"You turn my hole world upside down" ~ "Wywróciłaś moje życie do góry nogami" - Things Are Looking Up
Los Angeles, 07.07.2015r.
★Narrator★
Lynchowie i Ellington szykują dom do nocowania Laury i Vanessy. Wszyscy sprzątają to co zobaczą. Oczywiście przygotowaniami kieruje Rydel. Rikera wysłała do sklepu po jedzenie, reszcie chłopakom kazała ogarnąć dom, a sama zajmowała się swoim pokojem. Udało jej się znaleźć niestety tylko jeden materac, bo w tym pośpiechu nie mogła długo szukać. Stwierdziła, że to nic nie szkodzi, bo jej łóżko jest duże, więc jedna z dziewczyn się zmieści. Ze spaniem nie było już problemu. Po skończeniu porządkowania swojego pokoju zeszła na dół. Tam zastała swoich braci i przyjaciela sprzątających w pośpiechu. Rikera jeszcze nie zobaczyła.
- Jak wam idzie?- spytała Rydel.
- Dobrze jeszcze trochę i skończymy.- odpowiedział Ross.- A ty już przygotowałaś swój pokój?
- Tak, już wszystko jest w nim gotowe. Nie wiecie może kiedy przyjdzie Riker?
- Nie mamy zielonego pojęcia.- odparł Rocky.
- Pojechał 20 minut temu i jeszcze nie wrócił. Mam nadzieję, że zdąży zanim przyjdą dziewczyny.
- Nie martw się Rydel. Zadąży.- odezwał się Ellington i po chwili wyszcy usłyszeli odgłos otwierania drzwi.- A nie mówiłem?- zaśmiał się brunet, gdy zobaczyli Rikera zmierzającego do kuchni. Rydel podeszła do niego i razem weszli do pomieszczenia.
- Co tak długo? Przecież do najbliższego sklepu mamy tylko 5 minut drogi.- powiedziała.
- Kolejka była, więc musiałem czekać. Kupiłem wszystko co chciałaś.
- To dobrze, a teraz rozpakujmy to jedzenie, bo lada moment mogą przyjść dziewczyny.- odparła i zaczęli wyciągać rzeczy z torby, a trochę ich było, bo co jak co, ale potrzeba trochę jedzenia przy siedmiu osobach. Powysypywali wszystkie przekąski do misek, po czym zanieśli je do salonu.
- Wszystko już gotowe?- spytał Ross.
- Tak, myślę, że tak.- odpowiedziała Rydel.
- Teraz pozostało nam tylko czekać aż dziewczyny przyjdą.- odparł Rocky. Wszyscy usiedli na kanapie i odpoczywali po małym zamieszaniu. Po paru minutach usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.- powiedziała blondynka i wstała. Poszła na korytarz i otworzyła drzwi.- Hej dziewczyny.- uśmiechnęła się do nich.
- Cześć Rydel.- odparły.
- Wchodźcie do środka.- odpowiedziała Rydel, a one tak zrobiły.- Co tam u was słychać?
- Wszystko po staremu.- odezwała się Laura.- A u was?
- U nas również bez zmian. Chodźcie już do salonu.- powiedziała blondynka, a siostry jeszcze ściągnęły buty i poszły za nią.
- Cześć chłopaki.- uśmiechnęły się.
- Hej.- odparli wszyscy.
- Siadajcie na kanapie.- odezwała się Rydel, a dziewczyny zrobiły to.
- Okay, to co robimy najpierw?- spytał Ellington.
- Może obejrzymy jakiś film?- zaproponował Riker, a każdy się zgodził.
- To może horror?- powiedział Rocky.
- Nie, dzisiaj nie oglądamy horroru. - odparła Rydel.
- Jak wy wybierzecie to napewno będzie to komedia romantyczna, na której będziecie płakać.
- Je wybieramy na babskie wieczory, a nie wspólne.
- Okay, żeby nie był kłótni to proponuję obejrzeć jakąś komedię, na której można dobrze się pośmiać. - odezwał się Ross, a wszyscy uznali, że to dobry pomysł.
- To ja już wiem jaki film. Co powiecie na ,,Duże dzieci"?- spytał Ellington.
- Okay.- odpowiedzieli wszyscy.
- To czyli włączamy, bo mamy to nawet na płycie.- odparł Riker i wstał z kanapy. Po znalezieniu płyty, włożył ją do DVD i nacisnął play. W między czasie Rydel wyłączyła główne światło i włączyła boczne na suficie. Dało to przyjemną i miłą atmosferę. Wyszycy wygodnie usadowili się na kanapie i seans się zaczął. Czasami ktoś skomentował daną scenę, co powodowało większy wybuch śmiechu. Ta komedia była idealna na rozpoczęie nocowania, bo już każdy się rozweselił. W końcu film się skończył.
- To może teraz zagramy w butelkę?- zapronował Rocky.
- Dziewczyny jeśli chcecie wykownywać głupie zadania to nie wybierajacie ich od Rocky'ego i Ellingtona. Ja tylko was uprzedzam.- odezwała się Rydel.
- Jedno takie zadanie mi nie zaszkodzi.- odparła Laura.
- Jak chcesz, ale pamiętaj, że ja cię ostrzegałam.- uśmiechnęła się blondynka. Wszyscy usiedli w kółku, a Ell wziął ze stołu pustą butelkę i zakręcił nią. Wypadło na Rossa.
- No to wybieraj pytanie czy wzwanie?- spytał brunet.
- Nie chce mi się robic czegoś głupiego zaraz przy pierwszyszym razie, więc biorę pytanie.
- Okay.- zamyślił się chwilę.- Która z obecych tu dziewczyn podoba ci się najbardziej?- zapytał, a blondyn oczywiście już znał odpowiedź. Jednak nie wiedział jak na to zareaguje ta osboba, bo przecież się przyjaźnią. Owszem podobała mu się, ale nie czuł do niej nic więcej. Stwierdził, że to tylko gra, więc to nic takiego.
- Hmmm... trudny wybór, bo są tutaj trzy ładne dziewczyny.- specjalnie przedłużał i patrzył na każdą. - No niech będzie wybieram Laurę. - odparł i spojrzał na nią. Zauważył, że brunetka się zarumieniła, co mu się spodobało.
- Okay kręć.- powiedział Ell, a Ross zrobł to i wylosował Rydel.
- Wyzwanie.- odpara od razu.
- Okay siostra muszę pomyślec, co by ci tu dać.- chwilę się zastaniawiał.- Idź do sąsiadów i pożycz od nich trzy jabłka, bo zabrakło ci na szarlotkę.
- Kto normalny piecze ciasto prawie w nocy?
- Ty możesz to robić.- zaśmiał się blodnyn.
- A co jeśli będą już spać?
- Idź i zrób to zadanie, bo i tak nie jest takie złe.
- Okay masz rację.- odparła Rydel i wstała z podłogi. Wyszła z domu i udała się do budynku obok. Zadzwoniła dzwonkiem i czekała na jakiś znak ze środka. Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyła za nimi panią Brown, która była już w podeszłym wieku.
- Dobry wieczór.- powiedziała blodynka.
- Dobry wieczór. Co cię sprowadza do mnie o tej porze?- spytała miło.
- Czy ma pani pożyczyć trzy jabłka, bo zabrakły mi do szarlotki.
- Oczywiście. Nocnych wypiekow się zachciało?- odparła i weszła do środka. Po chwili wróciła z owocami.- Proszę weź je. Nie musisz mi ich oddawać. Tak w ogóle to powiedz swoim braciom, że wiem, że nie pieczesz ciasta.- uśmiechnęła się,
- Dziękuję, ale skąd pani wiedziała, że to było zadanie?
- Nie raz już do mnie przychodzliście i prosiliście o różne rzeczy. Już przywykłam do tego.
- Bardzo miła z pani kobieta.- uśmiechnęła się Rydel.
- Jakoś trzeba sobie z wami radzić.- zaśmiała się.
- Jeszcze raz dziękuję za jabłka. Do widzenia.
- Do widzenia.- powiedziała kobieta i zamknęła drzwi. Rydel wróciła z powrotem do domu.
- Widzę, że ci się udało wykonać zadanie.- odezwał się Ross, a blodnynka usiadła na swoje miejsce w kółku.
- Tak to teraz ja kręcę.- odparła i zrobiła to. Wypadło na Vanessę.- No to Van pytanie czy wyzwanie?
- Jak na razie to pytanie. Może później wezwę zadanie.
- Skoro Ell pytał o dziewczyny to ja na odwrót. Który z obecnych tutaj chłopaków ci się podoba?- spytała, a Vanessa zastanawiała się. Spojrzała na każdego. Stwierdziała, że na jest u nich na co oko zawiesić.
- Riker.- odpowiedziała i spojrzała na niego. Blodnyn uśmiechał się, bo był zadowolony z jej wyboru. Co jak co to przeczuwał, że ona wskaże jego. Jego stwierdzenie okazało się słuszne.
- Już mamy drugą parę Marano i Lynch.- odparła Rydel.
- Nie ma żadnych par.- cała czwórka powiedziała razem, po czym się zaśmiali.
- Nawet mózgi macie zsynchronizowane.- zaśmiał się Rocky.
- Nie prawda.- odezwała się Laura.
- Okay pora znowu kogoś wylosować.- odparła Vanessa i zakręciła butelką. Tym razem wypadło na jej siostrę.- No to Lau co wybierasz pytanie czy wyzwanie?
- Najpierw pytanie.
- Co sądzisz o Jake'u?- spytała czarnowłosa i ukradkiem spojrzała na Rossa, bo chciała zobaczyć jego reakcję. Jednak nic nie wyczytała z wyrazu jego twarzy.
- A kto to jest?- zapytał Ellington.
- Chłopak, którego poznałam.- odparła Laura.
- Miałaś odpowiadać na moje pytanie.- powiedziała Vanessa.
- Okay, Jake jest miły, sympatyczny, przystojny. Lubię go takim jakim jest i nie chciałabym, żeby się zmieniał.- odpowiedziała brunetka i czasami zerkała na Rossa. Jednak on nie był zazdrosny. Słuchał jej uważnie. Jak na razie tylko lubił Laurę i nie był zazdrosny o Jake'a.
- Nie ładnie to tak na dwa fronty lecieć.- odezwał się Riker.
- Niby dlaczego? Jakie dwa fronty?- spytała Laura.
- Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi. Otóż spotykasz się z Rossem i tym Jake'iem.
- To są moi przyjaciele. Nic więcej do żadnego z nich nie czuję.
- To pewnie niedługo się zmieni.- powiedziała Vanessa.
- Może tak, może nie, ale obojga lubię. Zresztą Van ty też masz dwóch chłopaków obok siebie.- zaśmiała się Laura.
- Co? Jak to?- odparła jej siostra.
- Brayan to oczywista sprawa, a kto dzisiaj był na spacerze z Rikerem, co?- uśmiechnęła się brunetka.
- Przecież wiesz, że to nie było wcześnej umówione. To było spotkanie spontaniczne.
- Okay, ale widzisz ja też mam na ciebie haka.
- Dobra kręć już.- powiedziała Vanessa, a Laura zrobiła to i wypadło na Ellingtona.
- Dawaj wyzwanie. Jestem ciekawy co wymyślisz.- odezwał się od razu, a brunetka pomyślała chwilę.
- Już wiem. Wyjdź na środek ulicy i krzyknij kocham Rydel Lynch i chcę mieć z nią piątkę dzieci.- odparła Laura i zaśmiała się.
- Ja nie chciałabym mieć aż tyle dzieci.
- Oj tam nie marudź. Przecież to zdanie nie jest prawdzie. No chyba, że jest ja tam nie wiem.- powiedziała brunetka, a Ell się uśmiechnął.
- Okay idę.- odparł i wstał z podłogi. Wyszedł na środek ulicy.- Kocham Rydel Lynch! I chcę mieć z nią piątkę dzieci!- wykrzyczał na całe gardło i szybkp wszedł do domu, żeby uniknąć skarg sąsiadów. Usiadł z powrotem w kółku i zakręcił butelką. Wylosował Rocky'ego.
- No to co wybierasz dla siebie?- spytał Ratliff.
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że wyzwanie. Ja pytań nie biorę, bo nic się wtedy nie dzieje.- uśmiechnął się Rocky.
- Idź do pana Greena i uprzedź go przed jutrzejszą zagładą kosmitów. Powiedz, że odstrasza ich cebula.
- On przecież nas nie lubi.
- Właśnie dlatego jego wbrałem.
- Okay idę do niego. Z takimi jest więcej radochy.- odparł Rocky i wyszedł z domu. Poszedł do budynku naprzeciwko i zadzwonił dzwonkiem. Po chwili drzwi otoworzył mężczyzna. Jak tylko zobaczył chłopaka mina mu zrzedła.
- Dobry wieczór.- odezwał się miło brunet.
- Czego chcesz?- spytał niemiło.
- Przyszedłem pana ostrzec. Jutro na naszą Ziemię przylecą kosmici i nas wszystkch pożrą. Trzeba się do tego odpowiednio przygotować. Należy mieć przy sobie cebulę, bo ona ich odstrasza. Niech się pan na to przygotuje, bo to będzie koniec świata.- powiedział bardzo szybko Rocky.
- Nie zawracaj mi głowy takimi głupotami.- warknął.
- Ale to prawda.
- Jedyne przed czym muszę się strzeć to wy.
- My nie jesteśmy wcale tacy źli.
- Tak napewno.- odparł z ironią męzczyzna.- A tak w ogóle to czy możecie się nie wydzierać na środku ulicy?
- Możemy.- odparł Rocky, a sąsiad zamknął drzwi przed jego nosem.- Co za zrzędliwy stary dziad.- powiedział do siebie i poszedł do domu.
- I co udało ci się wykonać zadanie?- spytał Ellington.
- Powiedziałem to co trzeba, ale on powiedził, że jedyne przed czym musi się strzec to my. Jak zawsze był niemiły.
- On taki zawsze jest.- odezwał się Ross.
- Zresztą nie ma się co dziwić, bo to do niego idziemy z najgłupszymi zadaniami.- odparł Riker.
- Powinien już się do tego przywyczaić.- wzruszył ramionami Rocky.- Nie ważne kręcę.- powiedział i wypadło na Rydel.- Pytanie czy wzywanie?
- Znowu biorę wyzwanie.
- Okay już mam. Pocałuj Ellingtona.- uśmiechnął się.
- Że co mam zrobić?- spytała zdzwionym głosem.
- No co nie słyszałaś? Pocałuj Ell'a.
- Gdzie?
- Serio nie wiesz gdzie się całuje?
- O nie, nie, nie, ja nie pocałuje go w usta.- odpowiedziała pewnym głosem.
- Rocky my jesteśmy przecież przyjaciółmi.- odzwał się Ratliff.
- No dobra zmienię trochę. Pocałuj go w policzek, ale blisko ust.- uśmiechnął się Rocky.
- No tak jest już lepiej.- odparła Rydel i przusunęła się do niego, bo siedział naprzeciwko jej. Spojrzeli na siebie, a blodnynka zbliżyła się do niego i cmoknęła go niedaleko kącika jego ust. Poczuli, że ich serce oblewa fala ciepła. Szybko odsunęła się i spojrzeli na siebie, po czym uśmiechnęli się. Rydel wróciła na swoje miejsce, czyli między Laurą a Rocky'm.
- Jakie to było słodkie.- odezwała się Vanessa.
- Nie słodź mi tu.- odparła blondynka i zakręciła butelką, która wylosowała Rikera. Tak grali do 23:00. Każdy po drugim razie brał wyzwanie, ale odbywały się już w domu. Nie chcieli o tej porze przeszkadzać sąsiadom. Bawili się świetnie i czuli się dobrze w swoim towarzystwie.
- Może już kończmy tę grę i zbierajmy się do spania, co?- odezwała Rydel, a wszyscy się z nią zgodzili. Udali się na górę. Dziewczyny weszły do jednego pokoju.
- To która z was śpi na materacu, a która ze mną w łóżku?- spytała blondynka.
- Ja na łóżku.- odpowiedziała natychmiast Vanessa.
- Ej no.- oburzyła się Laura.
- Lau przugotowałam ten materac bardzo dobrze i jest na nim wygdonie tak jak na łóżku.- powiedziała Rydel.- Zresztą sama sprawdź.
- Okay.- odparła brunetka i położyła się na materacu.- Rzeczywiście jest wygodnie.
- A nie mówiłam?
- Muszę cię Rydel ostrzec, bo Vanessa bardzo się "rozgałęzia", więc nie zdziw się jeśli będziesz spała na kawałku łóżka.- zaśmiała się Laura.
- Haha bardzo śmieszne.- odparła jej siostra.- Ja wcale nie zajmuję całego łóżka.
- Jasne, że tak.- odpowiedziała z ironią brunetka.- Nie raz widziałam cię rozłożoną na cały materac.
- Okay może i zajmuję trochę misjaca, ale przecież nie śpię sama.
- Nie martw się Van ja też rozkładam się na całym łóżku. Myślę, że jakoś się pomieścimy.- odezwała się Rydel.
- Napewno nam się uda.
- Dobra to teraz kto idzie się pierwszy wykąpać?- spytała blondynka.
- Ja.- odparła Laura.
- Okay to idź do mojej łazienki.
- Dobrze.- odparła brunetka i weszła do pomieszczenia. Tam szybko się umyła i wyszła ubrana w piżamę.- Gdzie Van?- spytała, gdy nie zobaczyła swojej siostry w pokoju.
- Poszła się wykąpać do łazienki na dole.- odpowiedziała Rydel, a Laura pokiwała głową na znak, że zrozumiała.
- Wiesz, chce mi się pić.
- Idź do kuchni i tam coś napewno będzie. Poszłabym z tobą, ale chcę się umyć.
- Okay poradzę sobie.
- Picie powinno być w szafce na dole.
- Okay.- odparła Laura i wyszła z pokoju Rydel. Gdy zamknęła za sobą drzwi na korytarzu zobaczyła Rossa. Oniemiała na jego widok. Przyczyną tego było to, że chłopak był w samych bokerkach, a resztę ciała miał nagą. Brunetka najbardziej skupiała swój wzrok na jego klatce. Co jak co to on umięśnione ciało ma, przeszło jej przez myśl. Zarumieniła się lekko. Nie uszło to uwadze blondyna, który się jej przyglądał.
- O Laura.- odezwał się blodnyn.
- Cześć Ross.- uśmiechnęła się.
- Po co wyszłaś?
- Zachciało mi się pić.
- Mi tak samo. Może chodźmy razem?
- Okay.- odparła Laura i zeszli na dół do kuchni.
- Na co masz ochotę?
- Może być jakiś sok.
- Pomarańczowy może być?
- To mój ulubiony.- uśmiechnęła się, a on rówież.
- Mój też.- odparł i wyciągnął dwie szklanki, po czym nalał do nich napoju. Podał jedną Laurze.
- Dzięki.- powiedziała i wzięła łyka.
- Dzisiaj przepadło nam nasze spotkanie.
- A co chciałeś do mnie przyjść?
- Tak, ale i tak się widzimy teraz.
- No tak, ale to nie to samo, co leżenie pod gwiazdami.
- Czyli znowu chciesz wyjść z pokoju?
- Bardzo mi się to spodobało. Możemy tak cały czas robić?
- Jeśli tylko ty będziesz miała na to ochotę.- uśmiechnął się.
- To jutro będziesz?
- No nie wiem zastanowię się jeszcze.- odpowiedział żartobliwym tonem.
- Okay to myśl.- uśmiechnęła się.
- Teraz na mnie czekasz, prawda?
- Tak, bo już trochę się przyzwyczaiłam do twoich nocnych wizyt.
- Pierwszy raz i tak był najlepszy, bo wtedy zupełnie mnie się nie spodziewałaś.- uśmiechnął się.
- Przestraszyłeś mnie wtedy.
- Wiem, ale spodziewałem się, że tak zaeragujesz, bo niecodziennie chłopak wchodzi przez balokn do twojego pokoju.- zaśmiał się.
- Tak, ale teraz to już prawie codziennie.- uśmiechnęła się.- Pierwszy raz był zaskakujący, ale drugi też, bo nie przypuszczałam, że przyjdziesz.
- Tak, ale za trzecim razem już, tak?
- Tak wczoraj na ciebie czekałam.
- Teraz to już nie jest oryginalne.
- Nadal jest, bo tylko ty tak do mnie przychodzisz. Nie chciałabym, żeby inny chłopk tak zrobił.
- Nawet Jake?
- Wiesz, chyba nie, bo to jest takie nasze spotkanie.- uśmiechnęła się.
- Tylko nasze.- odwzajemnił jej gest. Na chwilę umilkli. Co chwilę przyglądali się sobie. Wzrok Laury sam kierował się głównie na klatkę Rossa. Nadal była trochę tym onieśmielona. On widział to i lekko się uśmiechał. Wypili do końca zawartość szklanki.
- Idziesz już spać?- spytał Ross.
- Tak, pójdę już do pokoju Rydel, bo jeszcze będzie się o mnie martwiła.- odpowiedziała Laura i wyszli z kuchni. Poszli po schodach na górę i stanęli na środku korytarza.
- No to musimy się pożeganać na tą noc.
- No musimy. Dobranoc Ross.
- Dobranoc Lau.- odparł i objął ją lekko w pasie. Brunetka trochę się zdzwiła tym gestem, ale zaraz zarzuciła swoje ręce na jego szyję. Była blisko jego ciała, więc czuła na sobie jego mięśnie. Obojgu spodobał się ten gest.
- Ooo... jacy wy jesteście słodcy.- odezwała się Vanessa, która w tej chwili weszła na górę i zobaczyła ich. Para od razu się od siebie odsunęła, a Laura zarumieniła się lekko.
- My tylko się żegnaliśmy.- odparła brunetka.
- Okay, ale przecież zobaczycie się rano.
- To już nie można przytulić się z przyjacielem?
- Można. Czy ja coś mówiłam na ten temat?- Vanessa podniosła ręce w geście obrony.
- Chodźmy już lepiej do pokoju.- powiedziała Laura i otworzyła drzwi. Gdy je zamykała Ross uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła gest i weszła do środka.
- Tak długo szukałaś picia?- spytała Rydel, która siedziała na łóżku.
- Po drodze spotkałam Rossa i zagadałam się z nim chwilę.- odpowiedziała Laura.
- Ja jeszcze zobaczyłam jak przytulają się na pożegnanie.- odezwała się Vanessa.
- Jak słodko.- odparła Rydel.
- W dodatku Ross był w samych bokserkach.
- I co Lau podoba ci się jego klata?- spytała blondynka i zaśmiała się, a brunetka zarumieniła się lekko.
- Eee... no robi wrażenie.- odpowiedziała trochę się zacinając.- Możecie dać już sobie spokój i nic już więcej nie mówć na ten temat?
- Okay.- odparły dziewczyny.
- No i w porządku, a teraz chcę już iść spać, bo jestem zmęczona.- powiedziała Laura i położyła się na materacu, po czym przykryła się kołdrą.
- Okay to jest dobry pomysł, bo też już padam.- odezwała się Vanessa i położyła się razem z Rydel na łóżku. Laura w tym czasie myślała o wcześniejszej rozmowie z Rossem. Cieszyła się, że ma takiego przyjaciela. Naprawdę bardzo go polubiła, a czas spędzny z nim zawsze ją rozweselał. Lubiła te spotkania w nocy. Wiedziała, że Ross jest jedną z ważniejszych osób w jej życiu. Nie chciała go stracić. Z takimi myślami nawet nie wiedziała kiedy usnęła.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hejka wszystkim!!!
Jak wam podoba się rozdział? Myślę, że jest nudny. Nie miałam za dużo weny pisząc go. Po tym tygodniu w szkole jestem wykończona i na nic nie mam siły. Jednak udało mi się jakoś napisać rozdział. Jest w nim troszeczkę Raury, co pewnie was cieszy. Ich relacja zaczyna coraz bardziej się rozwijać, ale jeszcze nic większego nie będzie się z nimi działo przez najbliższe rozdziały.
Do napisania!!!
9 komentarzy=next
Cudny rozdział :) słodko było :** Ross i Laura wogule to są słodcy razem <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
pozdrawiam monia
Super rozdział! Pięknie piszesz, tylko mogło być trochę więcej butelki. Ale i tak się pośmialam. Czekam niecierpliwie na nexta!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Amazing! Oczywiście że czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńCudny, ale nadal chce Raure i masz mi ją zrobić, bo będzie z tobą źle.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zawsze <3
Kocham tego bloga normalnie.
Czemu Ross nie był zazdrosny o Jake? I tak go nie lubię bo coś mi się wydaje że sporo namiesza i to nie będzie fajne, ale mówi się trudno.
Czekam na next i więcej Raury!!!
Całuski :*
Pinni
Wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
Niesamowity rozdział czekam na neksta :)
OdpowiedzUsuńBędzie krótko. Rozdział zajebisty < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Mam tylko jedno słowo na ten rozdział NIESAMOWITY! Czekam z niecierpliwością na next :)
OdpowiedzUsuń~Luna
Przepraszam, że nie komentowałam (i raczej nie będę), ale po prostu przez jakiś czas nie mogę.
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł ci bardzo fajny :) Cieszę się, że dodajesz rozdziały regularnie i przede wszysztkim są dość długie ;)
Dziękuję ci za tego bloga :*
Do nexta!