z nich para. Pasują do siebie. Coś mi się wydaje, że zaczyna się coś między nimi dziać. Mam nadzieję, że będą razem i że nie będę musiała na to długo czekać. Riker jest idealny dla Vanessy.
  - Nie wchodzisz głębiej, Lau? - spytał Ross, który nawet nie wiem kiedy się koło mnie pojawił. Może cały czas stał obok?
  - Wchodzę tylko przyzwyczajam się, ale teraz chwilę się zamyśliłam. - odpowiedziałam.
  - Chodź dołączymy do reszty.
  - Okay. - uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy, ale nie było to takie łatwe, bo dzisiaj były duże fale i ciężko się szło. Dołączyliśmy do reszty i razem z nimi wskakiwaliśmy w fale. Chłopaki, jak to oni popisywali się. Gdy nadpywała duża fala to stawali do niej tyłem, a gdy była już blisko odchylali się do tyłu i nurkowali pod nią. Oczywiście wywołała się bitwa na chlapanie i podtapianie się. Czasami ja, Rydel i Van lądowałyśmy w fali, wrzucone w nią przez jednego z chłopaków. Zdecydowanie dobrze się bawiłam. Czas płynął mi bardzo szybko i nim się obejrzałam, słońce zaczynało już powoli zachodzić, ale było jeszcze daleko od tafli wody.
  - Może zbieramy się już powoli? Słońce już zachodzi. - odezwałam się.
  - No patrzcie jak to szybko zleciało. - powiedziała Vanessa.
  - Szkoda, że musimy już jechać, bo chętnie zostałbym tu jeszcze jedną noc. - odparł Riker, a ja i Rydel spojrzałyśmy na Van i uśmiechnęłyśmy się do niej. Ona tylko przewróciła oczami.
  - Chodźcie już, bo trzeba się spakować. - odpowiedziała Rydel i udaliśmy się do domu. Każdy poszedł do wspólnych pokoi. Ja i Ross wkładaliśmy do swoich torb wszystkie rzeczy. Później pościeliliśmy łóżko.
  - Szkoda, że już wyjeżdżamy. - odezałam się.
  - Tak, chciałbym tutaj być jeszcze jeden dzień. Muszę przyznać, że był to udany weekend.
  - Dobrze się z wami bawiłam. Musimy tu jeszcze kiedyś przyjechać.
  - Dobry pomysł wszyscy pewnie się zgodzą.
  - A tak w ogóle to przyjdziesz dziś do mnie w nocy? Nie musisz jeśli jesteś zmęczony. Zresztą i tak widzieliśmy się całe dwa dni.
  - Nie wiem jeszcze. Może przyjdę. - uśmiechnął się.
  - Okay, ale jutro już będziesz, prawda?
  - Pewnie tak. Tak ci bardzo zależy na tym, żebym przyszedł?
  - Po prostu lubię twoje towarzystwo. Zresztą polubiłam te nasze spotkania. - uśmiechnęłam się.
  - Z tym muszę się z tobą zgodzić, bo ja jeż je polubiłem.
  - Może chodźmy już na dół?
  - Okay. - odpowiedział Ross. Wzięliśmy swoje troby i wyszliśmy z pokoju, po czym udaliśmy się do salonu. Tam na kanapie siedzieli już chłopaki.
  - Widzę, że wy jesteście już gotowi. - odezwał się Rocky.
  - A gdzie jest Rydel i Van? - spytałam. Usiadłam na fotelu.
  - Jeszcze się pakują. - odpowiedział Riker. - Ty jesteś od nich szybsza.
  - Długo już tu siedzicie? - powiedział Ross.
  - Może jakieś 5 minut. - odparł Ell. Po chwili do salonu weszły Rydel i Van.
  - No nareszcie się spakowałyście. - powiedział Rocky.
  - Tak, jesteśmy już gotowe, więc możemy już jechać. - odezwała się moja siostra. Wyszycy wstaliśmy i wyszliśmy z domu, a ja zamknęłam go. Wsiedliśmy do samochodów tak jak wczoraj, czyli ja i dziewczyny plus Ross w jednym, a reszta chłopaków w drugim. Gdy spakowaliśmy już wszystkie bagaże do bagażnika, odjechaliśmy. Droga powrotna mijała mi bardzo szybko, bo cały czas o czymś rozmawialiśmy. Gdy w radiu rozbrzmiało ,,Pass Me By" wszyscy zaczęliśmy śpiewać. No może nie za dobrze to określiłam. Zaczęliśmy się wydzierać na cały samochód i z pewnością słychać nas było na ulicy. W takim towarzystwie mogę spędzać każdy dzień. Nim się obejrzałam, a zarzymaliśmy się przed bramą mojego i Vanessy domu. Wszyscy wysiedliśmy z samochodów. Nawet chłopaki. Ja i Van przytuliłyśmy każdego na pożegnanie. Na sam koniec zostawiłam Rossa. Podeszłam do niego. Objął mnie w pasie, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Było mi bardzo przyjemnie. Chwilę trwaliśmy w uścisku, po czym puściliśmy się.
  - To pa Lau. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
  - Pa Ross. - odwzajemniłam jego gest. - To widzimy się dzisiaj w nocy, czy nie?
  - Zobaczysz.
  - Okay, jakby co to będę na ciebie czekać.
  - Okay.
  - Ross idzesz? - spytał Rocky.
  - Tak, już idę. - odparł. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a Ross wsiadł do samochodu i po chwili odjechali.
  - Jak słodko się żegnaliście. - odezwała się Vanessa.
  - Już nie mogę go przutulić?
  - Możesz, ale słodko to wyglądało z boku.
  - Chodź już do domu. - odpowiedziałam i otworzyłam bramkę. Lokaj już otworzył nam drzwi i weszłyśmy do środka. Jak zawsze udałyśmy się do kuchni.
  - Dobry wieczór Natalie. - przywitałyśmy się.
  - Dobry wieczór. Jak wam minął weekend? - spytała miło gosposia.
  - Świetnie się bawiłyśmy. - odpowiedziała Vanessa.
  - To widać po waszych uśmiechach.
  - Są może rodzice? - spytałam.
  - Nie ma ich. Pojechali do kina. - odparła kobieta, a ja przytaknęlam głową. - Zjecie kolację?
  - Tak. - odpowiedziałyśmy.
  - Na co macie ochotę?
&npsp; - Mogą być tosty. - powiedziała Vanessa, a ja się zgodziłam. Usiadłyśmy przy blacie i czekałyśmy. Po krótkim czasie kolacja była gotowa. Zjadłyśmy, po czym udałyśmy się do swoich pokoi. Wypakowałam wszystkie rzeczy z troby. Wolałam zrobić to od razu, żeby później mieć to z głowy. Gdy już się z tym uporałam, poszłam do łazienki. Wykąpałam się i umyłam włosy. Gotowa udałam się do sypialni. Położyłam się na łóżku. Wzięłam telefon do ręki i włączyłam go. Była 21:50. Poczekam na Rossa. Może do mnie przyjdzie. Nie wstałam jednak z łóżka, bo mi się nie chciało. Zresztą on i tak wchodzi do środka, więc mogę leżeć. W miarę upływu czasu moje powieki stawały się coraz cięższe aż w końcu sama nie wiem kiedy usnęłam.
~*~*~*~*~*~~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Jak wam podoba się rozdział? Uważam, że nie jest taki zły. Raura zaczyna coraz bardziej się rozwijać. Jednak nadal nie liczcie na to, że będą razem. Jak na razie to się na to nie zanosi. Musicie jeszcze poczekać. Szczerze powiedziawszy to ja też już bym chciała ich połączyć, ale idę według planu i stopniowo pogłębiam ich relacje.
Chyba zauważyłyście, że zmieniłam wygląd bloga? Podoba wam się? Mi tak. Tamten szablon już mi się znudził, więc zrobiłam nowy.
Dzisiaj jest też dla mnie ważny dzień, bo właśnie dziś mój blog ma swoją czteromiesięcznicę. Jak ten czas mi szybko zleciał. Jeszcze niedawno zaczynałam go prowadzić, a tu już minęły cztery miesiące. Dziękuję wam za każdy komentarz, wyświetlenia. To wszystko powoduje ogromny uśmiech na mojej twarzy. Może z tej okazji pojawi się 10 komentarzy? Byłoby mi bardzo miło. Liczę na was!
Do napisania!!!

Ps. Kto we wtorek zaczyna mękę z próbnymi testami? Ja się ich trochę boję, ale myślę, że nie będzie źle. Zresztą to są tylko próbne. Tymi w kwietniu bardziej się będę stresować.

12 komentarzy:

  1. Niesamowity rozdział czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Szkoda,że jeszcze Ross i Laura nie będą razem, ale to już twój wybór i czekam na następny a i zapraszam na mój
    http://pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja tu dawnoooo byłam w ogóle jak ja dawno byłam na bloggerze :o Od czego by tu zacząć a dobra wiem ( dawniej Cookie XD ) Blog bardzo fajny , rozdział szczerze powiedziawszy rewelacja ! No i co tam jeszcze od teraz będę regularnie czytać ^^ gratuluję twojej czteromiesiecznicy ^^ :* No z niecierpliwością czekam na next ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że Ross i Laura jak narazie nie będą razem:( No, ale ty to ustalasz.
    Podoba mi się nowy wygląd bloga (y) I gratuluje ci twojej cztetomiesiecznicy :)
    Rozdział wspaniały < 3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział!
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze: super wystrój bloga
    Po drugie: Idealna długość rozdziału
    Po trzecie: akcja dzieje się w niesamowicie idealnym tempie
    Po czwarte: rozdział jest po prostu genialny
    Po piąte: kocham to, że w tym rozdziale jest Raura <3
    I po szóste: Kocham tego bloga!
    Nie mogę się doczekać nexta!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie kolejny nowy rozdział zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )