Strony

sobota, 4 czerwca 2016

Rozdział 39

"I need something, something more, so whatcha, whatcha waiting for?" ~ "Potrzebuję czegoś, czegoś więcej, więc na co, na co czekasz?" - Never Be The Same

~Los Angeles, 18.08.2015 r. ~
 ★Rydel★

    Jadę moim nowiutkim samochodem do supermarketu. Jest dopiero 9:30, a ja jestem już na nogach. No cóż, zakupy same się nie zrobią, a chłopaki przewracają się na drugi bok. Mogłabym któregoś wziąć do pomocy, ale wolę sama robić zakupy. Wszystko na spokojnie wkładam do wózka i patrzę na listę, żeby niczego nie zapomnieć. To jest już moja tradycja. Chłopaki niech się cieszą, że mają taką siostrę.
    Po 5 minutach dojechałam na miejsce i zaparkowałam auto na parkingu. Wzięłam wózek i weszłam do supermarketu. No to zacznijmy od pieczywa. Dalej wszystko wybierałam po kolei według listy. W końcu wszystko już miałam. Na chyba. Idąc z pełnym wózkiem, czytałam listę i tylko co jakiś czas zerkałam na drogę. Po chwili poczułam, że uderzyłam w coś lub w kogoś wózkiem. Spuściłam wzrok z kartki i skierowałam na poszkodowanego, którym był chłopak mniej więcej w moim wieku. Nie ukrywam, jest przystojny. Brązowe włosy miał postawione do góry na żel, ubrany był w czerwoną koszulę w kratę i dżinsy. Jednak najbardziej moją uwagę przykuły jego niebieskie oczy. Miały kolor oceanu.
  - Och, przepraszam. Zagapiłam się i uderzyłam w ciebie wózkiem. Nic ci nie jest? - wrzuciłam to z siebie bardzo szybko. Nawet nie wiem, czy on mnie zrozumiał.
  - Nic się nie stało, jestem cały. Zresztą, gdyby codziennie wpadały na mnie takie ładne dziewczyny jak ty, to nie miałbym nic przeciwko - odpowiedział, uśmiechając się. Ja również się uśmiechnęłam. - Jestem Noah - powiedział, wyciągając przed siebie rękę.
  - Rydel - odparłam i uścisnęłam jego dłoń. - Miło mi ciebie poznać.
  - Wzajemnie - uśmiechnął się. - Jesteś sama tutaj?
  - Tak, robię zakupy dla moich braci.
  - To oni sami nie mogli pójść do sklepu, zamiast wysyłać do niego swoją siostrę?
  - Wolę sama robić zakupy. To mnie też trochę odpręża. Wiesz, mam aż trzech braci i przyjaciela, który mieszka u nas, więc chwila wytchnienia mi się przydaje.
  - No z pewnością. Ja na szczęście mam tylko jednego brata, ale jest ode mnie o 5 lat młodszy.
  - Nie, to ja jestem ta druga w kolejności.
  - Pomóc ci z zakupami? - spytał.
  - Nie, już w zasadzie skończyłam. Idę teraz do kasy. Nie musisz mi pomagać, zajmij się swoimi zakupami - odpowiedziałam.
  - Ja też już skończyłem, więc również idę do kasy. Chyba mogę ci potowarzyszyć? - uśmiechnął się.
  - Jasne - odparłam, odwzajemniając jego gest.
    Poszliśmy do kasy, do której nie było daleko. Poczekaliśmy w kolejce, a potem kasjerka skasowała moje rzeczy i zapłaciłam. Co najlepsze Noah pomagał mi pakować produkty do toreb.
  - Zaczekaj chwilę, pomogę ci nieść te torby. Sama przecież nie będziesz ich dźwigać - powiedział.
  - Okay, jak chcesz - odparłam, bo domyślam się, że i tak zrobiłby po swojemu.
     Zaczekałam aż zapłaci za własne zakupy. Wydaje się być bardzo miły. Może po dłuższej relacji z nim mogłabym go polubić, a może nawet zakochać się. Chociaż moje serce już od dawna zajmuje jeden chłopak, ale nie wiem, czy odwzajemnia moje uczucia. Może lepiej spróbować z kimś innym? Nie wiem, ale chciałabym mieć w końcu chłopaka. Czuć się przy nim wyjątkowa i kochana. Gdy Laura i Vanessa związały się z moimi braćmi, to coraz bardziej tego pragnę. Chciałabym mieć tak samo jak one.
  - Rydel, idziemy? - spytał Noah, sprowadzając mnie tym na ziemię.
  - Tak, tak - odpowiedziałam.
  - Daj mi jedną torbę.
  - Dobrze, jak chcesz - odparłam, po czym dałam mu ją. Wyszliśmy ze sklepu i poszliśmy do mojego samochodu, po czym schowałam zakupy do bagażnika.
  - Dziękuję za pomoc, ale nie musiałeś tego robić, bo mogłabym zawieźć te torby w wózku - powiedziałam.
  - Oj tam, ale i tak chyba przydała ci się dodatkowa ręka - uśmiechnął się.
  - No tak, dzięki jeszcze raz - powiedziałam, uśmiechając się.
  - Nie ma sprawy - odpowiedział. - Może spotkamy się jeszcze?
  - Nie wiem, może - odparłam, ale w duchu cieszyłam się, ze mi to proponuje.
  - Dam ci swój numer i kiedyś się zgadamy, co ty na to?
  - Okay - przytaknęłam z uśmiechem. Szybko wymieniliśmy się telefonami i wpisaliśmy swoje numery.
  - No to do zobaczenia, Rydel - powiedział Noah.
  - Do zobaczenia - odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu, po czym odjechałam.
     Ja to jednak mam szczęście. Nie ma to jak zupełnie przypadkiem wpaść na przystojnego chłopaka, a on na dodatek pomaga mi przenieść torby. Do tego był jeszcze miły i przystojny. Tak, zdecydowanie było na co popatrzeć. Może mam u niego szanse? Chociaż nie, przecież ja czuję coś do Ellingotna. Może jednak mi się tylko wydaje? Bo, co jeśli on nie odwzajemniałby moich uczuć i nasza przyjaźń by się skończyła? Nie chciałabym tego, dlatego może lepiej będzie, gdy zakocham się w kimś innym? Z Ellingtonem i tak mi jest dobrze w przyjaźni i nie musiałabym tego zmieniać. Jednak zanim coś postanowię, to muszę poznać Noaha. Był dla mnie miły i wydawał się sympatyczny. Nie zaszkodzi, jak go lepiej poznam. Może to on jest tym jedynym? A może jednak Ell? Nie wiem. Nie wierzę, Laurze i Vanessie radziłam w sprawach miłosnych, a teraz sama nie wiem, co mam robić. Ech, co te uczucia robią z ludźmi? Teraz to ja muszę od nich wziąć jakąś radę, bo przecież w końcu odnalazły miłość i to w dodatku odwzajemnioną. Tak, muszę z nimi o tym pogadać.
    W końcu dojechałam do domu. Wyciągnęłam torby z bagażnika, zamknęlam samochód i weszłam do budynku. Od razu udałam się do kuchni, w której zobaczyłam Ellingtona. Był tylko w bokserkach i koszulce z krótkim rękawem, a włosy miał w nieładzie. Jego wzrok jeszcze nie był do końca rozbudzony, ale trochę senny.
  - O hej, Delly - odezwał się wesoło.
  - Hej, Ell - odpowiedziałam, kładąc torby na podłodze.
  - Widzę, że byłaś już na zakupach. Pomóc ci rozpakowywać je? - zaproponował.
  - Jasne - odparłam z uśmiechem.
     We dwójkę szybko powkładaliśmy jedzenie do odpowiednich miejsc. Samej dłużej by mi to zajęło. We dwóch zawsze jest raźniej i lepiej. Powiedzieć Ellingtonowi o Noahu czy może nie? Chociaż w sumie mogę to zrobić, bo jestem ciekawa, jak na to zareaguje.
  - Wiesz, w sklepie poznałam kogoś - zaczęłam, a Ell spojrzał na mnie.
  - Kogo? Znam tą osobę? - spytał.
  - Raczej nie - odpowiedziałam. - Spotkałam chłopaka i to zupełnie przypadkiem, bo wpadłam na niego wózkiem. Nazywał się Noah i był dla mnie bardzo miły. Pomógł mi zanieść zakupy do samochodu. Był również przystojny. Na koniec wymieniliśmy się numerami i nasze drogi się rozeszły - powiedziałam.
    Gdy to mówiłam dokładnie obserwowałam Ellingtona. Na początku był zaskoczony, a później jego wyraz twarzy zmienił się na... nie potrafię opisać tego uczucia. Może był zazdrosny?
  - Aha - odezwał się naturalym głosem. Chyba dobrze umie maskować swoje uczucia. Zresztą przecież nie musi być o mnie zazdrosny, skoro nic do mnie nie czuje. - Zamierzacie się spotakać? - spytał.
  - Nie wiem, może, to zależy - odpowiedziałam. - Wydawał się bardzo sympatyczny, więc chciałabym go trochę lepiej poznać. Chyba nie masz nic przeciwko? - zapytałam.
  - A co mam mieć? Jak chcesz, to się z nim spotkaj - odparł, ale tym razem jego ton zabrzmiał trochę inaczej. Sama nie wiem, jak.
  - Okay, to w takim razie zadzwonię do niego i się z nim umówię.
  - Jeśli to sprawi ci przyjemność, to okay. Ja przecież nie mam nic do gadania. Zresztą jestem twoim przyjacielem i chcę, żebyś była szczęśliwa - powiedział, a moje serce drgnęło.
    Nagle zapragnęłam się do niego przytulić i bez wahania to zrobiłam. Ellingoton zaraz objął mnie ramionami. Będąc blisko niego czuję się szczęśliwa i spokojna.
  - Jesteś najlepszym przyjacielem, wiesz? - odezwałam się, a on zaśmiał się cicho pod nosem.
  - Wiem, a ty jestem moją najlepszą przyjaciółką - odparł, a wraz z jego słowami na moje usta wpłynął uśmiech.
    Przy nim zdecydowanie czuję się inaczej niż przy innych. Może to dlatego, że jestem w nim zakochana? Tak, chyba tak. Chciałabym wyznać mu swoje uczucia, ale nie wiem, czy się kiedykolwiek na to zdobędę. Może, jednak on czuje to samo? Może wystarczy zaryzykować? Czasami ryzyko się opłaca. Nawet ta chwila byłaby dobra. Jesteśmy sami i w dodatku wtuleni w siebie. Może już czas spróbować mu wyznać moje uczucia? Chociaż, chyba poczekam na jakiś znak od niego. Jejku, kompletnie nie wiem, co mam robić.
    Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Zauważyłam w nich iskierki szczęścia, a na jego ustach widniał lekki uśmiech. Może, jednak zaryzykuję? Przecież zawsze najważniejszy jest ten pierwszy krok. Okay, a co mi tam powiem mu. Chciaż, nie. Co się ze mną dzieje?
  - Rydel? - odezwał się nagle.
  - Tak? - spytałam. Może on chce wyznać mi swoje uczucia?
  - Chciałbym ci coś powiedzieć - odparł trochę niepewnym głosem.
  - Słucham cię.
     Może, jednak się nie mylę, a Ell próbuje powiedzieć mi, co czuje? Nawet trochę się na to zanosi sądząc po jego niepewności.
  - Wiesz, bo ja... - przerwał. Widocznie był zmieszny. To jest chyba ta chwila!
  - Tak? No powiedz - zachęcałam go. Jeśli ktoś teraz wejdzie, to nie wiem, co mu zrobię!
  - Ja... - zaczął, ale nagle do kuchni wszedł Riker, a Ellington odsunął się dalej ode mnie i czar prysł. Riker, nie wiem, co ci zrobię za to, że przerwałeś tą chwilę! No, jak mogłeś?!
  - Siema - odezwał sie z uśmiechem na ustach.
  - Cześć - odparłam.
  - Siema, Riker - powiedział Ellington.
     Ja nie zamierzałam być już w kuchni, więc po prostu wyszłam i udałam się do mojego pokoju. Rzuciałam się na swoje łóżko.
     No dlaczego Riker musiał pojawić się akurat w takim momencie? Może Ell chciał wyznać mi swoje uczucia? Był trochę spięty i nie wiedział, jak ma się wysłowić, więc może było to, to? Nagle poczułam przypływ nadziei. Może Ellington rzeczywiście czuje to samo, co ja? Może mam u niego jakieś szanse? Muszę zobaczyć, czy na prawdę mu na mnie zależy. Umówię się z Noahem i sprawdzę jego reakcję. Gdy okaże się się zazdrosny, to wtedy stanie się wszystko jasne. Zresztą, gdy źle odczytałam jego zamiary, to zawsze mogę spróbować z Noahem. Spotkam się z nim. Był dla mnie miły i myślę, że mogłabym go polubić. Tak, zadzwonię do niego.
    Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni, po czym wybrałam numer Noaha i połączyłam się. Chwilę poczekałam aż w końcu usłyszałam jego głos:
  - Rydel? - spytał.
  - Tak, to ja - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
  - Hej, co słychać?
  - A nic szczególnego. Zadzwoniłam do ciebie, bo mam jedno pytanie.
  - Jakie?
  - Może spotakamy się dziś lub jutro? - zaproponowałam.
  - Jasne, możemy nawet dziś. O której ci pasuje?
  - Nie wiem, może o 14?
  - Okay, mi tam pasuje. Gdzie?
  - Może przyjdziesz do mojego domu? Zaraz napiszę ci adres.
  - Dobrze, jeśli tak chcesz.
  - To w takim razie jesteśmy umówieni - powiedziałam.
  - Tak, cieszę się, bo sądziłem, że to było jednorazowe spotaknie, a tu proszę. Nawet nie myślałem, że tak szybko zadzwonisz. Prędzej to ja bym to zrobił - odparł. Domyślam się, że teraz się uśmiecha.
  - No widzisz, tak jakoś wyszło.
  - To do zobaczenia.
  - Do zobaczenia - odpowiedziałam, po czym rozłączyłam się. Napisałam adres i wysłałam wiadomość, po czym rzuciłam telefon na łóżko.
     Nie wiem, czy dobrze robię umawiając się z Noahem. Chociaż w sumie, co mi tam. Zawsze go lepiej poznam i jeśli się okaże typem bad boya lub coś w tym stylu, to zakonczę naszą znajomość. Chociaż myślę, że on jest takim zwyczajnym chłopakiem. Teraz nie mogę nic więcej o nim stwierdzić, bo nie znam go dobrze. Muszę o tym wszystkim porozmawiać z Laurą i Vanessą. Może one coś mi doradzą? Na pewno.
     Chwyciłam telefon do ręki i wybrałam numer do Van.
 ~*~

  - Okay, więc opowiadaj, co takiego ci się dziś przytrafiło? - spytała Vanessa.
     Po moim telefonie dziewczyny już po jakiś 15 minutach były u mnie. Co jak co, ale na nie mogę zawsze liczyć.
  - Byłam dziś na zakupach w supermarkecie i gdy już byłam niedaleko kasy, to jeszcze raz sprawdzałam listę, czy wszystko mam. Przez to przypadkiem uderzyłam wózkiem w chłopaka - powiedziałam, ale Laura mi przerwała:
  - No proszę - uśmiechnęła się. - Jak wyglądał?
  - Był to przystojny, wysoki brunet o niebieskich jak ocean oczach. Był dla mnie bardzo miły, bo pomógł mi zanieść zakupy do samochodu. Na koniec wymieniliśmy się numerami i tyle.
  - Umów się znim. Może to ten jedyny - odezwała się Vanessa.
  - Wiece, ja już się z nim umówiłam - powiedziałam.
  - Tak? Kiedy? - spytała Van.
  - Zanim do ciebie zadzwoniłam. Stwierdziłam, że był symptyczny, więc mogę go lepiej poznać.
  - Szybka jesteś - zaśmiała się Laura.
  - Taaa... - odparłam.
    Może teraz powiem im o Ellingtonie? Jestem ciekawa, co mi odpowiedzą, chociaż domyślam się, co.
  - Wiecie, muszę wam się do czegoś przyznać - zaczęłam.
  - Do czego? - zapytała Laura.
  - Bo ja... już jestem w kimś zakochana - powiedziałam trochę niepewnie. Teraz pewnie na mnie naskoczą i zasypią pytaniami.
  - Co? W kim? - odparła Van.
  - Czyżby był to Ellington? - spytała Laura.
  - Tak, to Ell - przytaknęłam.
  - Dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś? - zapytała Laura.
  - Sama nie wiem, ale chyba wolałam zachować to dla siebie, bo wiedziałam jak zareagujecie. Pewnie też próbowałybyście mnie znim spiknąć.
  - No pewnie tak, ale jak to się stało, że coś do niego poczułaś? - powiedziała Vanessa.
  - Ja już wcześniej coś do niego czułam, nawet zanim wy się zjawiłyście, ale nie chciałam się do tego samej sobie przyznać. Jemu też nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam, czy on czuje to samo. Teraz mam ku temu wątpliwości po tym, co się stało rano - powiedziałam i specjalnie przerwałam w tym momencie.
  - A co się takiego wydarzyło? Pocałował cię czy, co? - odezwała się Laura.
  - Nie, nie pocałował mnie - zaprzeczyłam.
    Ile ja bym dała, żeby to się wtedy stało.
  - To, co się stało?
  - Opowiedziałam mu o Noahu, żeby sprawdzić, czy będzie zazdrosny, ale nie zauważyłam tego. Chyba, że dobrze maskuje uczucia, to nie wiem. Potem tak wyszło, że się przytuliliśmy, a gdy się od siebie odsunęliśmy, to nawet chciałam mu powiedzieć, że jestem w nim zakochana, ale on chyba chciał to zrobić. Cały czas się zacinał i był niepewny. Już prawie by coś powiedział, ale nagle do kuchni wszedł Riker i wszystko przepadło - opowiedziałam, a na koniec westchnęlam.
    Ulżyło mi, gdy to wszystko z siebie wyrzuciłam. Od razu mi lepiej. Najgorsze, co może być, to kotłujące się myśli, których nie chce się pozbyć. Jednak, gdy już wszystko komuś się powie, to jest lepiej i lżej na sercu.
  - Szkoda, że Riker wszystko zepsuł, a mogło być tak dobrze - odezwała się Laura.
  - No trudno - westchnęłam. - Nie wiem tylko, czy Ell znowu się odważy i mi to powie.
  - To może tym razem ty spróbuj? - zaproponowała Vanessa.
  - Nie wiem, czy dam radę. Dziś już chciałam to zrobić, ale nie wiedziałam, jak zacząć - powiedziałam bezradnie.
  - Może wyszłoby to z rozmowy? W każdym bądź razie albo ty mu to powiedz, albo poczekaj aż on znów się odważy, chociaż nie wiadomo, kiedy to nastąpi - powiedziała Van.
  - No właśnie i w tym jest problem - westchnęłam.
  - A może zrób coś, żeby był o ciebie zazdrosny? Może przyprowadź do domu Noaha po waszym spotkaniu i przyglądaj się uważnie Ellingtonowi? - odezwała się Laura.
  - To jest dobry pomysł - powiedziała Vanessa.
  - W sumie wtedy chyba coś by po sobie pokazał - stwierdziłam.
  - Zrób tak. My też możemy być przy tym, żeby dodatkowo go obserwować - odpowiedziała Laura.
  - Okay, bądźcie, bo nawet wtedy będzie mi raźniej - odparłam. - Jednak, czy nie będzie to trochę nie w porządku w stosunku do Noaha? Bo tak jakby go wykorzystamy.
  - Ale on nie będzie o niczym wiedział i może będzie cię podrywał, a jeśli Ell coś do ciebie czuje, to podziała to na niego jak czerwona płachta na byka - powiedziała Van.
  - No dokładnie - przytaknęła Laura. - Chociaż nie polecam być w takiej sytuacji, że jesteś jednocześnie z dwoma chłopakami, których lubisz. Wiem trochę z własnego doświadczenia.
  - Pamiętam, jak Jake do ciebie przyszedł, żeby ci coś powiedzieć i poszliście do twojego pokoju, a Ross był wtedy taki zazdrosny - odpowiedziałam.
  - O tak, był zazdrosny - przytaknęła Van. - A ty Laura niby tego nie zauważyłaś.
  - Może coś tam widziałam, ale wtedy jeszcze nie byłam pewna, czy czuję coś do Rossa lub do Jake'a - powiedziała Laura.
  - Jednak, to nie zmiana faktu, że dzięki temu dowiemy się, czy znaczysz coś więcej dla Ellingotna - odparła Van.
  - No zobaczymy - odezwałam się.
  - Zobaczysz, że wszystko pójdzie po naszej myśli, Delly - powiedziała Laura.
  - Mam taką nadzieję - odparłam.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Co myślicie o tym rozdziale? Nie ma nic o Raurze, bo chciałam sobie zrobić od nich małą przerwę, ale za to jest trochę Rydellington. W kolejnych rozdziałach rozkręcę ich temat bardziej. Myślę, że was choć trochę zaciekawiłam.
Do napisania!!!

Liczę na komentarze! 

Ps. Jeszcze raz zapraszam was na mojego nowego bloga: http://fire-and-water-raura.blogspot.com/


7 komentarzy:

  1. Mimo, że nie ma Raury rozdział wyszedł ci genialnie :)
    Jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny jak zawsze. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Robi się coraz ciekawiej!
    Jestem ciekawa czy Ellingotn czuje coś więcej do Laury!
    Z niecierpliwiona czekam na next!
    Pozdrawiam! :)

    Zapraszam do mnie:
    http://nadziejana.blogspot.com/
    http://miloscniewybieraraura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )