sobota, 17 października 2015

Rozdział 12

"We all regret the didn't, not the did's" ~ "Wszyscy żałujemy tego, czego nie zrobiliśmy" - Never Be The Same

~Los Angeles, 07.07.2015r.~
                                                           ★Vanessa★

Leżę na łóżku i bezczynnie patrzę w sufit. Nudzi mi się i nie wiem co mam robić. Może pogadam sobie z Laurą? Nie, bo ona przecież rysuje, więc nie będe jej przeszkadzać. Może gdzieś się przejdę? Tylko gdzie? Dzisiaj mam chyba dzień lenia, bo na nic nie mam ochoty. Po chwili tą głuchą ciszę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka, na którym on leżał i wzięłam go do ręki. Zobaczyłam, że dzwoni Brayan i odebrałam.
  - Hej Brayan.- odezwałam się miło.
  - Hej Van, co tam u ciebie?- spytał.
  - Nudzę się i nie mam co robić, a tak w ogóle to po co dzwonisz?
  - Chcesz może się ze mną przejść do parku?
  - Okay, o której?
  - Jak możesz to nawet za chwilę.
  - Okay to gdzie się spotykamy?
  - W parku, bo aktualnie w nim jestem.
  - Dobrze to będę za jakieś 10 minut jeśli się uda.
  - Okay, to do zobaczenia.
  - Pa.- odparłam i rozłączyłam się. No to, czyli mam już co robić. Podeszłam do lustra i sprawdziłam swój wygląd. Jest dobrze, ale jeszcze rozczesałam włosy i byłam gotowa. Wzięłam telefon i wsadziłam go do kieszeni spodenek i wyszła z pokoju. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni.
  - Cześć Natalie.- odezwałam się.
  - Cześć Vanessa.- odpowiedziała i na chwilę przerwała wyrabianie ciasta.
  - Wychodzę na spotkanie z Brayanem. Nie wiem, o której wrócę.
  - Baw się dobrze.- uśmiechnęła się kobieta, a ja wyszłam z kuchni i udałam się na korytarz. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Jak zawsze była ładna pogoda. Jestem ciekawa, czy w Los Angeles pada deszcz. Pewnie tak, ale rzadko. Przez ten tydzień na niebie nie pojawiła się ani jedna deszczowa chmura. Tutaj ciąglę świeci słonce, za to w Londynie padał deszcz i było zimno. Zdecywodanie wolę ładną i ciepłą pogodę. Zresztą co ja się tak zamyśliłam o tej pogodzie? Samo jakoś tak przyszło. Jestem ciekawa dlaczego Brayan chce się ze mną spotkać skroro widzieliśmy się wczoraj. Nie wiem, może ma mi coś ważnego do powiedzenia? On też przeprowadził się do LA. Zresztą chyba nawet nie miał wyboru, bo jego mama pracuje w firmie mojego taty. Jego mama też wyjechała wcześniej i on też tak jak my przyleciał tutaj. Cieszę się, że go mam, bo gdybym nie spotkała Lynchów i Ellingtona to on byłby moim jedynym przyjacielem. Bardzo go lubię, ale nic więcej. Przez nasze prawie pół roku znajomości nie zakochałam się w nim i raczej to się nie stanie. Brayan chyba nie jest mi przeznaczony. Może uda mi się spotkać jakiegoś chłopaka. Wyszłam już z mojej ulicy. Nie chce mi się iść do praku, a troche drogi tam mam, bo 15 minut zajmuje dojście na piechotę. Zaczęłam machać ręką aż w końcu zatrzymała się przede mną taksówka. Weszłam do środka.
  - Dzień dobry. Proszę mnie zawieźć do parku.- powiedziałam, a kierowca ruszył. Szczerze to nie lubię za bardzi jeździć limuzyną, bo gdy z niej wysiadam to większość ludzi się na mnie patrzy. Tak przynajmniej mam trochę prywatności. Chociaż nikt nie zna za mnie, ani Laury. Mama i tata nie za często pokazują się z nami publicznie. Oni prawie w ogóle się nami nie interesują. Wiem, że Lau to boli, ale mnie również. Co to są za rodzice, którzy nie zajmują się swoimi dziećmi? Wiem, że nie powinnam narzekać na nich, bo przecież to w końcu moja rodzina. Muszę cieszyć się z tego, co mam. Doceniam to, że robią to co kochają, ale czasami mogliby zwrócić na nas uwagę. Jednak co mogę z tym zrobić? Wiadomo mogę porozmawiać, ale oni ten tematu zawsze unikają. No trudno muszę pogodzić się z tym tak jak jest. Może kiedyś to się zmieni. Mam nadzieję. Spojrzałam w okno i zauważyłam, że taksówka zbliża się do parku. Po chwili zatrzymała się, a ja podziękowałam kierowcy za podwózkę i zapłaciłam. Wysiadłam z samochodu i poszłam do parku. Szłam alejką i szukałam wzrokiem Brayana. Nigdzie nie mogłam go zobaczyć. Gdzie on się podziewa? Po chwili zobaczyłam go, siedzącego na ławce. Patrzył przed siebie i wyglądał na zamyślonego, więc mnie nie zauważył. Podeszłam do niego i usiadłam obok.
  - Hej Brayan.- odezwałam się wesoło, a on spojrzał na mnie.
  - O hej Vanessa. Kiedy przyszłaś? Nie zauważyłem cię.- odpowiedział.
  - Przed chwilką. Z daleka wyglądałeś na zamyślonego. Coś się stało?
  - Nie, nic się poważnego nie stało.- odparł jednak widziałam, że coś go trapi.
  - Widzę, że coś cię męczy. Powiedz, a napewno ci ulży.- powiedziałam, a on westchnął i spojrzał na mnie niepewnie. Okay zaczynam się trochę niecierpliwić. Coś musiało się stać, że jest taki małomówny. Zazwyczaj to on najwięcej mówi. Widzę, że coś go gryzie i chyba boi mi się tego powiedzieć. Co to jest skoro on tak się zachowuje? Jego milczenie zaczyna mnie już coraz bardziej niecierpliwić. Co się z nim dzieje?
  - Brayan no powiedz coś w końcu. Wyrzuć to z siebie.- odezwałam się i czekałam na reakcje z jego strony. Jednak chyba się nie doczekam, bo on głośno westchnął. Rozejrzałam się po parku i mój wzrok napotkał znajomą mi osobę. Mianowicie chodzi mi o Rikera. Szedł w naszą stronę, ale chyba jeszcze mnie nie zobaczył. Jednak po chwili nasze spojrzenia się spotkały. Zauważyłam zaskoczenie na jego twarzy. Po kilku sekundach był już obok naszej ławki.
  - Van, muszę ci powiedzieć, że...- zaczął Brayan, ale nie dokończył, bo przerwał mu Riker.
  - O cześć Vanessa.- odezwał się i uśmiechnął się do mnie.
  - Hej Riker.- odpowiedziałam i spojrzałam na Brayana, który nie wydawał się wesoły na jego widok. Zauważyłam, że jest zawiedziony.
  - Co tam u ciebie?- spytał blondyn.
  - W porządku, a u ciebie?
  - Spoko jakoś leci. Może mnie przedstawisz?
  - Jasne. Riker to jest Brayan mój przyjaciel, Brayan to jest Riker mój nowy znajomy.- powiedziałam, z chłopaki uścisnęli sobie dłonie.
  - Van to ja już sobie pójdę.- odezwał się Brayan.
  - Przecież chciałeś mi coś powiedzieć.
  - Już nie ważne. Może innym razem.
  - Okay, to pa.- uśmiechnęłam się.
  - Pa Vanessa.- odparł i objął mnie lekko. Ja odezajemniłam jego uścisk i po chwili się puściliśmy. Wstał i odszedł, zostawiając mnie sam na sam z Rikerem.
  - Coś on nie był w humorze.- odezwał się blondyn i usiadł obok mnie.
  - Najwyraźniej tak. Widziałam, że coć go gryzie, ale nie chce mi tego powiedzieć.- odpowiedziałam.
  - Czyli to twój przyjaciel, tak?
  - Tak, zgadza się.
  - Mówiłaś, że nie masz żadnych znajomych.
  - Jakoś wyleciało mi to z głowy. Zresztą o tym wspominała Laura, a ja nie. Zresztą, co ty tutaj robisz?- spytałam.
  - Chciałem sobie trochę odpocząć od mojego rodzeństwa i pomyśleć w ciszy i spokoju.
  - W waszym domu cicho raczej nie jest.- zaśmiałam się.
  - Tak, ale o tym już się sama trochę przekonałaś.- uśmiechnął się.
  - Może się przejdźmy? Nie chce mi się siedzieć.
  - Okay, czemu nie.- odparł Riker i wstaliśmy z ławki. Zaczęliśmy iść wolnym tempem.- Jeszcze nie mieliśmy okazji bliżej się poznać.
  - Tak to prawda.- przytaknęłam.
  - Długo znasz już swojego przyjaciela?- spytał.
  - Prawie pół roku. W zasadzie to jesteśmy tak jakby parą.
  - Co? Przecież powiedziałaś, że się przyjaźnicie.- przerwał mi.
  - Powiedziałam tak jakby jesteśmy parą.- podkreśliłam te słowa.- Udajemy tylko przy naszych rodzicach, bo to moi mnie spiknęli z Brayanem.
  - Twoi rodzicie wybrali ci chłopaka?
  - Tak, ale Laurze też tak robią. Zresztą my możemy się sprzeciwić jeśli się nam nie spodoba. Odkąd jestem dorosła miałam już sześciu kandydatów, ale oni byli synami milionerów i nie byli mili i sympatyczni, więc odrzucałam ich. Pół roku temu przedstawili mi Brayana. Po bliższym poznaniu okazał się sympatycznym chłopakiem. Jednak oboje nie chceliśmy być parą, bo uważaliśmy, żeby nią być to trzeba coś do siebie czuć, a my tylko się lubiliśmy. Rodzicom, żeby byli zadowoleni powiedzieliśmy, że jesteśmy razem. Tylko przy nich udajemy. Na osobności jesteśmy przyjaciółmi i dobrze się ze sobą dogadujemy. Przepraszam, że tak się rozgadałam, ale samo tak wyszło.- skończyłam swój monolog.
  - Nie no co ty, przyjemnie mi się ciebie słuchało.- uśmiechnął się Riker.- Czyli nic do niego nie czujesz?
  - Nie i trochę mnie to dziwi. Znamy się już prawie pół roku, a ja nadal tylko go lubię i nic więcej. Nie wiem dlaczego tak jest, ale chyba Brayan nie jest mi przeznaczony. Wolę go jako przyjaciela.
  - A on coś do ciebie czuje?
  - Raczej nie, ale nie wiem. Zawsze mówił, że mnie lubi i nic po za tym.
  - Dobrze udaje wam się grać parę?
  - My po prostu jesteśmy sobą. Tylko trzymamy się za rękę i nic więcej.
  - Ani razu się nie pocałowaliście?
  - Nie, bo przecież się przyjaźnimy. Jednak miesiąc temu on chyba chciał tego, bo zaczął się do mnie przybliżać, a ja odsunęłam się, bo przyjaciele się nie całują.
  - Skoro on tego chciał, to może jednak coś do ciebie czuje tylko to ukrywa, bo ty go nie kochasz.- powiedział Riker, a mnie to trochę zastanowiło.
  - Nie wiem, może, ale wątpię. Chciaż w sumie. Może wpłynęła po prostu na niego chwila. Riker ja nie wiem co mam o tym myśleć.- odpowiedziałam bez ładu i składu.
  - Jabyś zareagowała, gdybyś się dowiedziała, że on chce czegoś więcej niż przyjaźni?
  - Zadajesz mi trudne pytania. Nie wiem, bo nie przytrafiło mi się coś takiego. Pewnie bym zaakceptowała jego uczucia, ale nie powiedziałabym mu, że czuję do niego to samo. Boję się, że tym by się uraził.
  - Jeśli dobrze się dogadujecie to zrozumie twoje zdanie.
  - Pewnie tak. Skoro ty mnie tak wypytujesz to teraz ty mi coś o sobie powiedz. Masz dziewcznę?- spytałam.
  - Nie mam, ale w swoim życiu miałem trzy.- odpowiedział Riker.
  - Opowiedz mi coś o nich.- uśmiechnęłam się.
  - Okay, no więc swoją pierwszą dziewczynę miałem w wieku 15 lat. Jedanak to nie była prawdziwa miłość, bo jak ma ona wyglądać w takim wieku? To była bardzo fajna dziewczyna. Nazywała się Cathyy. Byliśmy ze sobą cztery miesięce, ale to i tak długo jak na pierwszy związek.
  - Dlaczego się rozstaliście?- spytałam.
  - Stwierdziliśmy, że to nie ma sensu, bo się nie kochamy. Zerwaliśmy też dlatego, że ona zakochała się w swoim przyjacielu i on odwzajemniał jej uczucia, więc nie chciałem im stawać na drodze.
  - Dobrze zrobiłeś.
  - Wiem. Druga była Elizabeth, ale wszyscy mówili do niej Liz. Poznałem ją, gdy miałem 18 lat. To już był poważniejszy związek, bo byliśmy razem prawie rok. Przy niej zrozumiałem, co to jest prawdziwa miłość. Ona była naprawdę miłą i sympatyczną dziewczyną. Dodawała mojemu życiu szczęścia. Oboje znaliśmy siebie na wylot i doskonale się rozumieliśmy. To był mój najlpeszy związek. Niestety ona wyjechała do Nowego Jorku na studia. Nie chcieliśmy tworzyć związku na odległość, bo to zwykle nie wychodzi. Rozstaliśmy się w przyjaźni. Jednak po roku nasz kontakt się urwał, gdy spotkała innego chłopaka.
  - Cierpiałeś, gdy wyjechała?- spytałam.
  - Tak, bardzo za nią tęskniłem, ale wraz z naszym urwanym kontaktem moja miłość do niej wygasała.
  - Szkoda, bo po twoim opowidaniu twierdzę, że byliście bardzo udaną parą.
  - Tak i to bardzo. Jednak losu nie da się pogodzić.- westchnął.- Moją trzecią dziewczyną była Jessica. Miałem wtedy 22 lata. Jess była fajną dziewczyną. Jednak nie czułem się przy niej tak jak przy Liz. Może dlatego, że miała inny charakter. Liz była spokojna, a Jessica pełna energii. Nasz związek trwał tylko dwa miesiące.
  - Dlaczego tak krótko?- spytałam.
  - Zdradzała mnie. Tak właściwie to ona miała chłopaka od miesiąca od naszego poznania. Była ze mną tylko ze względu na sł...- przerwał.- nie ważne dlaczego, powiem ci to kiedy indziej. Ona nawet mnie nie kochała. Zresztą ja jej też nie. Byłem tylko nią zauroczony.
  - Jak się dowiedziałeś, że ona ma chłopaka?
  - Zobaczyłem jak się całują. Gdy spytałem, co to ma znaczyć, to ona opowiedziała mi prawdę. Nawet nie byłem smutny. Byłem zły, że nie zauważyłem tego wcześniej. Tak to właśnie układały się moje relacje z dziewcznami.
  - No historię miłosną to ty masz.- powiedziałam.
  - Tak nawet trochę długą.- uśmiechnął się.
  - Teraz nie spotkałeś żadnej dziewczyny?
  - Nie, ale ja czekam na tą wyjątkową. Taką, którą pokocham tak samo lub mocniej jak Liz.
  - Nie masz żadnej na oku?
  - No jest taka jedna.- powiedział i wyglądał na trochę speszonego.
  - Czyli jednak jakaś ci się podoba. Znasz ją?
  - Trochę tam o niej wiem.
  - Długo się znacie?
  - Jakieś pare dni.
  - To trochę któtko, ale zawsze coś jest.- uśmiechnęłam się.
  - Tak. Ona jest bardzo fajną dziewczyną.- odparł.
  - Życzę ci z nią szczęścia. Może wam się kiedyś uda być razem.
  - Mam taką nadzieję.- uśmiechnął się.
  - Wiesz przyjemnie mi się z tobą rozmawia.- powiedziałam.
  - Mi z tobą również. Cieszę się, że się spotkaliśmy, mimo że było to przypadkowo.
  - Tak, ale fajnie spędziliśmy razem czas.
  - Teraz wiemy już o sobie więcej niż na początku.
  - Wcześniej po prostu nie mieliśmy okazji porozmawiać sam na sam.
  - Możemy częścej tak razem wychdzić do parku lub na plażę, co ty na to?- spytał.
  - Okay zgadzam się.- uśmiechnęłam się do niego.
  - To fajnie.- odwzajemnił mój gest.
  - Cieszę się, że poznałam ciebie, twoje rodzeństwo i Ellingtona. Naprawdę bardzo sympatyczni i radośni z was ludzie.
  - Witaj w gronie przyjaciół, bo możemy być nimi dla ciebie i Laury.
  - Okay. Lubicie nas ze względu na to jakie jesteśmy, prawda?- spytałam, bo chciałam się upewnić.
  - Tak i wiem o co ci chodzi. Nie martw się my nie zwracamy uwagi na to, że jesteście bogate. My nie jesteśmy z tych ludzi, którzy patrzą na pieniądze zamiast na charakter. Bardzo was polubiliśmy.- odpowiedział.
  - Tą odpowiedzią rozwiałeś moje wątpliwości.
  - Po prostu to była prawda.- uśmiechnął się.
  - Ona jest lepsza od kłamstwa, mimo że czasami może ona zranić.
  - Ja nie lubię ranić ludzi. Wolę żyć z nimi w przyjaźni.
  - Ja też.
  - Mam pomysł. Może ty i Laura wpadniecie do nas dzisiaj na noc? Spytam Rydel o zgodę, ale ona się zgodzi. Jest dopiero 18:00, więc co ty na to?- zaproponował Riker.
  - Okay, z chęcią do was przyjdzemy. Zresztą wszyscy razem nie widzielieśmy się przez dwa dni.- uśmechnęłam się.
  - To super. Może powoli wracajmy, bo musimy powiadomić o tym resztę.- powiedział, a ja przytaknęłam głową i zawróciliśmy. Droga do wyjścia z parku upłynęła nam na żywej rozmowie, a czas płynął mi bardzo szybko. W końcu znaleźliśmy się na chodniku.
  - Czyli musimy się już pożegnać.- odparłam.
  - No niestety, ale przecież zobaczymy się jeszcze dzisiaj.
  - To pa Riker.- uśmiechnęłam się.
  - Pa Van. Chyba mogę tak na ciebie mówić?- zapytał szybko.
  - Pewnie, tak mówią do mnie przyjaciele.
  - Okay, to widzimy się niedługo.- uśmiechnął się Riker i rozeszliśmy się w swoje strony. Nie chciało mi się iść na nogach, więc zaczęłam machać ręką na taksówkę i po chwili stanęła przede mną. Podałam kierowcy adres i ruszyliśmy. Cieszę się, że spędziłam ten czas z Rikerem. Dobrze czuję się w jego towarzystwie. On jest naprawdę bardzo miłym i sympatycznym chłopakiem, któremu można zaufać. Jestem ciekawa jaka to dziewczyna jest na jego oku. Nie, żebym była zazdrosna. Ja tylko jestem ciekawa jaka ona jest. Zna ją pare dni, czyli poznał ją, gdy przyjechaliśmy do LA. Dlaczego nie miałam okazji jej poznać? Pewnie on spotykał się z nią, gdy ja i Laura nie byłyśmy z nim i jego rodzeństwem. Nie będę już więcej myśleć na ten temat, bo to jest jego sprawa. Bardzej interesuje mnie to co chciał mi powiedzieć Brayan. Był taki spięty i nie mógł z siebie wydusić słowa. To musiało być coś poważnego. Tylko co? Co jeśli Riker miał rację i on coś do mnie czuje? Może właśnie to chciał mi powiedzieć tylko nie wiedział jak? Pewnie bał się mojej reakcji. Ja zaakceptowałabym to, ale co byłoby wtedy z naszą przyjaźnią skoro ja go nie kocham, a on mnie tak? Nie on nie może być we mnie zakochany. To nie było to. Napewno nie. To było coś innego. Nie mogę już o tym myśleć! Koniec tych przemyślań! Ja wcale o tym nie myślę! Co ja wygaduję, przecież okłamję sama siebie. Nie myśl! Nie myśl! To nie jest prawda! Po chwili zadzwonił mój telefon, więc wyciągnęłam go z kieszeni spodenek. Zauważyłam, że to Rydel i odebrałam.
  - Hej Delly.- odezwałam się wesoło.
  - Hej Vanessa. Riker powiedział mi, że chce, żebyście do nas przyszły na noc i ja się zgadzam.- powiedziała radośnie.
  - To super. Teraz jeszcze jadę taksówką, więc powiem o tym Laurze, gdy będę w domu, ale ona się zgodzi. Możecie się szykować.
  - Tylko, że to będzie wspólny wieczór, a nie babski. Będziecie spać u mnie to sobie wtedy pogadamy.
  - Okay, a o której mamy przyjść?
  - O której chcecie. To zależy w jakim czasie się wyszykujecie.
  - Okay to załóżmy, że będziemy u was więcej niż za pół godziny.
  - Dobrze, czyli wszystko mamy już omówione. Do zobaczenia.
  - Pa Rydel.- powiedziałam i rozłączyłam się. O tak to zdecydoawnie będzie udany wieczór. Po 3 minutach taksówka stanęła przed domem. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z auta. Przeszłam przez bramę i po chwili byłam już w środku. Zdjęłam buty i udałam się do kuchni. Tam powiadomiłam Natalie, że ja i Laura będziemy nocować u naszych przyjaciół, po czym poszłam na górę. Zapukałam do drzwi, ale nie usłyszałam proszę, więc weszłam do środka pokoju mojej siostry. Nie było jej w "saloniku" tak nazwała część pomieszcznia, w którym była kanapa, biurko, szafki i telewizor. Udałam się do jej sypialni i tam zastałam ją leżącą na łóżku ze słuchawakami na uszach. Miała zamknięte oczy, więc mnie nie zauważyła. To dlatego się nie odezwała. Podeszłam do niej i poszturchałam delikatnie w ramię, a ona otworzyła oczy.
  - O hej Van.- uśmiechnęła się, po czym ściągnęła słuchawki.
  - Hej Lau. Mam dobrą wiadomość.- powiedziałam.
  - Jaką?- spytała i usiadła po turecku.
  - Będziemy dzisiaj nocować u Lynchów i Ellingtona.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
  - Tak? To super. Kto wpadł na ten pomysł?
  - Riker.
  - Riker? To ty się dziś z nim widałaś?
  - No tak, ale naprawdę to miałam się spotkać z Brayanem w parku, bo do mnie zadzownił. Chciał mi coś powiedzieć, ale się bał. Wtedy, gdy już zbierał się na wyjawienie mi tego, to przyszedł Riker, a Brayan odszedł. Zostałam sam na sam z Rikerem i zaczęliśmy rozmawiać, przy tym lepiej się poznaliśmy i pod koniec zaporoponował, żebyśmy przyszły do nich na noc. Taka o to przydarzyła mi się dziś historia.- skończyłam opowiadać.
  - Fajnie. Ciekawe, co Brayan chciał ci powdzieć.- odparła Laura.
  - Nie mam pojęcia, ale był bardzo spięty i poddenerwowany.- powiedziałam i widziałam, że siostra na czymś się zastanawia. Ciekawi mnie co tam kryje się w je umyśle.
  - Cokolwiek to było to musiało być dla niego ważne skoro bał ci się o tym powiedzieć.- odezwała się po chwili.
  - Tak napewno.- przytaknęłam. Zapanowała pomiędzy nami cisza.
  - Van widzę, że coś cię dręczy. Jak chcesz to mi o tym powiedz, bo lepiej wyrzucić coś z siebie niż chować w sercu.- odezwała się Laura. Jak ona dobrze mnie zna.
  - Tak masz rację. Jedna sprawa mnie nurtuje i wiąże się z Brayanem. Nie wpadłabym na to, gdyby nie Riker.- przerwałam na chwilę.
  - Zamieniam się w słuch.- powiedziała i poprawiła się w miejscu.
  - Riker pytał mnie, czy czuję coś do Brayna, czy on coś do mnie czuje, czy się całowaliśmy, a ja na to wszystko odpowiedziałam nie. Chociaż co do pocałunku to Brayan chciał to zrobić miesiąc temu, ale o tym przecież wiesz. Po tym Riker powiedział, że on może coś do mnie czuje. Ta sprawa mnie teraz męczy. Co jeśli to jest prawda? Co wtedy stanie się z naszą przyjaźnią? Jak się będzimy zachowywać w swoim towarzystwie? Przecież ja go nie kochałam, nie kocham i raczej nie będę kochać. Za długo już żyję z nim w przyjaźni, żeby teraz poczuć coś więcej. Ja go tylko lubię. Brayan chyba nie jest mi przeznaczony. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Laura pomóż mi.- powiedziałam.
  - Van, nie zadręczaj się myślami to tym, bo może to nie jest prawda. Na ten pocałunek wtedy może wpłynęła na niego tylko chwila, a nie uczucia, ale ja tego nie wiem. Myślę, że wam się jakoś ułoży.
  - Tak myślisz?
  - Tak, a teraz ogarnij się już, bo musimy przygotować się do nocowania u Lynchów.- odparła żywo Laura i wstała z łóżka.
  - Właśne prawie bym zapomniała o tym. Tak w ogóle to dziękję, ze mnie wysłuchałaś.- uśmiechnęłam się do niej.
 , - Nie ma za co, bo przecież ty też zawsze mi doradzasz.- odwzajemniła mój gest.- Ale teraz idź już się szykować.
  - Okay.- odparłam i wstałam z łóżka, po czym wyszłam z jej pokoju i udałam się do swojego. Wzięłam moją piżamę i ubrania na jutro. Więcej chyba już mi nie potrzeba. Spakowałam te ubrania do małej torby i poszłam z powrotem do pokoju Laury.
  - Jesteś już gotowa?- spytałam.
  - Tak, możemy już iść.- uśmiechnęła się. Udałyśmy się na dół i weszłyśmy do kuchni.
  - Cześć Natalie.- odezwałyśmy się.
  - Cześć. Już wychodzicie?- spytała kobieta.
  - Tak, wrócimy jutro przed południem.- powiedziała Laura.
  - Powiesz o tym rodzicom?- zapytałam.
  - Powiadomię ich o tym.
  - Dobrze, to my już idzemy.- odparłam.
  - Bawicie się dobrze.- uśmiechnęła się gosposia, a my wyszłyśmy z kuchni. Na korytarzu ubrałyśmy buty i wyszłyśmy z domu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Jak wam podobał się rozdział? Mi tak sobie, bo myślę, że nic się w nim nie dzieje i jest trochę nudny. Poświęciłam go głównie Rikessie, bo ta para też zaistnieje na tym blogu, żeby było ciekawiej. To w następnym ukarze się R5. Jeśli chodzi o Raurę to ich relacja jeszcze długo będzie opierała się na przyjaźni.
Co myślicie o nowym teledysku R5? Mi tak nawet się podoba, ale trochę za mało było reszty zespołu.
Do napisania!!!

9 komentarzy=next

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!
    Jestem bardzo ciekawa co w następnym, mam skrytą nadzieję, że coś się wydarzy miedzy Rossem a Laurą :3
    Z niecierpliwoscią czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny < 3 ;* czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chce next!! Rozdział wspaniały i wgl. Mam nadzieję, że jednak przemyslisz to czy daci Raure wcześniej, bo raczej nie chcesz poznać mojej zemsty.
    Coś czuje, że ten Brayan czy jak mu tam było chciał powiedzieć Vance, że ją kocha, ale nie jestem pewna. Rozdział naprawdę cudowny. Jeszcze raz czekam na next.
    Całuski :*
    Pinni

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Czekam na next <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Rikessa! Rikessa! Ooooł jeee Riker podrywaj podrywaj mi natychmiast tą Vanke <333 :')
    Cholerny Brajan sie boi no kurde fele gdyby nie Riker to kurde zaproszenie Van nie miałoby sensu jak on sie tak bał ;-; ehehehe oj Riker wiem że tą dziewczyną jest Van ehehe nie ukryjesz nic przede mną ehehehe
    Ekhm także ten
    Teledysk? Ehh szkoda słów za mało R5 i za dużo Routney ;-; przez ten teledysk kolejne dramy lecą :/ piosenka dalej mi sie podoba, ale teledysk? Szczerze? Nie przypadł mi do gustu ;-;
    Czekam na nextaa <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!
    Nie mogę doczekać się następnego!
    Już chce Raure <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty < 3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :)
    Nie mogę się doczekać nexta!
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )