sobota, 19 września 2015

Rozdział 8

"But I just can't forget about you." ~ "Ale ja po prostu nie mogę zapomnieć o tobie." - (I Can't) Forget About You

~Los Angeles, 03.07.2015r.~
                                                             ★Laura★

Droga z Jake'iem minęła mi bardzo szybko. Cały czas o czymś rozmawialiśmy i często się śmialiśmy. Dobrze spędziłam z nim ten czas mimo, że nie był długi. Czas w dobrym towarzystwie mija szybko i przjemnie. Tak samo czułam się z Lynchami. Z nimi było jeszcze lepiej. Gdy byliśmy już blisko mojego domu zobaczyłam Rydel. Zaraz, zaraz, Rydel? To nie może być ona. Przecież nie wie gdzie ja mieszkam. Chyba, że Ross jej powiedział. Co ona tutaj robi? Znowu zaliczę kolejne niespodziewane spotkanie i znowu kolejną wpadkę w planie. Jednak od początku trzeba było mówić prawdę wszystkim, bo teraz oni sami pojawiają się obok mnie. Może jakoś uda mi się niepostrzeżenie wejść do domu? Tylko jak? Rydel stoi przed bramą, a innego wejścia nie ma. No trudno, czyli znowu się będę tłumaczyć. Muszę już pożegnać się z Jake'iem, bo nie chcę, żeby Rydel mnie z nim zobaczyła.
  - Jake musimy się już pożegnać.- chciałam zabrzmieć naturalnie, ale usłyszałam nutkę paniki w moim głosie.
  - To tutaj mieszkasz?- spytał i spojrzał na willę obok nas.
  - Nie, ja mieszkam trochę dalej. Tam gdzie stoi ta blondynka.
  - Dlaczego nie możemy pożegnać się przed twoim domem?- spytał. Powiedzieć mu prawdę? Tak, nie zamierzam już kłamać. Od dzisiaj już nikogo nie będę okłamywać.
  - Bo wiesz, ja znam tą blondynkę i ja też ją okłamałam tak jak ciebie.- odparłam.
  - Wszytkich swoich nowych znajomych okłamałaś?
  - Niestety tak, teraz już czas wyznać prawdę. Możemy już się pożegnać?
  - Tak. Rozumiem, że nie chcesz przedstawić mnie swojej koleżance?
  - Nie za bardzo, ale kiedyś może znajdę okazję.
  - Okay, to pa Laura.- uśmiechnął się do mnie.
  - Pa Jake.- odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.
  - Zadzwonię do ciebie kiedyś i się umowimy chyba, że znów spotkamy się niespodziewanie.
  - No może znowu nam się to uda. Do zobaczenia.- odparłam, a Jake tylko się uśmiechnął, po czym odwrócił się i odszedł. Westchnęłam. Już czas powiedzieć również Rydel prawdę. Okay idę. Pomyślałam i szłam w stronę domu. Gdy byłam już blisko blondnka zaczęła mi machać, a ja odmachałam jej. Po chwili stanęłam obok jej.
  - Hej Delly.- odezwałam się.
  - Hej Laura. Co tam u ciebie słychać?- spytała i uśmiechnęła się.
  - Dobrze, a u ciebie?
  - W porządku.
  - Co tutaj robisz?
  - A jakoś tak zachciało mi się poogladać domy bogaczy. Ten jest naprawdę piękny.- wskazała na mój dom. No trudno muszę już powiedzieć jej prawdę.
  - Wiesz, to jest mój dom.- powiedziałam ciszej.
  - Naprawdę? To ty nazywasz się Marano, a nie Morasso?
  - Tak nazywam się Marano. Rydel przepraszam cię, że ja i Van okłamałyśmy was w tej sprawie. My po prostu chciałyśmy, żeby ktoś polubił nas ze względu na osobowość, a nie za pieniądze. My chciałyśmy znaleźć prawdziwych przyjaciół, a jest to trudne będąc córkami milionerów. Głupio mi teraz. Naprawdę cię przepraszam.- powiedziałam i westchnęłam. Jejku już trzeci raz się tłumaczę. Jednak przy Rydel tak jak przy Rossie i Jake'u szybko poszło i mało się bałam. Może dlatego, że robię to już trzeci raz?
  - Przyjmuję przeprosiny, ale nie masz za bardzo za co przepraszać. Rozumiem was.- uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam jej gest.
  - Cieszę się, że mnie zrozumiałaś. Chcesz może wejść do środka?- spytałam.
  - Pewnie. Jeszcze nigdy nie byłam w takim domu. Z zewnątrz jest piękny, a pewnie co dopiero w środku.
  - To wszytko to nic w porównaniu z ogrodem. To jest najpiękniejsze miejsce jakie widziałam.- odpowiedziałam i przycisnęłam dzwonek od bramy. Po chwili ona otworzyła się i weszłyśmy na teren domu. Lokaj otworzył przed nami drzwi i znalazłyśmy się wewnątrz willi. Ściągnęłyśmy buty i zaprowadziłam Rydel do salonu.
  - Wow macie bardzo pięnky salon.- uśmiechnęła się.
  - Chodź na chwilę do kuchni, bo muszę powiedzieć gosposi, że jestem.
  - Dlaczego?
  - Tak kazali nam rodzice. Przed wyjściem i po ja i Van musimy mówić, że gdześ idziemy.
  - Też tak karzę robić moim braciom, żebym później nie musiała się martwić gdzie są.- powiedziała blondynka i weszłyśmy do kuchni.
  - Cześć Natalie, już jestem.- przywitałam się, a kobieta spojrzała na mnie.
  - Cześć Lauro, widzę, że przprowadziłaś koleżankę.- uśmiechnęła się do Rydel.
  - Dzień dobry pani.- powiedziała blondynka.
  - Dzień dobry. Zostaniesz może na kolacji?
  - Nie wiem, nie chcę przeszkadzć.
  - Mi i Vanessie napewno nie będziesz.- uśmiechnęłam się do niej.
  - Ale i tak nie chcę robić kłopotu.
  - Okay, ale jakby co to mi powiedz.
  - Okay.
  - Natalie, gdzie jest Vanessa?- spytałam.
  - W swoim pokoju chyba, że wyszła do ogrodu.
  - Dziekuję.- odpowiedziałam i wskazałam głową Rydel, że wychodzimy.- To idziemy teraz do Van?
  - To twój dom.
  - I tak muszę powiedzieć jej, że jesteś.- odparłam i poszłyśmy na górę. Zapukałam do drzwi i usłyszałam proszę, więc weszłyśmy do środka. Zauważyłam, że moja siostra jest na balkonie.
  - Hej Van.- powiedziałam głośno, żeby mnie usłyszała.
  - Hej Lau, chodź do mnie na balkon.- odparła nie ptrząc w moją stronę. Podeszłyśmy do niej.- Kogo przedstawił ci tata?- spytała i spoglądając na mnie.- Rydel? A co ty tutaj robisz? Znasz już prawdę o nas?
  - Może tak najpierw jakieś hej, co tam?- uśmiechnęła się blondynka,
  - Przepraszam, ale zaskoczył mnie twój widok tutaj. Hej Rydel, co tam u ciebie?- powiedziała Van i uśmiechnęła się.
  - Dobrze, przed chwilą dowiedziałam się o waszej tajemnicy.
  - Nie jesteś zła, że cię okłamałyśmy?
  - Nie, wy tylko chciałyście zdobyć prawdziwych przyjaciół i rozumiem was.
  - To fajnie, ale przepraszam cię.
  - Przeprosiny przyjęte.- uśmiechnęła się Rydel.
  - A tak w ogóle to jak wy się spotkałyście?
  - Gdy wracałam do domu to zobaczyłam Rydel przed naszą bramą.- odezwałam się.
  - Delly co tutaj robiłaś? Skąd wiedziałaś, gdzie mieszkamy?
  - Dowiedziałam się z gazety.- odpowiedziała, ale wydaje mi się, że to Ross jej to powiedzial. Jednak jeśli nie to nie chcę, żeby ktoś wiedział, że on u mnie był.
  - Aha, dobrze, że już znasz prawdę.- uśmiechnęła się Van.
  - A reszta twojego rodzeństwa o tym wie?- spytałam. Oczywście pomijam w tym Rossa. Ciekawe czy on jeszcze do mnie tak przyjdzie prze okno? To było takie oryginalne.
  - Mam być szeczra? To tak oni też o tym wiedzą.
  - Ale i tak my musimy ich przeprosić.- powiedziałam.
  - Tak Laura ma rację. Powinniśmy się spotakać z chłopakami.- odparła Vanessa.
  - Okay, jak chcecie.- uśmiechnęła się blondynka.
  - To skoro tutaj jesteś to może urządzimy sobie babski wieczór, co wy na to dziewczyny?- zaproponowałam.
  - Okay.- odpowiedziały.
  - Do nocy jeszcze jest sporo czasu, więc może przejdziemy się po ogrodzie?- spytała moja siostra.
  - Wyjęłaś mi to pytanie z ust. Ja mogę tam przesiedzieć cały dzień, ale jeszcze tego nie zrobiłam.- odparłam.
  - Ale za to dzisiaj przesiedziałaś tam pół dnia.
  - No tak, ale musiałam coś ze soboą zrobić do czasu aż pojadę do taty. Wiesz jak ja się niecierpliwiłam i zastanawiałam się kogo mi tym razem przedstawi?
  - Wiem, bo ciągle o tym gadałaś.- zaśmiała się Van.- Kogo ci przedstawił?
  - Powiem ci w ogrodzie.- odparłam i wyszłyśmy z pokoju mojej siostry, po czym udałyśmy się do altanki.
  - Naprawdę macie prześliczny ogród. Chciałabym mieć taki.- powiedziała Rydel, gdy siedziałyśmy na ławce.
  - A kto by nie chciał? Dla mnie to jest ogród marzeń.- uśmiechnęłam się.
  - Lau miałaś mi powiedzieć, kogo przedstwił ci tata?- spytała Vanessa.
  - Chyba nigdy byś nie zgadała.- specjalnie przerwałam.- Jake'a. Gdy go zobaczyłam myślałam, że mam zwidy i chciałam się zapaść pod ziemię.
  - Jake'a? A on jak na to zreagował?
  - Był tak samo zdziwiony co ja. Później powiedziałam mu prawdę, bo i tak nie miałam wyjścia.
 b - Kto to jest ten Jake?- odezwała się Rydel.
  - Spotkałam go w drugim dniu pobytu tutaj. Obudziłam się wcześnie rano i zachciało mi się biegać w parku. Gdy biegłam to potknęłam się o sznurówkę i upadłam, a Jake podszedł do mnie i spytał co się stało. Później chwilę rozmawialiśmy, a wieczorem byłam z nim w kawiarni, żeby się lepiej poznać. Dzisiaj byłam w firmie mojego taty, bo on chciał mi kogoś przedstawić i tym kimś był właśnie Jake. Zdziwiłam się, że go widzę.- odpowiedziałam.
  - Dlaczego na niego tak zareagowałaś?
  - Bo ja też go okałamałam tak samo jak was. Naprawdę głupio się z tym czuję.- westchnęłam.
  - Nie musisz, to nie było nic wielkiego.- uśmiechnęła się Rydel, a ja odwzajemniłam jej gest.- A teraz powiedz mi jak on wygląda.
  - Jest przystojnym szatynem o jasno brązowych oczach.
  - Wiesz, gdy stałam koło wszego domu to widziałam cię Lau z jakimś chłopakiem. To był on?
  - Tak to był Jake. Miał mnie odprowdzić do domu, ale gdy cię zobaczyłam zrezygnowałam z tego. Tak w ogóle to co robiłaś pod naszym domem?
  - Chciałam go zobaczyć. Ross powiedział mi gdzie mieszkacie, bo on dowiedział się tego z gazety.- odpowiedziała. On miał tego nie mówić. Nawet mi to obiecał. Dlaczego jej powiedział? Nie chcę pytać o to Rydel, bo wolę jego. Zresztą chcę się nim spotkać. Może o znowu wejdzie przez balkon? Byłoby fajnie. Naprawdę chcę go bliżej poznać, bo wydaje mi się miłym chłopakiem i w dodatku bardzo przystojnym. Tak jego wygląd jest naprawdę powalający. Wiem, że nie powinnnam oceniać go po wyglądzie, ale nie znam go, ale zamierzam to zrobić. Mnie po prostu coś do niego ciągnie i nie wiem co to może być. Jake nie wywiera na mnie takiego wpływu. Ross już pierwszego spojrzenia przykuł swoją uwagę, a późnej ta jego tajemniczość. Nie, żeby coś, ale ja się w nim nie zakochałam od pierwszego wejrzenia. Chociaż wierzę w taką miłość jednak nie sądzę, żeby ona mnie spotkała. Ross już pierwszym spotkaniem mnie zaintrygował. Jaki okaże się później? Mam nadzieję, że taki jak myślę. Po chwili usłyszałam. Moje imię. Może mi się wydaje? Nie, bo przecież jestem tutaj z Vanessą i Rydel.
  - Lau! Laura! Ziemia do Laury!- moja siotra machała mi ręką przed oczami, co spowodowało, że moje myśli odpłynęły.
  - Co się stało?- spytałam, ale po chwili zorientowałam się, że to pytanie było głupie. Zamyśliłam się to się stało.
  - Odpłynęłaś w swoich myślach daleko od nas.- odparła Van.
  - Przepraszam was. Jakoś tak wyszło.
  - Często się tak zamyślasz?- zapytała Rydel.
  - Może nie bardzo często, ale zdarza mi się czasami odpłynąć. Może to jest trochę głupie, bo wtedy się wyłączam, ale tak już mam.
  - To nie jest głupie. Każdemu zdarza się zamyślć i zapomnieć o całym świecie.- uśmiechnęła się blondynka.
  - Tak, ale nie jest to odpowiednie, gdy jest się z kimś tak jak teraz na przykład. Wtedy ta druga osoba może poczuć, że ja ją olewam.
  - Ja wcale się tak nie poczułam.
  - Bo rozmawiałaś z Vanessą, a gdybyś była sam na sam ze mną może byś się tak poczuła.
  - Nie wiem może.- wzruszyła ramionami.
  - O czy rozmawiałyście tak w ogóle?
  - O tym jak Rydel dowiedziała się od Rossa gdzie mieszkamy. Nie martw się nic cię ważnego nie ominęło.- odezwała się moja siostra.
  - Okay i tak wiem jak Rydel się o tym dowiedziała.- odpowiedziałam. W altance siedziałyśmy aż zrobiło się ciemno. Czas leciał mi naprawdę bardzo szybko i przyjemnie. Cały czas o czymś rozmawiałyśmy, a tematy nam się nie kończyły. W końcu koło dziewiątej zaczęło nam się robić chłodno, więc poszłyśmy do domu. Zjadłyśmy kolację, przygotowałyśmy pokój do spania i wykąpałyśmy się. W moim pokoju kontynuowałyśmy pogaduszki.
  - Może teraz zrobimy tak, że któraś z nas poda pytanie, a później wszystkie na nie odpowiadamy, co wy na to?- zaproponowała Rydel.
  - Może być ciekawie.- odparła Vanessa.
  - Okay to ty zacznij Delly, bo jesteś naszym gościem.- powiedziałam.
  - Okay. Pierwsze pytanie brzmi, czy miałyście swój pierwszy pocałunek? Laura zaczyna.
  - Nie przeżyłam go, bo nigdy jeszcze nie miałam chłopaka.
  - Ja też go nie miałam, ale prawie się to wydarzyło z moim chłopiem Brayanem.- odparła Van.
  - To ty masz chłopaka? Czemu nic nie mówiłaś?- spytała Rydel.
  - Ja nie jestem z nim z mojego własnego wyboru, bo wybrali mi go rodzice, ale ja się zgodziłam. Po bliższym poznaniu się z nim stwierdziłam, że jest on naprawdę fajnym i miłym chłopakiem, ale nie lubię go w inny sposób, a on mnie też. My po prostu jesteśmy przyjaciółmi i udajemy parę przy rodzicach. Jednak oboje chcemy poznać kogoś innego i prawdziwie się zakochać. Chcę znaleźć prawdziwą miłość.
  - Okay to teraz ja odpowiem na pytanie.- odparła Rydel.- Ja jeszcze się nie całowałam. Przyznaję się bez bicia.
  - Naprawdę jeszcze tego nie robiłaś?- zdziwiłam się.
  - To samo mogłabym o tobie powiedzieć Lau ale nie, jeszcze nie przeżyłam swojego pierwszego pocałunku. Po prostu chcę go przeżyć z chłopakiem, którego kocham i który czuje do mnie to samo.
  - Mam podbnie Delly tylko, że ja mam taki wymarzony pocałunek.- powiedziałam.
  - Jaki?
  - W deszczu. Wiem, że brzmi to jak wyjęte z komedii romantycznej, ale ja chciałbym tak. Całować się nie zważając na to, że jestem mokra i pada deszcz. Po prostu taki pocałunek jest jedyny w swoim rodzaju, a gdyby był jeszcze z chłopakiem, którego kocham i który mnie kocha byłby to niezwykła chwila, której nigdy bym nie zapomniała.
  - To ja mam teraz pytanie skierowane tylko do Laury.- odparła Rydel.
  - Jakie?
  - Co myślisz o Rossie?- spytała.
  - Ja go prawie w ogóle nie zanam.
  - Wiem, ale powiedz jakie masz wrażenia po pierwszym spojrzeniu.
  - Jest bardzo przystojny, ma ładne brązowe oczy i uśmiech. Przez to, że mało mówił podaczas naszego wspólnego wypadu stwierdziłam, że jest trochę tajemniczy.- odpowiedziałam. Nie chciałam już mówić więcej, czyli na przykład, że ta jego tajemniczość mnie do niego w dziwny sposób przyciąga, a najbardziej to nie chcę wspominać o tym, że wszedł do mojego pokoju.
  - Chyba ktoś tu się zakochał od pierwszego wejrzenia.- powiedziała Vanessa i zrobiła serduszko.
  - Nie prawda! Przecież ja go nawet nie znam!
  - Oj tam, oj tam, ale zawsze możesz poznać.- zaśmiała się Rydel.
  - Nic do niego nie poczułam. Znam też przecież jeszcze Jake'a.- powiedziałam pewnym głosem.
  - Mów sobie co chesz, ale i tak wiem swoje.- odparła moja siostra.
  - A tak w ogóle to ty i Riker pasujecie do siebie i przecież dał ci swój numer.- odgryzłam się jej.
  - No to co z tego?- prychnęła.
  - A to, że w przyszłości widzę was jako parę.
  - Och cicho już bądź.- odaparła Van.
  - Zgadzam się z Laurą, gdy wyszłyście Riker mówł o tobie.- odezwała się Rydel.
  - Zakochał się w tobie widzisz, a ty w nim.- zaśmiałam się i po chwili dostałam poduszką od Vanessy.
  - Z poduszką mi tu wyskakujesz? O już po tobie.- odparłam i chwyciłam najbliższą poduszkę i chciałam rzucić nią w moją siostrę, ale za to trafiłam w Rydel.- Ups.- zaśmiałam się.
  - Ja ci dam ups.- powiedziała Delly i wzięła przedmiot i uderzyła mnie. Ja oczywiście jej oddałam, ale przez przypadek trafiłam też w Vanessę i tym samym rozpoczynając bitwę na poduszki. Biegałyśmy po całym pokoju, śmiejąc się, a w powietrzu latały pierze. Świetnie się bawiłyśmy i po kilku minutach padłyśmy zmęczone a kanapę. Uspokajałyśmy oddech i śmiech.
  - To była najlepsza bitwa na poduszki w jakiej brałam udział.- powiedziała Rydel.
  - Tak zdecydownie.- zaśmiała się Vanessa.
  - To co teraz robimy?- spytałam.
  - Może obejrzymy jakiś film, co wy na to?- zaproponowała moja siotra.
  - Okay mi pasuje.- odparła Rydel.
  - Mi też.- powiedziałam.- Jakaś komedia romantyczna?- spytałam, a dziewczyny poiwały twierdząco głowami. Podeszłam do półki z filamami, a mam ich sproro i wybrałam ,,Love, Rosie". Zapytałam, czy im pasuje, a one zgodziły się, więc włączyłam płytę. Usiadłam razem z Van i Rydel na kanapie i rozpoczęłyśmy seans jedząc przy tym popcorn. Płakałyśmy. Zwawsze to robię na tym filmie. Mimo, że nie ma tam jakiś momentów typu śmierć, ale niektóre scenki chwytają za serce. Gdy film się skończył postanowiłyśmy iść spać, bo wszystkie byłyśmy zmęczone. Ułożyłam się na posłaniu, które zrobiłam i starałam się zasnąć jednak coś mi ku temu przeszkadzało. Obróciłam się na bok i patrzyłam w drzwi balkonowe. Przypomniałam sobie jak zobaczyłam w tym miejscu Rossa. To było takie niespodziewane i nie umiem tego zapomnieć. Wiem, że często o nim myślę, ale on wydaje mi się inny od wszystkich chłopaków, których do tej pory spotkałam. Może wyróżnia go to, że nie jest synem bogatych ludzi? Może, ale Jake też nie jest z tej partii. Wiem, że oboje od siebie się różnią, bo do tego już wcześniej doszłam, jednak Ross ma w sobie takie coś. Coś czego nawet nie umiem określić. Nie znam go prawie, ale myślę, że mogę mu zaufać. Nie wiem dlaczego tak na niego reaguję. Jak porównam moje odczucia, gdy wyjawiałam prawdę Rossowi i Jake'owi to one były odmienne. Już wcześniej to zrobiłam, ale to mnie trochę dziwi. Przy Rossie byłam bardziej wyluzowana, a początkowe uczucia, czyli zaskoczenie i lekki strach szybko minęły pod wpływem jego wzroku. Za to przy Jake'u byłam bardziej spięta i nie wiedziałam jak zacząć. Może tak się stało, bo różniły się sytuacje, w których się wtedy znalazłam. Może dlatego, że Ross wcześniej patrzył mi w oczy, a Jake nie? Nie wiem. Naprawdę nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Jestem w Los Angeles tylko cztery dni, a moje życie już zdążyło się zmienić i to bardzo. Wiem, że w tym mieście przydarzy mi się jeszcze wiele innych rzeczy, ale chyba nie zapomnę tych pierwszych dni pobutu tutaj. Już wiem, że Rydel będzie przyjaciółką moją i Vanessy. Ona jest taka miła i bardzo wesoła. Wiem, że mogę jej zaufać, bo ona nikomu nic nie powie. Cieszę się, że ją spotkałam tak samo jak jej rodzeństwo i Jake'a. Naprawdę cieszę się, że spotkałam tych ludzi. Z Lynchami i Ellingtonem mogę się zabawić i oderwać się od mojego codziennego życia. Za to z Jake'iem mogę porozmawiać na różne tematy, ale on jest bardziej poważny od nich, ale i tak cieszę się, że go spotkałam, bo w końcu to jego pierszego spotkałam. Jednak Lynchwoie już po jednym dniu spędzonym z nimi zdobyli moje zaufanie i polubiłam ich. Z nimi czułam się jakbym znała ich dłużej. To są wspaniali ludzie, których nie da się szybko wymazać z pamięci. Westchnęłam i poczułam, że moje oczy robią się senne, więc już dłużej nie myślałam tylko oddałam się w objęcia krainy snów.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Przepraszam was za kolejny nudny rozdział. Przez szkołę mam mało weny. Nie chciałam was zawieść, więc wolałam opublikować takie coś niż nic. Początki bloga są naprawdę trudne, ale myślę, że gdy przebrnę przez te początkowe rozdziały to już uda mi się rozwinąć trochę akcję. Nie będzie ona toczyła się bardzo szybko tylko wolno, żeby wszystko układało się po mojej myśli. Tylko, gdy Raura zacznie się częściej spotykać akcja zacznie nabierać tempa i będzie się działo. No, ale to będzie dopiero później, a teraz jest tak jak jest, czyli nudny i krótki rozdział. Tak już musi być. No trudno. Liczę na komentarze!
Do napisania!!!

7 komentarzy:

  1. Dziękuję, że mi napisałaś o nowym rozdziale!
    jest cudowny <3 <3 <3
    Bardzo bardzo mi się podoba. Masz niesamowity talent!
    Fabuła świenie wciąga :) mam nadzieję, że szybko nexta dodasz!
    Dziękuję, że z nami jesteś :)
    Do nexta!!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały < 3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3
    Z niecierpliwością czekam na następny :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny.... Za mało Ross'a, alw o tak git :d

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie na bloggerze juhuu ;-;
    Dobra nadrobiłam rozdziały i jak zwykle są świetne! Jejku już nie moge doczekać się Raury ;-; tak przeciągasz z nimi akcje że coraz bardziej ich pragne XDDD aww Laura myśli o Rossie ciągle awww
    Fajnie że powiedziały Ryd prawde ;-; jejku tyle sie w tych rozdzialach działo :') ale no czekam na nexta i oby z Raurą! <333

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )