sobota, 12 września 2015

Rozdział 7

"Just being honest, you can't tie me down. Life is a short trip, and I've been around" ~ "Jestem tylko szczery, nie możesz mnie powstrzymać. Życie to krótka podróż i ja w niej byłem" - Did You Have Your Fun?

~Los Angles, 03.07.2015r.~
                                                             ★Laura★

Jadę do firmy mojego taty. Jestem ciekawa kogo chce mi przedstawić. Mam nadzieję, że nie będzie to jakiś zapatrzony w siebie i pieniądze chłopak. Takiego z pewnością nie chcę znać. Nie, że nigdy nie próbowałam, bo próbowałam, ale oni zawsze mnie irytowali i szybko zrywałam z nimi znajomość. Byli przystojni, ale barakowało im cech ,,normalnego" chłopaka. Nie chciałam być tylko ich ozdobą do publicznego pokazywania. Wiem, że niektóre bogate dziewczny tak mają. Nie chciałabym zachowywać się tak one. Jednak to kogo przedstawi mi tata nie ma tak dużego znaczenia, bo bardziej się boję, że spotkam tam Jake'a. Co mam mu wtedy powiedzieć? Co mam wtedy zrobić? Co jeśli już nie chciał by mnie znać? Chociaż Ross nie obraził się na mnie, więc może Jacob też. Oni naprawdę się różnią. Gdy zobaczyłam Rossa to przyciągała mnie do niego ta tajemniczość. Zaś Jake wydał mi się chłopakiem, który już na pierwszy rzut oka jest miły i tak jest. Ross okazał się być wesoły, gdy byliśmy sam na sam, a nie gdy byłam razem z jego rodzeństwem. Spotknie z Jake'iem było normalne, a z Rossem już oryginalne, bo wszedł do mojego pokoju przez balokon. Oczywiście oboje bardzo różnią się wyglądem. Obaj są bardzo przystojni. U Rossa podoba mi się jego uśmiech i oczy, a u Jacoba chyba to samo. Sama nia wiem, co mi się w nim podobało. Na obu reagowałam całkowicie inaczej. Przy spotkaniu z Jake'iem na początku czułam się niezręcznie, a później mi przeszło. Ross na początku mnie trochę przestraszył, zresztą nie dziwię się sobie, ale przy nim czułam się wyluzowana i wesoła. Może dlatego, że wcześniej spędziałam czas z jego rodzeństwem? Może, ale nie wiem. Oboje bardzo się od siebie różnią, ale obojga polubiłam.
  - Panienko już jesteśmy.- odezwał się kierowca.
  - Dziękuję za dojazd.- odpowiedziałam i wyszłam z limuzyny. Spojrzałam na ogromny budynek, przed którym stałam. Sunęłam po nim spojrzeniem aż do samej góry. Robi wrażenie. Ciekawe gdzie mój tata ma się ze mną spotkać. Gdzie ja mam w ogóle iść? No trudno jakoś sobie poradzę. Weszałam do budynku i rozerzałam się po wnętrzu. Ściany były szare, a meble białe. Dawało to kontrast i ładnie ze sobą współgrało. No w końcu mój tata zmienił to wnętrze. Podeszłam do recepcji.
  - Przepraszam.- powiedziałam nieśmiało do kobiety, która robiła coś przy papierach.
  - Słucham? W czym mogę pani pomóc?- spytała.
  - Jestem Laura Marano i miałam spotkać się z moim ojcem. Wie pani gdzie on może jest?
  - Uprzedzono mnie wcześniej o pani wizycie tutaj. Zaraz panią zaprowadzę.
  - Dziękuję.- odparłam i poszłam za kobietą. Weszłyśmy do windy, a ona nacisnęła przycisk na 30 piętro, czyli ostatnie. To będzie długo trwało zanim tam wjedziemy. Czy tata nie mógł być na początkowych piętrach? Co jeśli Jake wejdzie do windy? Mnóstwo czasu minie zanim dojadę na właściwe piętro. Tylko, żeby on nie wszedł do windy. Tylko, żeby go nie było. Gdy winda się zatrzymała wstrzymałam oddech, ale na szczęscie nie był to Jacob. Tak właśnie minęło mi dotracie na ostatnie piętro, na ciągłym strachu, gdy winda zatrzyma się. Jednak Jake nie wchodził do niej i bezpiecznie udało mi się dotrzeć na górę. Winda się zatrzymała i poszłam za kobietą, która gdzieś mnie prowadziła. Po chwili stanęłyśmy pod drzwiami z napisem ,,Biuro Damiano Marano". Zapukała, a ze środka usłyszałam "proszę".
  - Wchodzimy.- odezwała się i otworzyła przede mną drzwi. Wnętrze biura taty było urzadzone bardzo stylowo i nowocześnie. Naprawdę podoba mi się to miejsce. Jednak największe wrażenie robi widok zza przeszklonej ściany.
  - Dzień dobry panie Damiano.- powiedziała kobieta.
  - Dzień dobry. Dziękukę, że przyprowadziłaś moją córkę. Teraz możesz już wrócić do swojej pracy.- odparł tata, a kobieta wyszła.
  - Cześć tato.- odezwałam się.
  - Cześć Laura. Cieszę się, że przyszłaś. Ta osoba zaraz tutaj przjdzie. Nawet nie wie, po co ją wzywam. Usiadź sobie na fotelu.
  - A mogę podejść do okna?
  - Oczywiście.- uśmiechnął się do mnie tata, a ja podeszłam do szyby. Spojrzałam w dół. Jak tu jest wysoko zresztą nie dziwię się, bo to jest 30 piętro. Widok naprawdę jest oszałamiający.
  - Dlaczego masz swoje biuro na ostatnim piętrze?- spytałam nadal patrząc za szybę.
  - Chciałem patrzeć na ten widok tak jak teraz ty. W wolnym czasie to robię.
  - Ten on robi na mnie ogromne wrażenie, ale i tak wolę mój z balkonu na ogród. Tutaj są tylko wieżowce, a tam są rośliny.
  - Może zechcesz tuta pracować jako projektantka ogrodów?- zaproponował tata, a ja odwróciłam się w jego stronę.
  - Nie wiem. Nie znam nazw roślin, więc jak miałabym przeniść je na projekt?
  - Tego można się nauczyć. Do projektowania potrzebna jest wyobraźnia i umiejętność rysunku, a ty masz te dwie rzeczy. Zastanów się nad tym.
  - Dobrze, ale jak narazie to jeszcze nie chcę pracować. Narazie chcę lepiej poznać moich nowych znajomych.
  - Czyli już kogoś poznałaś? Kim oni są? Są z jakiejś znanej rodziny?
  - Nie, to jest zwykłe czteroosobowe rodzeństwo i ich przyjaciel. Są naprawdę miłymi i sympatycznymi ludźmi.
  - Skroro chcesz to się z nimi przyjaźnij mi to nic do tego, bo wiem, że jeśli się sprzeciwię to i tak mnie nie posłuchasz. Powiedzieliśmy też przeiceż z mamą, że nie będziemy wam na siłę szukać znajomych.
  - Dziekuję tato, że się zgodziłeś.
  - Proszę bardzo. Mogłbym ich poznać?
  - Chyba na razie jeszcze nie są na to gotowi. Znamy się dopiero jednen dzień.
  - Kiedyś przyprowadź ich do domu.- powiedział i ktoś zapukał do drzwi.- Proszę wejść.- odparł tata i drzwi się otowrzyły. Po tym kogo tam zobaczyłam chciałam zapaść się pod ziemię. Pobladałam. W wejściu stał Jacob. Może mi się tylko tak wydaje? Może to fata morgana? Jednak chyba nie, bo parzy się na mnie z takiem samym zdziwieniem, co ja. Po co on tutaj przyszedł? Już myślałam, że go nie spotkam, a on wchodzi do biura mojego taty.
  - Dzień dobry panie Damiano. Wzywał mnie pan.- odezwał się. Jednak to jest on. Nie wyobraziłam go sobie.
&nbso; - Tak wezwałem cię. Usiądź w fotelu naprzeciwko mnie.
  - Dobrze.- odparł Jake i usiadł. Prawie cały czas na mnie patrzył, co mnie onieśmielało. Nie wiedzałam co mam robić, gdzie się podziać. W mojej głowie panowała kompletna pustka.
  - Oboje przyszliście tutaj, żebym was zapoznał. Lauro poznaj Jacoba Johnsona jednego z dobrych pracowników tej firmy. Jackob poznaj moją córkę Laurę.- powiedział tata.
  - Cześć.- odezwał się Jake. Widziałam w jego oczach, że jest zdezorientowany i tak samo jak ja nie wie co powiedzieć.
  - Cześć.- odparłam cicho, bo tylko na taki dźwięk zdobyło się moje gardło. Jest mi strasznie głupio, że go okłamałam. Wiedziałam, że prawda w końcu wyjdzie na jaw, ale nie w ten sposób. Co on sobie o mnie teraz myśli? Dlaczego muszę być w takiej niezręcznej sytuacji.
  - Dlaczego pan chciał przedstawic mi swoją córkę?- spytał szatyn.
  - Bo chcę, żebyście się poznali. Ty jesteś bardzo dobrym pracownikiem oraz jesteś w wieku Laury, więc tak sobie pomyślałem. To teraz możecie już iść i bliżej się poznać.- odparł tata, a Jake wstał i wyszedł. Stałam jak kołek wbity w ziemię i nie umiałam się poruszyć. Jest mi naparawdę wstyd.
  - Laura idź już. Ja muszę pracować.- powiedział tata, a ja wyszłam. Rozejrzałam się po korytarzu i szukałam wzrokiem Jake'a. W końcu zobaczyłam go. Patrzył w okno, więc nie widziałam wyrazu jego twarzy. Co ja mam teraz zrobić? Podejść do niego czy iść sobie? Nie mogę sobie pójść. Jestem mu winna wyjaśnienia, więc muszę z nim pogadać. Boję się jak zareaguje na moją obecność. Pierwszy raz jestem w takiej kompromitującej sytuacji. Chociaż tłumaczyłam się już Rossowi. Jednak zdecydowanie przydałyby mi się jakieś życiowe doświadczenia, ale ja ich nie mam. Muszę do niego podejść. Dam radę. To tylko zwykła rozmowa. Okay idę. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Okay już trochę się uspokoiłam. Szłam do niego niepewnym krokiem, a w głowie znów miałam pustkę. Stanęłam za nim i nie umiałam wydusić z siebie słowa. Przy Rossie tak szybko i łatwo mi jakoś wyszły wyjaśnienia. Powiedziałam od razu, a byłam w podobnej sytuacji, bo też zobaczyłam go niespodziewanie. Jednak przy Rossie w ogóle się nie stresowałam. Przy nim czułam się swobodniej. To dlaczego na Jake'a inaczej reaguję? Dobra Laura ogarnij się! Trzeba mu w końcu coś powiedzieć!
  - Jake?- spytałam niepewnym i cichym głosem.
  - Tak?- odparł i odwrócił się w moją stronę. Nie był zły, ale rozczarowany. No trudno muszę mu to powiedzieć.
  - Przerpraszam, że cię okłamałam. Po prostu chciałam, żebyś mnie polubił taką jaką jestem, a nie przez pieniądze. Wiem, że nie powinnam cię oszukiwać, ale tak jakoś wyszło. Chciałam zobaczyć czy mnie polubisz i tyle. Mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie przez takie coś.- powiedziałam i spuściłam głowę na dół.
  - Oczywiście, że się nie obrażę. Tylko skałamałaś o nazwisku i rodziacach, czy o czymś jeszcze? Tak tylko chcę wiedzieć.- odparł, a ja spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
  - Tylko w tym i w moim drugim imieniu, a cała reszta była prawdą.
  - Wiesz już odpoczątku wydawało mi się to trochę dziwne.
  - No, a ja bałam się, że czegoś się domyślasz.
  - Może zaczniemy naszą znajomość od początku, a o tym zapomnimy?
  - Okay.- uśmiechnęłam się.
  - Jestem Jacob Johnson, ale wszyscy mówią na mnie Jake.- powiedział i wyciagnął przed siebie rękę.
  - Jestem Laura Marano, miło mi ciebie poznać.- odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.
  - Mi ciebie również.- uśmiechnął się, a ja odwzajeniałam jego gest.
  - To co wyjdziesz gdzieś ze mną na jakieś spotaknie?- zaproponował.
  - Bardzo chętnie, a gdzie pójdziemy?- spytałam.
  - Może pójdziemy do parku? Tam się przecież poznaliśmy.
  - Okay.- uśmiechnęłam się i poszliśmy do windy. Jake nacisnął przycisk i ona ruszyła. Już nie jestem spięta. To uczucie minęło. Jednak przy Rossie szybciej mi przeminął strach i dezorientacja. Jednak przy nim nie byłam spięta. Zaskoczenie zaczęło mijać, gdy mówił, żebym się uspokoiła. Duży wpływ chyba miało też to, że patrzył mi się prosto w oczy. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia. Zaraz o czym ja myślę? Jestem z Jake'iem, a myślę o Rossie. Co się ze mna dzieje? Nie mogłam się w nim zakochać, bo w ogóle go nie znam. Więc co mi jest? Chyba probuję porównać ich obu i widzę, że bardzo się od siebie różnią oraz na każdego reaguję inaczej. Na moje drodze pojawili się dwaj chłopcy. Co jeśli zakocham się w obu? Którego wtedy wybiorę? Czy będę potrafiła wybrać? Zresztą dlaczego ja o tym myślę akurat teraz? Na tą chwilę nie znam ich dobrze i mogę tylko powiedzieć o nich parę rzeczy. O Jake'u wiem więcej, ale o Rossie już prawie w ogóle. Poznam go jeszcze. Po 10 minutach byliśmy w końcu na praterze. Nie wiem jak ludzie pracując tu moga tak jeździć w górę i w dół. No trudno takie życie. Wyszliśmy z windy i kierowaliśmy się do wyjścia.
  - Z tąd jest daleko do praku?- spytałam, gdy byliśmy na zewnątrz.
  - Nie, tylko jakieś 10 minut drogi. Tak w ogóle to gdzie ty mieszkasz?
  - Nie wiesz gdzie mieszkam? Naprawdę? Przecież pracujesz w firmie mojego taty.
  - Naprawdę. Pracuję, ale nie wiem, gdzie on mieszka.
  - Myśliałam, że wiesz. Nasza willa jest na końcu ulicy Royal Street 5.
  - Chciałbym zobaczyć ten dom. Napewno jest bardzo piękny, bo w końcu projektował go twój tata.- uśmiechnął się do mnie.
  - Tak ten dom jest cudowny, ale najpiękniejszym miejscem jest ogród. Wygląda jak ogórd marzeń. To jest moje ulubione miejsce w domu.
  - Nie chciałabyś projektować ogrodów?
  - O to samo zapytał mnie dzisiaj tata. Nie wiem. Nie znam się na roślinach, więc jak miałabym je dopasowywać do projektu?
  - To projektowania potrzebna nie tylko jest wiedza, ale też wyobraźnia. Ja używam jej do wymyślania domów.
  - Masz jakiś ulubiony projekt?
  - Mam, ale to jest mój osobisty i nikomu go nie pokazałem.
  - Co to za projekt?
  - Domu, w którym chciałbym w przyszłości wybudować i zamieszkać. Tylko nie wiem czy będzie mnie na niego stać, ale odkładam pensję od twojego taty i kiedyś może uda mi się zrealizować ten projekt. Mam już w nim wszystko zapalnowane. Od wyglądu domu do wystroju wnętrz. To taki mój wymarzony dom.- uśmiechnął się.
  - Wierzę, że ci się uda zrealizować to marzenie. Po twoim opowiadaniu już wiem, że to będzie on wspaniały i piękny.- uśmiechnęłam się do niego.
  - Dziękuję, a ty masz jakieś marzenie?
  - Mam jedno, ale już zaczyna się spełniać co mnie cieszy.
  - Jakie?
  - Spotkać przyjaciół. To już się realizuje, bo wczoraj poznałam rodzeństwo w moim i Vanessy wieku. To są naprawdę bardzo sympatyczni ludzie. Oczywiście poznałam też ciebie.- uśmiechnęłam się.
  - Czyli masz już tutaj paru znajomych. Zanim się tu przeprowadziłaś miałaś kogoś?
  - Nie, niestety nie. Wiesz ciężko jest znaleźć prawdziwych przyjaciół, którzy nie parzą na moje pieniądze. Ty patrzysz na nie, gdy znasz teraz prawdę?- spytałam niepewnie i trochę obawiałam się odpowiedzi, która nie padła od razu. Widzę, że on myśli. To jest naprawdę takie trudne odpowiedzieć tak lub nie? Mówi to ta osoba, która jeszcze przed paroma minutami nie wiedziała jak zacząć rozmowę. Sama nie wiedziałam, co odpowiedzieć, ale nad czym Jake tak długo się zastanawia. Skoro to robi to boję się, że lubi mnie dla pieniędzy i nie wie jak teraz ma to powiedzieć. Mam nadzieję, że moje obawy są błędne. Jednak nawet jeśli on tak powie to nadal będę go lubić. On jest miłym chłopakiem i różni się od innych.
  - Wiesz ja lubię cię taką jaką jesteś. Nie patrzę bardzo na pienaiądze, bo ty jesteś naprawdę miłą dziewczyną. Polubiłem cię taką i to się nie zmieni.- odezwał się po chwili, a mi ulżyło. Jednak nie potrzebnie się martwiłam.
  - Cieszę się, że tak myślisz.- uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił gest.
  - To co idziemy do parku, bo jesteśmy już naprzeciwko niego.
  - Tak.- odpowiedziałam i przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Szliśmy w ciszy alejką. Nie przeszkadzała mi ona. Cisza w dobrym towarzystwie może być miła. Cieszę się, że Jake lubi mnie taką jaką jestem. Jednak nie mógł tego powiedzieć od razu tylko się zastanawiać? Trochę mnie to zastanawia. Czy on powiedział prawdę, a może skłamał, żeby mi nie było przykro? Nie wiem. Mam wątpliwości, a sama nie wiem dlaczego. Przecież nie wiem czy to prawda czy kłamstwo, bo tylko Jake to wie. Dlaczego w niego wątpię? No dlaczego? Pytam się, a nie umiem odpowiedzieć. Muszę skończyć już to przemyślanie i zacząć jakąś rozmowę.
  - Nadal biegasz po praku rano?- spytałam i przypomniało mi się nasze spotkanie.
  - Tak robię to codziennie. Może dołączysz do mnie?
  - Wiesz wstawanie wcześnie rano to nie dla mnie.- uśmiechnęłam się.
  - Ale wtedy jakoś wstałaś.
  - Obudziło mnie słońce, bo nie zasłoniłam wieczorem rolet. Wtedy wstałam i jakoś tak zachciało mi się pobiegać. Jednak teraz mi się już nie chce.
  - Gdybyś wtedy nie wstała to nie poznałabyś mnie.
  - Wiem, ale teraz chcę cię znać.
  - Może usiadziemy sobie na murku fontanny?
  - Okay.- odparłam i podeszliśmy do niej, po czym usiedliśmy. Patrzyłam na park. Było w nim dużo ludzi. Wiele dzieci, mam z wózkami, starszych ludzi, którzy odpoczywają w cieniu na ławce, czasami jakąś parą trzymającą się za ręce. Park to zdecydowanie miejsce dla każdego. Każdy znajdzie w nim coś do robienia. Zawsze lubiłam parki. Jest to największe zielone miejsce w mieście. Nie wyobrażam sobie miast bez nich. Na ulicach każdy się spieszy, a tutaj można odpocząć i na chwilę zapomnieć o pośpiechu. W dzisiejszych czasach dużo ludzi żyje w "biegu". Na przykład moi rodzice. Oni tylko myślą o pracy i pieniądzach, a zapomnianają o chwili wytchnienia. Gdy będę już pracowała to nie zamierzam być taka jak oni. Zawsze znajdę czas dla moich bliskich. Nigdy o nich przez pracę nie zapomnę. Nie byłabym wtedy sobą. Nagle zobaczyłam wysokiego blondyna. Był odwrócony tyłem, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Co jeśli to Ross? Nie wiem czemu, ale nie chcę, żeby zobaczył mnie z Jake'em. Wolę, żeby widział mnie samą. Po chwili blondyn odwrócił się, ale to nie był Ross. Szczerze to chciałabym się z nim znowu zobaczyć. Tak sam na sam. Chciałabym go bliżej poznać. Nie wiem co Ross w sobie ma, ale przyciąga mnie do siebie. Nie zapomnę tych jego czekoladowych oczy. Jeszcze żaden chłopak nigdy nie patrzył mi w oczy. On ma takie cudowne oczy. Zaraz o czym ja myślę? Jestem tu przecież z Jake'iem. Co jeśli myśli, że teraz go olewam? Przecież nie odzywam się już od dłuższego czasu. On też tego nie robi. Widzę, że co chwilę na mnie zerka. Gdy nie patrzę na niego to czuję na sobie jego wzrok. Zaczynam czuć się trochę niezręcznie. Między nami sama nie wiem dlaczego, ale często zapada cisza. Tak i w tej ciszy zawsze rozmyślam. Okay czas już rozpocząć jakąś rozmowę.
  - Lubisz park?- spytałam i tym samym przyciągnęłam jego wzrok na siebie. On ma jaśniejsze oczy niż Ross, ale też ładne.
   - Tak lubię tutaj przebywać, a najchętniej tutaj biegam. To pozwala mi na chwilę odpocząć od myśli.- odpowiedział.- A ty?
   - Tak i to bardzo. Mam tak samo jak ty. Ja też odpoczywam tutaj, ale nie od myśli. Moje myśli cały czas chodzą mi po głowie, ale w parku są to tylko przyjemne, a nie te smutne. Lubię patrzeć na tych wszystkich ludzi, którzy przechodzą. Nie, że ich obaczjam tylko po prostu obserwuję. Czasami są weseli, czasami smutni. Nie wiem za jaką mnie teraz uznasz, ale ja po prostu lubię patrzeć na to co mnie otacza.
  - Okay jesteś zupełnie normalna. Nic o tobie złego nie myślę.- uśmiechnął się do mnie.
  - Cieszę się, że mnie zrozumiałeś.- odparłam i odwzajemniłam jego gest.
  - Jesteś niezwykła. Nigdy wcześniej nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty.
  - Dziękuję.- powiedziałam i zarumieniłam się lekko. 
  - Nie rozumiem jak ty możesz nie mieć chłopaka przecież jesteś piękną i mądrą dziewczyną.
  - Tak jak ci już mówiłam, nie spotkałam tego odpowiedniego. Nadal go szukam.
  - Pamiętaj, że może on być bliżej niż myślisz.- odparł, a ja chwilę zastanowiłam się nad jego słowami. Jake ma rację. Tego wyjątkowego chłopaka nie trzeba szukać daleko. Może on być blisko. Jednak czy przypadkiem Jake nie mówił o sobie? Coś mi się wydaje, że tak. Jak na razie to nie sądzę, że to on może być tym chłopakiem. Nie wiem dlaczego tak uważam, ale taka jest prawda. Może to kiedyś się zmieni? Jeszcze przecież jest Ross. Jego prawie w ogóle nie znam, ale czuję się przy nim zupełnie inaczej niż przy Jake'u i to już parę razy sobie uzmysłowiłam.
  - Masz rację.- odezwałam się po dłuższej chwili.- A czy nie mówiłeś trochę o sobie?- spytałam niepewnie.
  - Nie miałem nikogo konkretnego na myśli. Ja tylko dałem ci taką radę i tyle.- uśmiechnął się do mnie. Mimo, że to powiedział to nie sądzę, że to prawda. Jednak oczywiście mogę się mylić.
  - Może już wracajmy?- spytałam.
  - Okay skoro chcesz to możemy wracać. Co tak szybko chcesz się mnie pozbyć?
  - Nie po prostu chcę już wracać do domu. Przecież jeszcze będziemy mieli mnóstwo okazji na rozmowę. Zresztą nie musimy iść szybko. - uśmiechnęłam się do niego i wstaliśmy z murku fontanny. Zaczęliśmy powoli iść.
  - Okay nie będziemy się spieszyć. To teraz skoro znam już twoją tajemnicę, to mogę odprowadzić cię do domu?- spytał.
  - Okay czemu nie.
  - Wow zgodziłaś się. Szczerze to już myślałem, że odmówisz.
  - No widzisz zaskoczyłam cię. - zaśmiałam się.
  - No może trochę.- uśmiechnął się.- To może po drodze kupimy sobie lody? Ja stawiam. Tam jest niedaleko budka.
  - Okay.
  - Znów się od razu zgodziłaś. Naprawdę mnie zaskakujesz.- zaśmiał się.
  - No widzisz. Może lubię zaskakiwać ludzi?- również się zaśmiałam. Po chwili doszliśmy do budki, a Jake kupił lody, po czym ruszyliśmy w stronę mojego domu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszytkim!!!
Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału? Mi tak trochę się podoba. Znowu spotkanie Jake'a i Laury. Mam nadzieję, że się na mnie przez to nie gniewacie, ale muszę was ostrzec, bo oni będą się jeszcze spotykać i to nawet często. Raura też znowu to zrobi. Jeszcze przyjdzie na nią czas. Liczę na komentarze!
Do napisania!!!
Ps. Jeśli chcecie to wpadnijcie na bloga Kaśki Kolanko: http://zyciejestpelenzagadek.blogspot.com/
Prosiłaś mnie o polecienie, więc to zrobiłam. Proszę bardzo. :)

8 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział :* Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny :* Czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana! Genialny!
    Lau jest z Jacobem a myśli o Rossie - tym sprawiłaś uśmiech na mojej twarzy :D
    Ten blog podobał mi się od samego początku. Masz niesamowity talent i niesamowicie przekazujesz emocje innych bohaterów.
    Masz oryginalny styl, a blog mnie zaciekawił fabułą - co jak co, ale kryminały to ja kocham!
    Nie zostało mi nic innego, jak czekać na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty < 3
    Nie mam ochoty na dłuszego koma, bo chyba jakieś choróbsko mnie bierze:(
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :)
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :*
    Laura z Jacobem, a myśli o Rossie. :)
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest miłość ja to wiem. Jakby chciałaby chciała być z Jacobem to by nie myślała o Rossie i by go nie porownywala. Rozdział super ale jak zawsze. Czekam na next.
    Całuski :*
    ~ Pinni

    OdpowiedzUsuń
  8. Emily- pozwól, że tak się do Ciebie zwrócę.
    Przeczytałam ten rozdział i muszę przyznać, że masz potencjał :D
    Mnie zaciekawiłaś i zyskałaś nową czytelniczkę ;)
    Czekam- miejmy nadzieję- na szybki next, życzę Ci dużo weny oraz pozdrawiam!
    Ania

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )