Strony

sobota, 12 marca 2016

Rozdział 33

"But I live for the day that I’m calling you baby." ~ "Ale żyję dla dnia, kiedy będę mógł nazywać Ciebie "kochanie"." - Fallin' For You

~Los Angeles, 02.08.2015r.~
                                                             ★Laura★

Idę właśnie do parku, gdzie mam się spotkać z Jake'iem. Chcę z nim zerwać. Jednak nadal nie za bardzo wiem, jak to zrobić, aby jak najmniej go to zabolało. Jednak muszę zakończyć ten związek, bo nic nie czuję do Jake'a, a kocham Rossa, z którym bardzo chciałabym być. Weszłam do parku i szłam w kierunku fontanny, gdzie mieliśmy się spotakć. Denerwuję się tym. Jeszcze nigdy nie zrywałam z chłopakiem. To jest mój pierwszy raz. Gdy dochodziłam już na miejsce zauważyłam go. Uśmiechał się, ale pewnie zaraz przestanie. Podeszłam do niego i przytuliliśmy się na powitanie.
  - Hej Jake - odezwałam się. Chciałam, żeby zabrzmiało to naturalnie, ale jednak usłyszałam nutkę poddenerwowania.
  - Hej Lau - odparł, po czym odsunęliśmy się od siebie. Usiedliśmy na murku. Zaczęłam skubać opuszki swoich palców. Nie wiedziałam, jak zacząć.
  - Dlaczegp jesteś taka zdenerwowana? - zapytał.
  - Eee... no bo... ja mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia - jąkałam się.
  - Co takiego? - spytał. Zauważyłam, że zrobił się trochę niespokojny.
  - Jake, bo wiesz... - zacięłam się. - Chodzi mi o nasz związek - powiedziałam cicho, a Jake westchnął smutno.
  - Zrywasz ze mną, tak? - spytał, spoglądając mi głęboko w oczy. Jego spojrzenie było smutne.
  - Wiesz, doszłam do wniosku, że nasz związek nie ma dużych szans na przyszłość. Ja nic do ciebie nie czuję. Nie wystarcza mi, że ty jesteś we mnie zakochany, bo ja sama chcę to poczuć.
  - To dlaczego się zgodziaś?
  - Sama teraz już nie wiem. Chyba nie chciałam cię urazić, bo bałam się, że cię stracę.
  - I tylko z tego powodu ze mną zrywasz, czy jest coś jeszcze? - spytał, a ja spuściłam wzrok na moje palce, które cały czas nerwowo skubałam.
  - Tak, jest jeszcze jedna sprawa. W zasadzie najważniejsza rzecz - przerwałam na chwilę. - Bo ja jestem... - zacięłam się. - Jestem zakochana w Rossie - powiedziałam. Bałam się spojrzeć mu teraz w oczy, ale zrobiłam to. Z jego oczu bił smutek i zawiedzenie. On teraz przeze mnie będzie cierpiał. Jednak musi tak być, bo chcę być z Rossem. Wiedziałam, że kiedyś jeden z nich odejdzie z mojego życia i teraz to się stanie. Podjęłam decyzję i wybrałam Rossa. Chyba zawsze jego wolałam.
  - Skoro tak, to nie będę stawał wam na drodze do szczęścia - odparł smutnym głosem.
  - Ale teraz ty będziesz cierpiał.
  - Z czasem mi przejdzie. Ważne, żebyś ty była szczęśliwa - powiedział i uśmiechnął się lekko. Przytuliłam go.
  - Dziękuję Jake za chwile spędzone z tobą. Wiedz, że też jesteś dla mnie ważny - odparłam.
  - Ty dla mnie też, Lau - odpowiedział, po czym odsunęliśmy się od siebie.
  - To czyli rozstajemy się w przyjaźni?
  - Tak. W razie czego to wiesz, gdzie mnie możesz znaleźć.
  - Tak - przytaknęłam. - To ja już pójdę - odparłam i wstałam z murku.
  - Okay, życzę ci szczęścia z Rossem.
  - Tobie też tego życzę z jakąś dzieczyną, która na prawdę cię pokocha - odpowiedziałam, po czym odwróciłam się od niego i zaczęłam iść. Jest mi trochę smutno. Jake był naprawdę wspaniałym chłopakiem. Bardzo go lubię, ale nic po za tym. Teraz pewnie raczej się już nie spotkamy. Mam nadzieję, że szybko się po mnie pozbiera i znajdzie dziewczynę, która będzie go kochała. Chcę, żeby był szczęśliwy. Ja mu tego nie dałam, a ktoś inny może. Westchnęłam. Teraz muszę iść do Rossa. Może już się obudził i będę mogła z nim pogadać. Coś mi się wydaje, że zaczyna się nowy rodział w moim życiu. Wybrałam Rossa i to z nim chcę być. Wiem, że przy nim odnajdę szczęście. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Po prostu kocham go całym moim sercem i czuję, że on odwzajemnia moje uczucia. Jeśli nie, to będę sie starało go zdobyć. Teraz już nie odpuszczę.
                                                                  ~*~
                                                             ★Ross★

Wchodzę do jakiegoś pokoju. Gdyby nie wiązka światła przedostająca się zza materiału, który jest powieszony na oknie, byłoby całkowicie ciemno. Mój wzrok pada na środek pomieszczenia, a dokładniej na krzesło, do którego jest ktoś przywiązany. Nie wiem kto to, bo nie widzę twarzy tej osoby. Podchodzę do niej i rozpoznaję Laurę. Ma zamknięte oczy. Czy ona żyje? Tego nie wiem. Nagle z ciemnego kąta wychodzą Romwellowie. W dłoniach trzymają pistolet. Idą w moim kierunku. Moje ciało doznaje paraliżu. Nie mogę poruszyć żadną częścią ciała. Stoję tylko i patrzę to na nich, to na Larę, która nagle otworzyła oczy. Spostrzegłem w nich zawiedzienie. John stanął przy niej, a Josh podszedł do mnie. Nie dotyka mnie, ale trzyma broń na wysokości mojej głowy. John robi to samo tylko, że przykłada lufę do skroni Laury.
  - A teraz pożeganaj się z twoją ukochaną - powiedział, po czym nacisnął spust...

  - Laura! - krzyknąłem, otwierając gwałtownie oczy. Zacząłem dyszeć. Zaraz, zaraz, gdzie ja jestem? Rozejrzałem się po pomieszczeniu. No tak jestem w szpitalu, bo postrzelili mnie Romwellowie. Ten sen był taki rzeczywisty. Prawie, że realny, bo wszystko wyglądało tak jak było. Jak dobrze, że nie jest to prawda. To był tylko koszmar. Tak właściwie to jest już po wszystkim, bo Romwellów aresztowała policja, a Laura jest cała i zdrowa. No przynajmniej mam taką nadzieję. Zauważyłem, że jestem podłączony do kroplówki i jakiś kabelków. Słyszę pikanie, które dobiega z jakiejś maszyny, która obserwuje pracę serca. Podniosłem kołdrę oraz podwinąłem koszulę, aby zobaczyć miejsce, w które mnie postrzeili. Brzuch miałem owinięty bandażem. Westchnąłem ciężko, po czym opuściłem kołdrę. Czyli to prawda. Postrzelili mnie. Mam tylko nadzieję, że gdy straciłem przytomność, to Laurze nic się nie stało. Miałem ją przecież chronić aż do dotarcia do policji. Że też musieli mnie postrzelić. Co jeśli jej też coś się stało? Może ona też leży w szpitalu? Może ona... Nie. To na pewno nie. Laura żyje. Musi żyć. Nie wybaczę sobie, jeśli coś się jej stało. Szkoda, że nie wyznałem jej wtedy moich uczuć. Jednak nie dałem rady, bo straciłem przytomność. Jednak może moja piosenka sprawiła, że domyśla się, że ją kocham. Jejku, jak ja ką kocham. Świata poza nią nie widzę. Ona jest dla mnie jedyna w swoim rodzaju. Jak ja chciałbym, żeby była moją dziewczyną. Teraz tylko o tym marzę. Po chwili zauważyłem, że ktoś otwiera drzwi, a do sali wchodzi moje rodzeństwo i Ellington. Uśmiechnąłem się lekko na ich widok.
  - O Ross, jak dobrze, że już się obudziłeś. Jak się czujesz? - spytała z troską w głosie Rydel. Wszyscy podeszli bliżej mojego łóżka.
  - Dobrze tylko jestem trochę zmęczony, a jak długo tu leżę? - zapytałem.
  - Jest 18:00, a skończyli cię operować cztery godziny temu. - odpowiedział Riker.
  - A co mi jest?
  - Spokojnie, nic złego ci się nie stało. Na szczęście pocisk zatrzymał się niedaleko nerki, ale tylko odrobinę ją naruszł. Nie będzie to miało poważnych skutków. Jednak, gdyby postrzelil cię z bliższej odległości to byłoby gorzej z tobą - powiedziała Rydel. - Na szczęscie nic ci nie jest i jeśli rana będzie się dobrze goiła, to wypiszą cię za tydzień.
  - To dobrze, nie lubię szpitali i nie mam zamiaru tu długo być.
  - Skoro Romwellowie trafili za kratki, a ty nie musisz już wypełniać ich zadań, to może znów zaczniemy występować na scenie? - odezwał się Rocky.
  - Popieram Rocky'ego. Brakuje mi już tego wszystkiego - powiedział Ellington.
  - Wiecie, że mi też tego brakuje, ale nie wiadomo, co teraz ze mną będzie. Przecież policja pewnie będzie chciała mnie przesłuchać w sprawie z Laurą - odparłem smutynm tonem.
  - Przecież nie wsadzą cię za kratki. Nie pracowałeś dla nich z własnej przyjemności, ale by nas chronić. Zresztą uratowałeś Laurę. Myślę, że te rzeczy cię trochę ułaskawią i skończy się najwyżej na grzywnie - odezwał się Riker.
  - Miemy nadzieję, że tak będzie - odpowiedziałem. - Jeśli ta afera pomyślnie się dla mnie skończy to wtedy będziemy mogli powrócić na scenę.
  - To będzie porządne wejście, bo przecież mamy już prawie gotowy cały nowy album - powiedział Rocky.
  - Została też ci jedna sprawa, Ross - zaczęła Rydel.
  - Jaka? - spytałem.
  - Skoro już jest po twoim zadaniu to możesz teraz być z Laurą.
  - Nie wiem, czy będzie mnie chciała, gdy powiem jej całą prawdę. Chociaż jak wyjawiłem jej część to nadal mi ufała.
  - Ross, ona cię zorozumie. Zresztą cię kocha, co widać. Wiesz jak ona przeżywała, gdy ciebie operowali? Bała się o ciebie.
  - Może i mam jakieś szanse u niej. Spytałbym ją o to, gdyby nie była z Jake'iem.
  - O to się nie martw. Założę się, że zerwie z nim jeszcze w tym tygodniu. Może nawet już to zrobiła.
  - Tak myślisz? - powiedziałem z nadzieją w głosie.
  - Tak. Będziecie piękną parą - uśmiechnęła się. Po chwili usłyszałem, że ktoś otworzył drzwi, więc spojrzałem w tamtym kierunku i zobaczyłem Laurę. Na moje usta od razu wpłynął duży uśmiech.
  - Hej wszystkim - odezwała się.
  - Hej - odpowiedziało moje rodzeństwo.
  - Hej Lau. Cieszę się, że przyszłaś - powiedziałem, a ona podeszła bliżej mojego łóżka.
  - To my was zostawimy samych - odparła Rydel i popchała do wyjścia Rocky'ego, który stał obok niej. Po chwili w sali zostałem tylko ja i Laura.
  - Jak się czujesz, Ross? - spytała, siadając na krześle, które stało obok łóżka.
  - Wiesz, nawet dobrze. Na widok was wszystkich humor mi się poprawił - odpowiedziałem.
  - Jak dobrze, że ci nic poważnego nie dolega. Gdyby coś ci się gorszego stało, to nie wiem co bym zrobiła. Strasznie się o ciebie bałam - odparła, patrząc mi w oczy.
  - Wiesz, ja czułem to samo, gdy oni cię zabrali - powiedziałem. Skoro już zacząłem ten temat, to mogę powiedzieć jej całą historię. - Lau, mówiłem, że kiedy indziej wyjaśnię ci wszystko, co tyczy się mojej przeszłości i teraz jest na to czas.
  - Nie, Ross. Teraz musisz odpoczywać i nie możesz się denerwować. Odpowiesz mi to wszystko, jak wyjdziesz ze szpitala.
  - Dobrze, niech ci będzie - odparłem. - Boję się, że po tym co ci powiem, to cię stracę.
  - Nie straciłeś mnie, jak wyjawiłeś mi część prawy, to i nie stracisz jak wyznasz mi całą. Zresztą nie sądzę, żebyś ukrywał coś złego.
  - W sumie to nie ma nic takiego, ale sam fakt, że cię im oddałem, może sprawić, że już mi nie zaufasz tak bardzo.
  - Przecież nadal ci ufam, Ross. Nie martw się tak o to. Teraz już skończmy ten temat, bo opowiesz mi o tym wszystkim później.
  - Okay, niech ci będzie - przytaknąłem. Na chwilę zapanowała cisza.
  - Wiesz, mam ci coś do powiedzenia - odezwała się Laura.
  - Co takiego? - spytałem.
  - Bo wiesz, zerwałam dziś z Jake'iem - powiedziała. Czy ja się przesłyszałem? Czy ona powiedziała, że zerwała z Jake'iem? Czyli, że mam teraz szansę.
  - Na prawdę? Dlaczego? - próbowałem, żeby nie zabrzmiało to tak jakbym się z tego cieszył. Nawet mi wyszło naturalnie.
  - Bo ten związek od początku nie miał sensu, bo ja nic do niego nie czułam.
  - I tylko dlatego? - spytałem. Może zerwała z nim z mojego powodu? Może ona mnie kocha?
  - Eee... No tak - zająkała się. Wiem, że kłamie, ale też wiem, że nic więcej z niej nie wyciągnę. Chociaż? Mogę spróbować.
  - Wiem, że była jeszcze jakaś przyczyna. Powiesz mi o niej?
  - Nie ma już nic więcej. To tylko z powodu, że ja nic do niego nie czuję - odpowiedziała.
  - Niech będzie, że ci wierzę - uśmiechnąłem się. - Ale i tak dowiem się prawdy prędzej czy później. Mam już sposoby na ciebie.
  - Tak? Jakie? - spytała.
  - To jest moja tajemnica.
  - Może kiedyś uda mi sie to od ciebie wyciągnąć - zaśmiała się. - A tak w ogóle to jakby ktoś pytał kim dla Ciebie jestem, to mów, że twoją dziewczyną - powiedziała i lekko się zarumieniła. Kocham jak to robi. Rumieńce dodają jej uroku.
  - Moją dziewczyną? A dlaczego? - spytałem. Nie, żeby mi to przeszkadzało. Chciałbym przecież, żeby była nią na prawdę.
  - Te pytania to do Rydel. To ona to wymyśliła. Chociaż, bez tego może by mnie do ciebie nie wypuścili, bo pozwalają jak na razie wchodzić tylko rodzinie. Chyba ci to nie przeszkadza, co nie?
  - Nie no coś ty - uśmiechnąłem się. - Możemy uddawać parę - odparłem. W sumie to możemy być nią na prawdę. Jak ja chciałbym, żeby tak już było. Jednak na razie nie powiem jej o moich uczuciach. Zrobię to, gdy będę wyjawił jej prawdę o Romwellach. Wtedy będzie czas na wszystkie wyznania.
  - Okay, możemy poudawać - odpowiedziała. Czy mi się wydaje, czy usłyszałem w jej głosie nutkę zawiedzenia? Nie wiem, może. Po chwili do sali weszła młoda pielęgniarka. Nawet ładna, ale i tak wolę moją Laurę. Zraz, zaraz, przecież ona jeszcze nie jest moja. No właśnie jeszcze.
  - Dzień dobry - powiedziała pogodnie, uśmiechając się do mnie.
  - Dzień dobry - odpowiedziałem. Spojrzałem na Laurę. Jakoś dziwnie patrzyła na tą pielęgniarkę.
  - Czy może pani na chwilę wyjść? Muszę tylko wypełnić moje obowiązki, a potem wróci pani do swojego chłopaka - Jak to fajnie zabrzmiało. Chciałbym, żeby była to już prawda.
  - Dobrze - odpowiedziała Laura, po czym wstała z krzesła i wyszła z sali.
  - Jak się pan czuje? - spytała pielęgniarka.
  - Dobrze, jak się widzi swoich bliskich to jeszcze lepiej - odparłem.
  - Na pewno. Zmierzę teraz panu ciśnienie. Proszę wyciągnąć rękę - powiedziała, a ja zrobiłem to, co kazała. Założyła mi opaskę na rękę, założyła steroskop na uszy i zaczęła naciskać pompkę. - Ciśnienie jest prawidłowe - odparła po chwili. - Jeśli tak szybko będzie się panu polepszało, to szybo wyjdzie pan ze szpitala.
  - Mam nadzieję. Nie lubię szpitali.
  - Też kiedyś za nimi nie przepadałam, ale chciałam pomagać innym ludziom i się przemogłam - powiedziała. - Proszę połknąć te tabletki - podała mi je oraz kubek wody. Szybko połknąłem leki i popiłem je wodą. - To już wszysto z mojej strony. Jeśli będzie pan czegoś chciał to nad łóżkiem jest czerwony przycisk, który powiadamia pielęgniarki. Można z tego korzystać.
  - Okay, jeśki będzie taka potrzeba to tak zrobię - odpowiedziałem. Pielęgniarka wyszła z sali, a po chwili weszło do niej moje rodzeństwo, Ell i Laura. Jednak nie zauważyłem Rocky'ego.
  - Czy w tym szpitalu nie ma starszych pielęgniarek? - odezwała się Laura.
  - Pewnie są, a w czym ci ona przeszkadza? Czyżbyś była zazdrosna o Rossa? - spytała Rydel i zrobiła ,,brewki".
  - Co? Nieee... - odpowiedziała trochę piskliwym głosem Laura.
  - No już nie mów, że nie jesteś, bo widziałem, jak się na nią patrzysz - odezwałem się, a ona zarumieniła się.
  - Niby jak?
  - Tak jakbyś chciała ją zabić wzrokiem. Mi to nie przeszkadza, że jesteś o mnie zadrosna - uśmiechnąłem się.
  - Ale ja nie jestem zazdrosna - zaprzeczyła.
  - Uważaj, bo ci umierzę - odparła Rydel. - Już ja wiem co tu się święci - powiedziała z cwanym uśmiechem. Nagle do sali wpadł uśmiechnęty od ucha do ucha Rocky.
  - Ej, zobaczcie, mam numer tej pielęgniarki! - krzyknął uradowany i pomachał w powietrzu karteczką. - Dowiedziałem się też, że ma na imię. Alice. Chyba muszę częściej przychodzić do szpitala, jak tu takie dziewczyny się kręcą.
  - Ty to masz szczęście - odparł Ell.
  - To dlatego, że jestem taki przystojny. Ma się ten urok osobisty - uśmiechnął się.
  - Może ci się z nią uda - odezwał się Riker.
  - Mam taką nadzieję - odpowiedział Rocky.
Czas do wieczora minął nam na rozmowie, przez którą zapomniałem o mojej ranie. Cieszyłem się, że oni tu wszyscy ze mną są. Nigdy w życiu nie chciałbym ich stracić. To są najbliższe mi osoby i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Wiem, po co żyję. Żyję dla nich, bo wiem, że jestem da nich ważny. Nie zamierzam odchodzić z tego świata póki oni są przy mnie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Podoba wam się rodział? Jest on trochę krótki, jak dla mnie, ale taki miał być. Pewnie cieszycie się, że Laura zerwała z Jake'iem. Już niedługo Raura! Kto się cieszy?
Do napisania!!!

Jak zawsze liczę na dużo komentarzy!

18 komentarzy:

  1. Cudeńko!
    Szkoda tylko, że taki krótki :(
    Z niecierpliwością wyczekuję na Raurę od samego początku!
    Dobrze, że Lau zerwała z Jack'iem!
    Trochę szkoda mi go było, no ale ona kocha Rossa ♥
    Fajnie, że Rocky też znalazł swoją miłość XD
    Czekam na next, błagam napisz go szybko :(
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział :*
    Szkoda tylko, że taki krótki i w końcu będzie raura.
    Czekam na następny :*
    A i zapraszam na mój
    pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział :).
    Kiedy dasz next nie mogę się doczekać ;).
    http://fasionsstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do LBA :D Więcej informacji znajdziesz tu: http://raura-juststayalive.blogspot.com/2016/03/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Superowy rozdział, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział po prostu genialny :).
    Wreście Laura zerwała z Jackiem.
    Czekałam na tą chcwilę i się doczekałam :).
    Dawaj szybko nexta ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Raura! Yey ;d czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostałaś nominowana do LBA :).
    http://lasttimeraura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały <3 Najlepszy na świecie :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś nominowana do LBA! <3
    Genialne opowiadanie! <3
    http://ross-badboy-laura-prettygirl.bloog.pl/id,353877345,title,Nagroda-LBA,index.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku! Super!
    Szkoda że taki krótki, ale wybaczam :D
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny <3
    Jak ja się ciesze, że Lau zerwała z Jakiem (przynajmniej udało jej się zrozumieć, że ich związek nie miałby przyszłości) i za nie długo będzie raura!!!
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Suuuuper rozdział <3333
    Mega się cieszę że Lau zerwała z Jakiem dla Rossa aw
    Teraz tylko czekać aż zostaną parą <333
    Hahaaha Laura zazdrosna o pielęgniarkę to mnie rozwaliło haha XD
    Niech Ross szybko wraca do zdrowia :)
    Czekam na następny rozdział <3333

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana do LBA! :D
    http://nadziejana.blogspot.com/2016/03/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział. Czekam na dalsze. :)))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )