Strony

czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 22

"There ain't no way that I could ever forget you." ~ "Nie ma mowy, że ja kiedykolwiek mogę Cię zapomnieć." - Lightning Strikes

~Los Angeles, 16.07.2015r.~
                                                             ★Laura★

Siedzę pod wierzbą ze słuchawkami na uszach, z których wydobywają się piosenki R5 i kończę rysunek Rossa. Nawet wygląda podobnie, czego się nie spodziewałam. Podoba mi się, jednak i tak nie oddaje jego prawdziwego wyglądu. Oddaliłam swoją pracę od siebie i przyjrzałam się jej, po czym dodałam drobne poparawki. Chyba już go skończyłam. Lepiej nie będzie. Gorzej będzie narysować mój autoportret. Po co Rossowi moje rysunki? Może go o to spytam. Po chwili usłyszałam, że mój telefon dzwoni. Zauważyłam, że to Jake. No jest już po czwartej i skończył pracę, więc pewnie chce się ze mną spotkać. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam przedmiot do ucha.
  - Hej Jake. - odezwałam się.
  - Hej Lau. Skończyłem już pracę. Może spotkamy się?
  - Okay, czemu nie. Gdzie i o której?
  - Może na plaży, za pół godziny?
  - Okay, gdzie będziesz na mnie czekał?
  - Przed wejściem, więc myślę, że jakoś mnie zobaczysz.
  - Dobrze, to do zobaczenia.
  - Pa Lau. - odpowiedział, po czym rozłączył się, bo usłyszałam pikanie. Szczerze powiedziawszy to trochę się boję tego spotaknia. Co jeśli znów będzie chciał mnie pocałować? Będziemy na plaży, więc nawet jest romantyczniej. Jednak chyba znów mu na to nie pozwolę. Chociaż nie wiem, jak to się potoczy. Dobra, trzeba trochę się odświeżyć. Pozbierałam ołówki i wyszłam spod wierzby. Weszłam do domu, po czym udałam się do swojego pokoju. Położyłam przybory i rysunek na biurku i poszłam do garderoby. Co by tu ubrać? Po namyśle wybrałam luźną szarą bluzkę z krótkim rękawem i czarne, obcisłe spodnie, a do tego czarne sandały na niskim obcasie. Ubrałam się w te rzeczy, po czym podeszłam do toaletki. Rozczesałam włosy i związałam je w luźny, lekko rozpadający się kok. Wyciągnęłam dwa krótie kosmki, aby opadały mi z boku twarzy. Na rzęsy nałożyłam tusz, a na usta błyszczyk. Popsikałam się jeszcze perfumami. Spojrzałam ostatni raz w lustro. Okay, jestem gotowa. Do kieszeni włożyłam telefon i trochę pieniędzy na taksówkę w razie czego. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni. Tam zastałam Vanessę rozmawiajcą z Natalie.
  - Cześć. - odezałam się, a one na mnie spojrzały.
  - Cześć Lauro. - odpowiedziała gosposia.
  - Hej. Gdzie się tak wystroiłaś? - spytała moja siostra.
  - Idę na spotkanie z Jake'iem.
  - Nie boisz się, że znów będzie chciał cię pocałować?
  - Trochę tak, ale będzie, co będzie.
  - Później mi wszystko opowiesz, co nie?
  - Jak zawsze. To ja już idę.
  - Baw się dobrze. - uśmiechnęła się Natalie.
  - Dobrze, ale nie za dobrze. - odprła Van, a ja tylko zaśmiałam się pod nosem, po czym wyszłam z kuchni, a później z domu. Wyciągnęłam telefon w celu sprawdzenia godziny. 16:30, czyli mam jeszcze 15 minut. Tyle w sam raz wystarczy mi, żeby dojść na plażę pieszo. Szłam trochę szybszym tempem, bo nie chciałam się spóźnić. Jak moje życie w ciągu tych dwóch tygodni się zmieniło. Nie mogę w to uwierzyć. Mam wspaniałych przyjaciół, a w tym dwójkę najlepszych, czyli Rossa i Jake'a. Wcześniej posiadanie prawdziwych przyjaciół to było dla mnie coś o czym mogłam tylko pomarzyć. Jednak ta przeprowadzka dużo dobrego mi dała. Nawet nie widzę minusów. Wtedy też nie miałam takich problemów, jak wybranie jednego z pośród chłopaków, czy uświadamianie sobie, że jestem zakochana. Tego drugiego nie wiem. Nie będę na siłę nad tym myśleć, bo to wyjaśnienie samo przyjdzie z czasem. W Los Angeles, jak na razie to nie przytrafiły mi się żadne złe rzeczy, z czego się cieszę. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie się dobrze układać. Takie myśli towarzyszyły mi do dojścia na miejsce. Od razu zobaczyłam Jake'a, bo stał zaraz obok wejścia. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się. Podeszłam do niego.
  - Hej Lau. - odezwał się.
  - Hej Jake. - odpowiedziałam.
  - Idziemy na plażę? - spytał, a ja przytaknęłam. Gdy tylko moje stopy zanurzyły się w ciepłym piasku, ściągnęłam buty. Kierowaliśmy się w stronę wody, a później szliśmy równo z brzegiem.
  - Co tam u ciebie słychać? - zapytałam.
  - Dobrze, dzisiaj w pracy stworzyłem projekt domu, który spodobał się twojemu tacie, a u ciebie coś się działo?
  - To fajnie. U mnie natomiast nic ciekawego się nie wydarzyło. Cały dzień spędziłam nie wychodząc poza teren domu. - odpowiedziałam i zapanowała pomiędzy nami cisza. Lekki stres związany ze spotkaniem z Jacobem już mi minął, z czego się cieszę. Mam nadzieję, że dzisiaj nie dojdzie do podobnej sytuacji, co ostatnio.
  - Lubisz być na plaży? - spytał po chwili.
  - Tak i to bardzo, a szególnie, gdy zachodzi słońce, bo jest wtedy romantycznie. Kocham też szum oceanu, bo on mnie uspokaja i przyjemnie mi się przy nim myśli. Na plaży po prostu się odprężam. A ty?
  - Też, ale chyba nie tak bardzo, jak ty. Tutaj miło spędza się czas.
  - To prawda.
  - Masz może ideał chłopaka? - spytał, a ja spojrzałam na niego.
  - Nie mam takich wytycznych, że musi to być blondyn albo brunet, lub inne rzeczy związane z wyglądem. Dla mnie bardziej liczy się wnętrze. Chciałabym, żeby mój wymarzony chłopak wspierał mnie w każdej sytuacji, był przy mnie w smutku i radości. Chcę mu bezwarunkowo zaufać. Jednak najważniesze, żeby mnie kochał i był ze mną szczery. A ty masz swój ideał dziewczyny?
  - Jeśli mam być szczery to wolę brunetki, ale sam nie wiem dlaczego. Może dlatego, że ty nią jesteś. - uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam jego gest. - Też chcę, żeby dziewczyna była ze mną szczera, ufała mi, kochała. To są takie podstawowe fundamenty do udanego związku.
  - Masz jakąś na oku?
  - Oprócz ciebie to nie mam, a ty?
  - Ja mam ciebie i Rossa, jako moich najlepszych przyjaciół.
  - Może usiądziemy? - spytał, a ja przytaknęłam. Oddaliliśmy się trochę od brzegu, po czym usiedliśmy na pisaku. Jake był bliko mnie, bo stykaliśmy się ramionami.
  - Wiesz, mam takie przeczucie, że mogę cię stracić. Wzięło się to chyba stąd, że ty spędzasz dużo czasu z Rossem. Gdybyś z nim była to, co z robisz ze mną? - spytał patrząc mi w oczy. Przedwczoraj Ross zadał mi takie samo pytanie. Czy oni naprawdę tak się boją, że ich zostawię? Ta sytuacja mnie zadziwia.
  - Jak na razie to z żadnym z was nie jestem i jak na razie to tego za bardzo nie planuję, ale nawet jeśli tak by się stało to nie wiem, czy potarfiłabym nagle przestać się z tobą przyjaźnić. - odpowiedziałam, a swój wzrok skupiłam na jego oczach, w których zobaczyłam niepokój, ale też pewność?
  - Mam nadzieję, że tak się stanie. - odpowiedział i nagle zaczął się do mnie zbliżać. Znowu on chce mnie pocałować? Czy ja tego chcę? Czy chcę właśnie z Jake'iem przeżyć mój pierwszy pocałunek? Czy jestem na to gotowa? Czy to nie zaważy na naszej przyjaźni? Czy coś się przez to zmieni? Co mam zrobić, odsunąć się, czy mu na to pozwolić? Gdy te myśli przelatywały mi przez umysł z prędkością światła to całe moje ciało się zwiesiło i nie mogło wykonać żadnego ruchu. Serce zaczęło mi walić z tych emocji. W końcu poczułam na swoich ustach wargi Jake'a. Pocałował mnie bardzo delikatnie. Jednak moje serce waraz z tym gestem zabiło trochę szybiciej, ale zaraz ustało. Odsunęłam się od Jake'a i spojrzałam mu w oczy. Zaobczyłam w nich radość, ale też strach. Nie wierzę, że na to pozwoliłam. Przecież my jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele się nie całują.
  - Jake. - szepnęłam, po czym zerwałam się z piasku i zaczęłam biec.
  - Laura! Stój! - krzyknął, ale ja tylko przyspieszyłam. Szybko wybiegłam z plaży i zatrzymałam taksówkę, po czym odjechałam. Jak w ogóle do tego doszło? Dlaczego na to pozwoliłam? Dlaczego nic nie zrobiłam? Dlaczego nic podczas tego pocałunku nic nie poczułam? Nie tak wyobrażałam go sobie. Myślałam, że wtedy szczęście rozsadza ciało od środka, ale tak nie było. Czyli tak się rzeczywiście czuje? Czyli, że te wszystkie książki, które czytałam, kłamią? Wiedziałam, że skoro Jake raz się odważył mnie pocałować, ale mu się nie udało, to spróbuje drugi raz. Czy to teraz coś zmieni? Będziemy bardziej skrępowani, a rozmowa nie będzie nam się kleiła? Co teraz będzie? Jak ja mam mu teraz spojrzeć w oczy? Porozmawiać? Wtedy przecież ledwo się na to odważyłam, a teraz? Wiem, że znów muszę to z nim wyjaśnić, ale teraz bardziej się boję, że on coś do mnie czuje. Widziałam jego radość w oczach. Co jeśli, gdy się spotkamy, to wyzna mi uczucia? Jak mam na to zareagować? Postaram to się przyjąć. Jednak pewnie nie byłoby tak jak na początku naszej przyjaźni. Coś zapewne się zmieni. Pozostało mi jedno, najważniejsze pytanie, czy ja coś czuję do Jake'a? Może nie skoro ten pocałunek mnie nie uszczęśliwił. Zresztą nie znamy się długo, więc nie wiem, czy zdążyłam się w nim zakochać. Chyba do tego nie doszło. Może po prostu nie jestem w stane sobie uświadomić swoich uczuć? W sprawie miłości to nie wiem zbyt dużo. Co innego przeczytać o niej w książce, a co innego ją doznać we własnym życiu. Tyle pytanań już tyle sobie zadałam, a tylko na niektóre odrobinę jestem w stanie odpowiedzieć. Jak to wszystko się pokąplikowało. Zdecydownie łatwiej żyć w przyjaźni z chłopakiem. Wtedy nic się nie komplikuje, tak jak teraz zaczyna. Jednak jakoś z tym sobie poradzę. Muszę powiedzieć o tym pocałunku Vanessie i Rossowi. Jestem ciekawa, jak on na to zareaguje. Pewnie, jak zawsze to dobrze przyjmie i jeszcze da mi jakąś radę. On zawsze mnie zrozumie i wysłucha. On jest moim najlepszym przyjacielem. Czas z nim spędzony zawsze jest udany. Spostrzegłam, że już dojechałam pod swój dom. Zapłaciłam kierowcy i podziękowałam za podwózkę, po czym wyszłam z taksówki. Szybko przeszłam po dróżce i weszłam do środka willi. Udałam się do kuchni.
  - Hej. Już jestem. - odezwałam się, a Natalie spojrzała na mnie, unosząc wzrok od gazety, którą czytała.
  - Co tak szybko? Coś się stało?
  - Tak jakoś wyszło. - westchnęłam. - Van jest u siebie?
  - Tak.
  - Dzięki. - odpowiedziałam, po czym wyszłam z kuchni i poszłam na górę. Zapukałam, ale nie usłyszałam żadnego znaku z jej strony. Może mnie nie usłyszałam. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zobaczyłam Vanessę leżącą na plecach i słuchającą muzyki, bo miała na uszach słuchawki. Oczy miała zamknięte, więc mnie nie zauważyła. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Dotknęłam delikatenie jej ramienia, a ona od razu uchyliła powieki.
  - Hej Van. - powiedziałam, a ona podniosła się do pozycji siedzącej. Natępnie ściągnęła słuchawki, i przewiesiła je sobie na szyi. Usłyszałam cichą melodię. Rozpoznałam tą piosenkę. Było to ,,Pass Me By".
  - Hej Lau. Co tak szybko? Coś się stało? - spytała.
  - Bo wiesz Jake on... - westchnęłam.
  - Co on ci zrobił?
  - On mnie pocałował. - powiedziałam cicho.
  - Co?! Ale, jak to się stało? Pozwoliłaś mu? Chciałaś tego? Odwzajemniłaś go? Podobało ci się? - wyrzuciła z siebie te pytania z prędkością światła.
  - W miare możliwiości postaram się odpowiedzieć na te twoje wszystkie pytania. Stało się to, gdy siedzieliśmy na piasku i rozmawialiśmy. W pewnym momencie spojrzeliśmy sobie dłużej w oczy, a Jake zaczął się do mnie zbliżać, a mnie kompletnie sparaliżowało. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Przez moje zamyślenie siedziałam nieruchomo, a on mnie pocałował. Jednak ja wtedy nic nie poczułam szczególnego. Na początku serce zabiło mi szybciej, ale chyba z tych emocji i tego co się stało. Myślałam, że podczas pocałunku szczęście rozsadza ciało od środka, ale tak nie było. Może tak jest naprawdę podczas tego. W każdym bądź razie nie wiem. Później zaraz odsunęłam się od niego i uciekłam, a Jake tylko krzyknął, żebym się zatrzymała, ale nie pobiegł za mną, co było na moją korzyść. Van, co ja mam o tym myśleć? Co mam zrobić? Wiem, że muszę z nim porozmawić, ale tym razem bardziej się boję z nim spotkać. Jak ja mam mu spojrzeć w oczy?
  - Wiesz jedno jest pewne ty nic nie czujesz do Jake'a, skoro nie uszczęśliwił cię ten pocałunek.
  - Skąd wiesz, może jeszcze do tego nie doszłam?
  - Laura, przy pocałunku wszystko wychodzi na jaw, bo wtedy nie działa nasz umysł tylko serce. To ono wtedy daje nam do zrozumiena, czy jesteśmy zakochani czy też nie.
  - Może masz rację, ale do czego zmierzasz tymi słowami?
  - Ty raczej nic nie czujesz do Jake'a, bo twoje serce zdobył już ktoś inny. - uśmiechnęła się.
  - Chodzi ci o Rossa?
  - Oczywiście, że o niego. Teraz wystarczy, że wy się pocałujecie, a zobaczysz, że wtedy przejrzysz na oczy i zrozumiesz, że Ross jest dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem.
  - Mówisz tak dlatego, bo chcesz, żebym z nim była.
  - Nie Lau, mówię to, co myślę i to co wiem, a przecież, że wy jesteśce ze sobą blisko.
  - Van ja nie jestem zakochana w Rossie.
  - Oj Laura, Laura, dlaczego ty nie możesz w końcu się do tego przyznać? Może dlatego, że boisz się właśnych uczuć. Oboje się boicie to powiedzieć.
  - Nie prawda.
  - Nie? To mi to udowodnij. Powiedz co myślisz o Rossie, ale szczerze.
  - Okay. Ross jest bardzo miły, sympatyczny, wyrozumiały. Nie mówi zbyt dużo o swojej przeszłości. Zawsze mnie wysłucha i da jakąś radę. Wiem, że mogę mu powiedzieć o wszystkim, bo on nikomu tego nie zdradzi. Ufam mu. Przy nim jestem sobą i czuję się swobodnie. To jest mój najlepszy przyjaciel. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
  - Aha, to wszystko?
  - Chyba tak. Powiedziałam prawdę.
  - Zapewne tak, ale pewnie jeszcze coś ukrywasz. Może nawet sama przed sobą.
  - Skąd ty bierzesz takie rady? Sama przecież też jeszcze się nie zakochałaś.
  - Mówię to, co myślę. Zresztą łatwiej komuś dawać rady niż samej sobie.
  - Wiesz, zapamiętaj je, bo kiedyś mogą ci się przydać, a są dobre.
  - No tak myślę. Chciaż w sumie masz rację, bo tobie daję rady, a gdy mi się coś wydarzy to już nic nie wiem. Tak jest w przypadku Brayana. - westchnęła i posmutniała.
  - Nie myśl o nim Van. To on popełnił wielki błąd zrywając z tobą przyjaźń. Zresztą może nawet dobrze się stało, bo przeszkadzałby tobie i Rikerowi.
  - Że co? Niby w czym?
  - No, jak to w czym? Przecież wy się przyjaźnicie i pewnie nie zostaniecie na zawsze przyjaciółmi. Uważam, że pasujecie do siebie. - uśmiechnęłam się. No to teraz to ja odbiję pałeczkę.
  - Co? Weź przestań. Nie udowodnisz, że ja niby coś do niego czuję, bo my nie zachowujemy się tak jak wy.
  - A co ja i Ross niby robimy? Przecież nawet ani razu się nie pocałowaliśmy.
  - To się stanie prędzej, czy później. Zresztą te wasze spotkania są takie romantyczne. Idealne, żeby się zakochać.
  - Dobra, skończmy już ten temat, okay? - odparłam zrezygnowanym głosem.
  - Okay, niech ci będzie, ale wiesz, że powrócę do niego przy najbliższej sytuacji. - uśmiechnęła się, a ja przewróciłam oczami.
  - Może pooglądamy sobie coś? Co ty na to? - spytałam.
  - Okay, a co?
  - Może zrobimy sobie maraton z ,,Igrzyskami śmierci"?
  - Dobra, ale nie ma jeszcze drugiej części ,,Kosogłosa".
  - Oj tam, ale i tak mamy aż trzy części, które zajmą nam kilka godzin.
  - To chodźmy po jakieś jedzenie. - powiedziała Van, po czym wstałyśmy z łóżka i wyszłyśmy z jej pokoju. Udałyśmy się na dół do kuchni. Wzięłyśmy paczkę popcoronu, butelkę coli, żelki, ciastka i z tymi rzeczami z powrotem poszłyśmy do pokoju mojej siostry. Van wzięła swojego laptopa i szukała filmów, a ja w tym czasie przysunęłam stolik bliżej łóżka. Położyłam na nim jedzenie. Popcorn wsypałam do miski, a colę nalałam do dwóch szklanek.
  - Okay mam już. - odezwała się Vanessa. Położyłyśmy się na brzuchu na łóżku. Ustawiłyśmy laptopa na środku, aby dobrze nam się oglądało, po czym rozpoczęłyśmy seans.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Podoba wam się rozdział? Mi tak nawet. Tak jak wspominałam we wcześniejszej notce, że rozdział pojawi się przed końcem roku no i się pojawił. Przepraszam, że jest taki krótki, ale chciałam w nim uwzględnić tylko pocałunek Jaury. Zresztą przez te święta rozleniwiłam się i nie chciało mi się pisać, ale się przemogłam. Mam nadzieję, że jakoś przecierpiałyście ten kiss Laury i Jake'a. Spokojnie na Raurę też w końcu przyjdzie czas. Do ich pocałunku już jest coraz bliżej, więc musicie uzbroić się w cierpliwość, bo to stanie się już za jakieś kilka rozdziałów.
Do napisania!!!
Ps. Dzisiaj Sylwester. Macie jakieś plany na niego? Ja tylko siedzę w domu. Pewnie będzie Sylwester z Polsatem lub Dwójką. :)

Komentujcie!!!

14 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJ, cudowny jestem ciekawa jaka będzie reakcja Rossa jak Laura mu powie że się całowała z tym drugim ;) oczywiście jeśli mu powie <3 czekam na następny (z niecierpliwością)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział <3
    A ja myślałam, że Laura przeżyje swój pierwszy pocałunek z Rossem no, ale..cóż bywa tak. Ciekawi mnie co na to wszystko Ross jak mu Laura o tym powie.
    Szczęśliwego Nowego Roku :*
    PS.Nowy rozdział zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    No przeboleje ten pocałunek. W sumie nawet mi nie przeszkadzał.
    Wolałabym aby z Rossem przeżyła, ale to nic.
    Czekam na next ♡

    PS. Szczęśliwego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział czekam na neksta i na pocałunek Rossa z Lau :.)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny < 3
    Przeboleje ten pocałunek, chociaż wolałabym, żeby przeżyła swój pierwszy pocałunek z Rossem, a nie Jakem. No, ale czasami tak bywa.
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! ❤ Dlaczego to nie był pocałunek raury ? Ale i tak rozdział wspaniały ;)czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny!
    Kiedy pocałunek Raury, bo nie mogę się doczekać!
    Życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Emi, czemu to jest takie cudowne?
    I znowu czytam to ostatnia, ale co tam <3
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )