poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 28 cz.2

"Your kiss is magic like a circle, yeah, it's perfectness." ~ "Twój pocałunek jest magiczny zupełnie jak okrąg, tak, taki doskonały." - I Can't Say I'm In Love

Ten rozdział dedykuję wszystkim, którzy czytają tego bloga. :)

~Los Angeles, 30.07.2015r.~
                                                             ★Laura★

  - Będzie mi brakowało tego miejsca. - westchnęłam, gdy stadnina całkowicie zniknęła mi z pola widzenia. - Jednak cieszę się, że znów odwiedziłam stadninę.
  - Zobaczysz jeszcze tutaj przyjedziemy.
  - Trzymam się za słowo.
  - Okay. - odpowiedział Ross. Droga powrotna minęła nam na rozmowie i nim się obejrzałam, a staliśmy pod moim domem. Gdy wracaliśmy na niebo wtargnęły ciemne chmury.
  - Już czas się pożeganć. - odezwał się Ross.
  - A może jeszcze chwilę u mnie zostań? - spytałam.
  - Nie masz mnie już dość?
  - Nie, z tobą mogłabym spędzić cały dzień, a nie przeszkadzałbyś mi. Zresztą nie chcę jeszcze się z tobą rozstawać. - uśmiechnęłam się.
  - Okay, ale i tak przyszedłbym w nocy.
  - Wiem. To co zostaniesz jeszcze chwilę u mnie?
  - Okay, niech ci będzie. - odpowiedział i uśmiechnął się. Wyszliśmy z samochodu.
  - To chodźmy może do altanki? - zapytałam, a Ross się zgodził. Poszliśmy do wyznaczonego miejsca i usiedliśmy na ławce. Zaczęliśmy rozmawiać na różne z tematy, a czas płynął nam szybko.
  - Wiesz, chyba zbiera się na burzę, bo jest duszno, a niebo zrobiło się ciemne. Powinienem już wracać, bo nie chcę jechać w ulewie. - powiedział Ross.
  - Okay, chyba nawet zaraz zacznie padać. - odparłam i już usłyszałam pojedynce krople, które spadły na dach. Po chwili też zagrzmiało. Ocho zaczyna się. Nie lubię burzy. Trochę się jej boję. Wyszliśmy z altanki. - Tutaj się pożegnajmy, bo z podjazdu będzie nas widać i jeszcze nie wiadomo co sobie pomyślę ci którzy tu pracują. Zraz powiedzą o tym moim rodzicom. Pewnie Jake się dowie i znów będzie zazdrosny. - powiedziałam, gdy byliśmy koło mojego balkonu.
  - Okay, ale my przecież nic takiego nie robimy.
  - Lepiej chuchać na zimne. - odparłam, a Ross zaśmiał się cicho. Stanęliśmy naprzeciwko siebie. Zaczynało coraz mocniej padać. Czułam, że zaczynam moknąć.
  - No to pa Lau. - powiedział.
  - Pa Ross. - odpowiedziałam i przytuliliśmy się na pożegnanie. Po chwili odsunęliśmy się trochę od siebie, ale nadal odrobinę stykaliśmy się ciałami. - Jeszcze raz ci dziękuję, że mnie zabrałeś do stadniny.
  - Nie ma za co. Dla ciebie wszystko. - odparł, patrząc mi głęboko w oczy. Padać zaczynało już coraz bardziej i już czułam, że jestem mokra. Jednak teraz nie zważałam na to, bo utonęłam w jego czekoladowych oczach. Znów poczułam chęć, aby go pocałować. Ta chwila byłaby romantyczna. Po chwili Ross uniósł rękę i odgarnął mokry kosmyk włosów z mojej twarzy. Przez jego dotyk na moje policzki wtargnęły rumieńce. Myślałam, że za chwilę cofnie rękę, ale jego dłoń pozostała na moim policzku. Patrzyłam tylko w jego oczy i pragęłam tylko jednego. Nic innego teraz się dla mnie nie liczyło. Po chwili Ross zaczął się do mnie powoli zbliżać. W jego spojrzeniu widziałam niepewność, ale też radość. W końcu był tak blisko, że nasze oddechy mieszały się ze sobą. Moje serce zaczęło szybciej bić. Gdy nasze twarze dzieliły centymetry moje powieki same się zamknęły. Teraz czekałam tylko na ten moment. Po chwili poczułam ciepłe wargi na moich ustach. Przez moje ciało w jednej sekundzie przeszedł przyjemny dreszcz, a serce biło jak oszalałe. Poczułam jak oblewa mnie fala gorącego szczęścia. Jego pocałunek był bardzo delikatny, ale wywarł na mnie tyle emocji. Zaraz odwzajemniłam jego gest. Uśmiechnęliśmy się oboje. Zaczęliśmy się delikatnie i nieśmiało całować. Robiliśmy to tak jakby zaraz druga osoba miała się rozpłynąć. Po paru sekundach nabraliśmy odwagi i zaczęliśmy się całować z coraz większą namiętnością i pragnieniem. Ross przysunął mnie bliżej siebie tak, że nie było wolnego miejsca między naszymi ciałami. Prawą dłoń nadal trzymał na moim policzku i głaskał go, co tylko powodowało moje dreszcze. Lewą objął mnie w pasie. Ja natomiast zarzuciłam swoje ręce na jego kark i wplotłam place w jego włosy. Zaczęliśmy się całować z coraz większą pasją i pragnieniem. Nic się w tej chwili dla mnie nie liczyło. Nie obchodziło mnie, że moknę, że ktoś może nas zobaczyć, że przecież jestem z Jake'iem. Nie myślałam o niczym oprócz jednego - w tym właśnie momencie ja i Ross się całujemy. Cała dosłownie rozpływam się ze szczęścia, a nogi mam jak z waty. Gdyby Ross mnie nie trzymał to upadłabym na ziemię. Boże, jak on bosko całuje. Chwilo trwaj! Gdy zabrakło nam już powietrza w płucach oderwaliśmy się od siebie i szepnęliśmy swoje imiona. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. W jego tańczyły iskierki szczęścia. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Znów utonęłam w jego spojrzeniu.
  - Idź już do domu, bo jesteś cała mokra. Jeszcze się przeziębisz. - powiedział.
  - Okay. - odparłam, a Ross odsunął się ode mnie. Już nie czułam ciepła jego ciała natomiast zimne krople deszczu. Poszliśmy do drzwi głównych.
  - Pa Ross. - odezwałam się.
  - Pa Lau. - odpowiedział, po czym odwrócił się i przeszedł przez bramę. Wsiadł do samochodu i uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam jego gest. Po chwili odjechał. Weszłam do środka domu, oparłam się o drzwi i westchnęłam. Na moich ustach nadal gościł uśmiech, a serce biło szybciej. To był niezwykły pocałunek. Nigdy go nie zapomnę. Ściągnęłam buty, po czym poszłam do kuchni.
  - Cześć. - odezwałam się.
&nbap; - Cześć Laura. Dlaczego jesteś cała mokra? - spytała Natalie.
  - Jest wielka ulewa i jak szłam kawałek do domu to tak zmokłam.
  - Coś musiałaś długo iść. - uśmiechnęła się. - Jak się bawiłaś z Rossem?
  - Bardzo dobrze. - odpowiedziałam, a kąciki moich ust same podniosły mi się ku górze.
  - Właśne widzę. Cała promieniejesz.
  - Tak. Gdzie jest Vanessa?
  - Jeszcze nie wróciła ze spotkania z Rikerem.
  - Co? Kiedy ona wyszła? Nic o tym nie wiem.
  - Poszła jakieś pół godziny po tobie.
&nbap; - Aha, jak wróci to powiesz jej, żeby do mnie przyszła?
  - Tak.
  - Dzięki. Teraz idę się wysuszyć. - powiedziałam, a gosposia skinęła tylko głową. Wyszłam z kuchni i udałam się na górę do swojego pokoju. Muszę jeszcze się umyć, bo trochę pachnę koniem. Poszłam do garderoby. Wybrałam pierwsze lepsze legginsy, bluzkę i bluzę. Nie mam w planach żadnego wyjścia, więc nie muszę ładnie się ubierać. Z ubraniami udałam się do łazienki. Napuściłam wody do wanny, nalałam różanego płynu do kąpieli i zanurzyłam się w cieplutkiej wodzie. Umyłam włosy, a później leżałam z 15 minut. Niechętnie opuściłam wannę, po czym wytarłam się, ubrałam i wysuszyłam włosy. Wyszłam z łazienki i położyłam się na plecach na łóżku. Ciągle jednak przed oczami miałam obraz zbliżającego się do mnie Rossa oraz czułam dotyk jego wrag. To był niezwykły pocałunek i do tego bardzo romantyczny. Był taki jaki od zawsze pragnęłam. Najlepsze jest to, że podczas tego moje serce biło mi jak oszalałe, a na całe moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze oraz fala gorącego szczęścia. Ten pocałunek nie był mi obojętny. Chciałam jego nawet bardziej niż wtedy w łóżku. To była piękna chwila i nigdy jej nie zapomnę. Chciałabym cofnąć te pocałunki z Jake'iem i żeby ten z Rossem był moim pierwszym. Jednak nie mogę tego zmienieć. Przy Jake'u ani razu, gdy mnie pocałował to szczęście nie rozsadzało mnie od środka tak jak przy Rossie. Pewnie dlatego, że nic nie czuję do Jake'a. Skoro tyle emocji wywarł na mnie pocałunek z Rossem to oznacza, że ja jestem w nim zakochana? Chyba tak. Ross już od samego początku robił na mnie dobre wrażenie i zaskakiwał mnie. Wtedy, gdy przyszedł do mnie pierwszy raz, to przestraszył mnie, ale gdy podszedł do mnie, zakrył mi dłonią usta i spojrzał w oczy to wiedziałam, że mogę mu zaufać. Tak też się stało. To był początek naszej przyjaźni. Później wymknęliśmy się do ogrodu i leżeliśmy pod gwiazdami. To było i jest romantyczne. Potem nasze relacje coraz lepiej się układały. Weekend w willi nad oceanem i spanie na dachu. Tego również nie zapomnę. Wtedy pierwszy raz dłużej patrzyliśmy sobie w oczy. Chyba wtedy poczułam dziwne uczucie w sercu. Przyjemne ciepło, które towarzyszyło mi za każdym razem, gdy na chwilę odpływaliśmy w swoich oczach. Teraz czuję to ze zdwojoną siłą. Potem nic wielkiego nie działo się pomiędzy nami aż do przedwczorajszego poranka, gdy chciał mnie pocałować. Jednak dzisiejszy dzień bije wszystkie inne dni. Ross spełnił moje dwa marzenia. Zabrał mnie do stadniny, a co jeszcze lepsze, specjalnie dla mnie uczył się jazdy konnej oraz pocałował mnie w deszczu. Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa jak dzisiaj. Te chwile spędzone z nim zachowam w mojej pamięci na zawsze. Po chwili wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi prowadzących na balkon. Patrzyłam na krople deszczu spływające po szybie. Przed moimi oczami w jedenej sekudznie stanął nasz pocałunek. Na moje usta od razu wpłynął uśmiech. Nagle dostałam olśnienia i wszysko stało się proste. Ja zakochałam się w Rossie! Tak, kocham Rossa Lyncha! Chyba od początku do niego coś czułam. Nie mogę w to uwierzyć! Kocham Rossa! Dlaczego wcześniej tego sobie nie uzmysłowiłam? Dziewczyny ciągle mi powtarzały, że nie chcę się przyzać do swoich uczuć i chyba to jest prawda. Dlaczego nie zrozumiałam tego wcześniej? No dlaczego? Potrzebowałam pocałunku, żeby do tego dojść? Tak, chyba tak. Chociaż już po naszym niedoszłym pocałunku już zaczynałam zdawać sobie z tego sprawę, ale nie byłam tego do końca pewna. Teraz wiem już to na sto procent. Kocham Rossa. Do Jake'a nigdy nic nie czułam i teraz już wiem dlaczego. Nasz związek od początku nie miał sensu, ale się na niego zgodziłam. Może nieświadomie chciałam, żeby Ross stał się zazdrosny i zaczął bardziej się o mnie starać? No w sumie to mogła być prawda, bo odkąd zostałam dziewczyną Jake'a Ross zachowywał się inaczej niż dotychczas bywało. Częściej patrzyliśmy sobie w oczy, droczyliśmy się, czasami trochę zachowywaliśmy się jak para, ale też przedwczoraj chciał mnie pocałować. Jednak się powstrzymał, ale dzisiaj to zrobił. Ross od samego początku był mi bliższy niż Jake. Często przecież w myślach porównywałam ich oboje i o Rossie zawsze myślałam, że jest kochany, miły, romantyczny i inne takie. Stwierdziłam, że to on jest moim najlepszym przyjacielem. Tak, zakochałam się w nim i nawet nie wiem dokładnie kiedy to się stało. Może wtedy, gdy spaliśmy na dachu? Nie wiem, może. Nadal nie mogę uwierzyć, że w końcu do tego doszłam, że wreszcie przyznałam się do własnych uczuć. Jak na razie to zdecydowanie najlepszy dzień mojego życia. Dzień spędzony z najlepszym przyjacielem w stadninie, pocałunek i uświadomienie sobie, że kocham Rossa. Jestem tym faktem tak podekscytowana, że mam ochotę skakać po całym pokoju i radować się z tego. Mój uśmiech chyba już nie może być większy. Po chwili usłyszałam pukanie do moich drzwi.
  - Proszę. - odezwałam się i usiadłam na łóżku. Po chwili w wejściu pojawiła się Vanessa z uśmiechem na twarzy.
  - Hej Lau. - odzywa się.
  - Część Van. Co taka wesoła jesteś? - pytam.
  - Ciebie mogę spytać o to samo. Gdzie byłaś na spotkaniu z Rossem? - spytała, a ja na dźwięk jego imienia moje serce zabiło szybciej.
  - A ty gdzie byłaś z Rikerem? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Zauważyłam, że policzki Vanessy zaczerwieniły się lekko.
  - Opowiem ci, ale później ty, okay?
  - Okay. - pytaknęłam.
  - Riker zadzwonił do mnie po tym, gdy ty wyszłaś z Rossem. Spytał, czy chciałabym z nim pójść na plażę, a ja się zgodziłam. Chodziliśmy i rozmawialiśmy. Nic takiego się nie stało, ale gdy się żegnaliśmy pocałował mnie w policzek i odszedł. - odpowiedziała i zarumieniła się bardziej.
  - Aww... słodko. Rumienisz się, wiesz o tym, prawda? - uśmiechnęłam się.
  - Co?! Nieee. - przedłużała samogłoskę.
  - Tak jasne. Ty rzadko się rumienisz, więc coś jest na rzeczy. Przyznaj się, czujesz coś do Rikera? - spytałam, a Vanessa westchnęła.
  - Nie jestem tego do końca pewna, ale tamten pocałunek nie był mi obojętny i podczas niego czułam się szczęśliwa.
  - To wiele oznacza. - powiedziałam.
  - A skąd wiesz? Przecież, gdy Jake cię całuje to nic nie czujesz. - odparła. Jednak przy Rossie tak. - A może ty z Rossem się całowałaś na tym waszym spotkaniu? - spytała i uśmiechnęła się. Nie potrafiłam ukryć rumieńców, które pojawiły się na moich policzkach, ani uśmiechu.
  - Laura, coś się pomiędzy wami wydarzyło? Ty po prostu cała promieniejesz. No przyznaj się.
  - Może opowiem ci wszystko od początku?
  - Okay, ale coś mi się wydaje, że wy się całowaliście. - uśmiechnęła się. - Dobra opowiadaj, gdzie on cię zabrał?
  - Obiecaj, że nie powiesz tego rodzicom.
  - Ale czego mam nie mówić? Gdzie wy byliście?
  - Powiem, ale najpierw mi obiecaj.
  - Dobrze, obiecuję.
  - No więc Ross zabrał mnie do stadniny, w której jeździłam trzy lata temu.
  - Co? Jeździłaś konno? - spytała zaskoczona, ale też trochę przestraszona. Pamiętam jak Van bardzo się o mnie bała, gdy leżałam w śpiączce. Wtedy też jej obiecałam, że nie wsiądę na konia. Złamałam tą obietnicę.
  - Tak i przez te lata cały czas tego chciałam.
  - Nie bałaś się, że znowu spadniesz i stracisz przytomność tak jak wtedy?
  - Nie.
  - Pamiętasz, nie tylko rodzicom obiecałaś, że nie wsiądziesz na konia, ale też mi. Już zapomniałaś jak się wtedy bałam, że cię stracę? Co jeśli teraz stałoby się tak samo?
  - Wiem, co wtedy przeżywałaś, ale wraz z odejściem od koni utraciłam cząstkę siebie i ona teraz powróciła. Zrozum to, Van. To było moje marzenie. Nie wystarczało mi samo rysowanie koni, ja chciałam znów je dotknąć. Przepraszam, że załamałam tą obietnicę.
  - Nic się nie stało, Laura. Ja po prostu się o ciebie boję. Jednak najwazniejsze jest to, że spełniłaś swoje marzenie. - uśmiechnęła się lekko.
  - Tak i to dzięki Rossowi. Najlepsze jest to, że on sam specjalnie dla mnie nauczył się jeździć konno. - powiedziałam, a na usta wpłynął mi uśmiech.
  - Na prawdę? Awww... to słodkie. Widać, że mu na tobie zależy skoro tak zrobił.
  - Chyba tak.
  - Nie chyba, ale na pewno. Co jeszcze robiliście?
  - Jeździliśmy po łąkach, a później pojechaliśmy do lasu, który jest tam niedaleko i staliśmy na moście. Dużo rozmawialiśmy. Potem Ross zawiózł mnie do domu, ale jeszcze chciałam, żeby dłużej został. Siedzieliśmy w altance. Zaczął padać deszcz, więc Ross chciał już iść. Przytuliliśmy się na pożegnanie, ale gdy się od siebie odsunęliśmy to nadal byliśmy blisko. Potem Ross zaczął się do mnie zbliżać i... - specjalnie przerwałam, bo widziałam, że Vanessa siedzi już jak na szpilkach.
  - I? No mów! - ponaglała mnie.
  - I Ross mnie pocałował... - powiedziałam, ale nie dane było mi skończyć.
  - Tak! Wiedziałam, że to się w końcu stanie! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! O tak Raura w końcu stanie się prwadą! - krzyczała i skakała koło mojego łóżka. Ja też się cieszyłam z tego i to bardzo.
  - Vanessa uspokój się.
  - Daj mi jeszcze się chwilę nacieszyć waszym szczęściem, okay? - odpowiedziała, ale przestała skakać i usiadła obok mnie. - Mówiłam, że to się w końcu stanie, ale oboje nie słuchaliście. Cały czas się zapieraliście, że nic do siebie nie czujecie, ale tak naprawdę do nie chcieliście się do tego na głos i w głębi serca przyznać.
  - Ale skąd wiesz, że ja coś do niego czuję. Nie dałaś mi powiedzieć do końca i nawet nie wiesz czy odwzajemniłam pocałunek.
  - Sorki, ale to z tych emocji. Powiedz, odwzajemniłaś pocałunek? Tylko nie mów, że nie, bo ci nie uwierzę.
  - Otóż odwzajemniłam go. Całowaliśmy się w deszczu. Czułam się bardzo szczęśliwa, a serce o mało co nie wyskakiwało mi z piersi. Czas stanął dla mnie w miejscu i nic innego nie liczyło się oprócz pocałunku. - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy. Teraz ta scena znów stanęła mi przed oczami. To była magiczna chwila.
  - Aww... jak romantycznie. To do was pasuje. - uśmiechnęła się. - Ale przyznaj się, czujesz coś do Rossa?
  - Tak, zakochałam się w nim i nawet nie wiem kiedy to się stało.
  - Tak! W końcu się przyznałaś! Wiedziałam, że kiedyś los was połączy.
  - Ale przecież nie jesteśmy razem, a ja jestem z Jake'iem.
  - W związku bez uczuć z twojej strony. Teraz masz już drugi argument do zerwania.
  - A pierwszy to jaki?
  - Pierwszy nic do niego nie czujesz, a drugi jesteś zakochana w Rossie, czego można było się już dawno spodziewać.
  - Dopiero po naszym pocałunku to do mnie dotarło. Ross od samego początku był mi bliższy niż Jake. Jak ja mogłam tego wcześniej nie zauważyć?
  - Miłość czasami powoduje, że nic nie wiemy.
  - Przypomnij sobie rady jakie mi dawałaś, bo teraz tobie się przydadzą. Ja już wiem, że kocham Rossa, a ty nie jesteś pewna uczuć do Rikera.
  - Teraz nadeszła twoja kolej. Teraz ty mi możesz doradzać.
  - Wiesz, przynajmniej dzięki mnie już macie pierwszy pocałunek z głowy, a on chyba dał ci dużo do myślenia, prawda?
  - Tak, nie mogę o nim zapomnieć. Jednak wy macie lepiej, bo Ross cię pocałował, bo chciał, a Riker zrobił to dla zadania.
  - Wierz mi, że on sam zdecydowałby się na taki krok. Zresztą po jego oczach widziałam wtedy, że chce tego pocałunku. Zresztą dziś pocałował cię w policzek, co już coś oznacza. Myślę, że on jest w tobie zakochany. - przerwałam na chwilę. - A ty w nim. Przyznaj, że coś do niego czujesz.
  - Nie wiem. Może? Jejku, mówię tak jak ty.
  - Sama powiedziałaś, że ten pocałunek nie był ci obojętny, więc co ci szkodzi się przyznać?
  - Laura, ja muszę to sobie przemyśleć. Ty pewnie też od razu na poczekaniu nie wyznałaś mi, że kochasz Rossa, bo ty lubisz rozważyć wszystko, więc teraz ja zrobię tak samo jak ty.
  - Okay, ale ja całowałam się z Rossem dzisiaj i to całkiem niedawno, a ty z Rikerem trzy dni temu i jeszcze dziś się spotkaliście, więc miałaś więcej czasu, żeby nad tym pomyśleć.
  - No tak, ale jakoś trudno mi do tego dojść. Jak ty to zrobiłaś?
  - Po prostu myślałam o naszym pocałunku oraz o tym co przeżyłam z Rossem, a rozwiązanie samo przyszło. Tobie radzę zrobić podobnie.
  - Okay, mogę spróbować. Zobaczymy jaki będzie tego skutek.
  - Myślę, że taki jaki oczekuję. - mówię, a Vanessa uśmiechnęła się.
  - To ja już pójdę do siebie wszystko przemyśleć. Jak już będę czegoś wiedziała to dam ci znać. - powiedziała, wstając z łóżka.
  - Okay. - odparłam, po czym Vanessa wyszła z mojego pokoju.
                                                                  ~*~
Zaraz po pocałunku...
                                                             ★Ross★

Wsiadłem do mojego samochodu, po czym odjechałem. Nie mogłem zbytnio skupić się na drodze, mimo że pada deszcz i jest ślisko, bo moje myśli zaprząta pocałunek z Laurą. Nadal czuję jej miękkie usta, a serce bije mi szybciej. Jak mogłem do tego dopuścić i to prawie tuż przed oddaniem jej Romwellom? Cały ten miesiąc jakoś udawało mi się, żeby nie zbliżać się tak bardzo do niej, a teraz w jednej chwili pocałowałem ją. Jednak nie żałuję. To było idealne uwieńczenie naszego spotkania. Zresztą już na moście, gdy patrzyliśmy sobie w oczy poczułem chęć, aby ją pocałować, ale jakoś się powstrzymałem. Jednak przed domem już nie. Nie spodziewałem się, że odwzajemni go. Myślałem, że mnie odepchnie, bo przcież jest z Jake'iem, ale to się nie stało. Jednak całując ją, nie myślałem o niczym ani o nikim. Po prostu to zrobiłem, bo chciałem. Tak, chciałem ją pocałować i to bardzo. To pragnienie się we mnie kotuje od dwóch dni, od tamtego poranka kiedy Laura spała w moim pokoju. Wtedy ledwo, co się powstrzymałem i później trochę żałowałem, ale teraz naprawdę się cieszę, że ją pocałowałem. Nie obchodzą mnie teraz Romwellowie i ich zadanie. Teraz po prostu cieszę się chwilą. Przecież mogę już nie zobaczyć Laury, a ten pocałunek zachowam w mojej pamięci na zawsze. Nie był on zwyczajny ani dla mnie obojętny, dla Laury chyba też nie skoro go odwzajemniła. Chwilę jechałem nie myśląc o niczym, ale po chwili mnie coś olśniło. Ja jestem chyba zakochany w Laurze. Chociaż nie chyba, ale na pewno. Tak, kocham ją i jest dla mnie bardzo ważna. Od początku była mi bliska. Gdyby nie to zadanie to już wcześniej odważyłbym się ją pocałować. Nawet przed Jake'iem. Mógłbym też się przyznać przed samym sobą do własnych uczuć, a nie chować je i nie pozwolić im wyjść na wierzch. Fakt mogło to wszystko stać się wcześniej, ale ja się po prostu bałem. Bałem się przyznać, że jestem w niej zakochany. Teraz jestem już tego stuprocentowo pewny. Kocham Laurę. Jak ja teraz mam ją oddać Romwellom? Oddać im miłość mojego życia, bo chyba nigdy nie zakocham się w innej dziewczynie tak jak w Laurze. Westchnąłem. Tego właśnie najbardziej nie chciałem. Dlatego nie pozwalałem na bliższe kontakty z Laurą. Nie chciałem się w niej zakochać, bo mogę ją stracić na zawsze, a to będzie dla mnie najgorszy cios, bo wymierzony prosto w serce. Nie wierzę. Już pojutrze oddam Romwellom dziewczynę, którą kocham. Nie wiem jak przez to przejdę, ale z pewnością będzie mi ciężko i już zaczynam to czuć. Zauważyłem, że już dojeżdżam do swojego domu. Zatrzymałem samochód przed garażem i wyszedłem z niego, aby otworzyć drzwi. Oczywiście jeszcze bardziej zmokłem, ale jakoś nie obchodziło mnie to, bo mam ważniejsze sprawy na głowie. Zrobiłe to co chciałem, po czym wjechałem autem do garażu. Wysiadłem, zamknąłem drzwi i poszedłem do domu. Ściągnąłem na korytarzu buty i już chciałem pójść od razu do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie głos Rydel, dobiegający z salonu.
  - Ross, chodź tutaj. - odezwała się, a ja wszedłem do salonu. Zauwżyłem, że moja sioatra siedzi sama i ogląda telewizję. Ta chwila jej spokoju nigdy nie nie jest zbyt długa. W domu było jakoś cicho, co mnie zdziwiło. Co oni znowu przeskrobali? Dokładnie mam na myśli Rocky'ego i Ellingtona.
  - Co chcesz? - pytam.
  - Dlaczego jesteś mokry?
  - Eee... deszcz leje jak z cebra, więc tak wyszło. - odpowiedziałem wymijająco.
  - Wiesz, jakoś ci nie wierzę. Jak poszło ci spotkanie z Laurą? - spytała, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu. - Chyba dobrze skoro się uśmiechasz.
  - Tak. - odparłem krótko.
  - Opowiadaj, co się działo.
  - Jestem mokry, chcę się przebrać.
  - To jest tylko wymówka, żeby zwiać. Pocałowaliście się może? - spytała z uśmiechem na ustach.
  - Eee... Nieee. - powiedziałem. Za bardzo przeciągnąłem samogłoski. Teraz to już się zorientuje, że kłamię.
  - No przyznaj się. Przede mną nic nie ukryjesz.
  - Okay niech ci będzie. - odparłem zrezygnowany. - Tak, całowaliśmy się.
  - Tak! W końcu! Jak się cieszę! Raura w końcu wychodzi na jaw! Kto pierwszy zaczął?
  - Eee... No ja.
  - To jeszcze lepiej. Wnioskuję, że całowaliście się w deszczu, bo jesteś cały mokry.
  - Tak. Tak właśnie było.
  - Przyznaj, że coś do niej czujesz. Nie owijaj w bawełnę, bo i tak ci nie uwierzę.
  - No trudno powiem ci prawdę. - westchnąłem. - Zakochałem się w Laurze, mimo że miałem do tego nie dopuścić. Jednak nie żałuję, że ją pocałowałem. I tak pojutrze będę musiał oddać ją Romwellom, więc muszę żyć chwilą i nie myśleć o jutrze. - powiedziałem, ale nie zabrzmiało to zbyt wesoło. Naprawdę dołuje mnie fakt, że mogę ją stracić nawet na zawsze.
  - Z jednej strony teraz cieszę się, że w końcu przyznałeś się do własnych uczuć, ale z drugiej mi ciebie szkoda, bo będziesz cierpiał po jej oddaniu.
  - Nie mówmy o tym, okay? Mam jeszcze dzisiejszy dzień i jutrzejszy, więc muszę nacieszyć się Laurą póki mogę.
  - Może pójdziesz do nich i powiesz, że nie wypełnisz zadania?
  - To wtedy mnie zabiją, a później zrobią to samo z wami. Jednak ja poświęcam życie Laury za moje i wasze? Nie czuję się z tym dobrze, bo nikogo nie chciałbym stracić. - powiedziałem z bolem w głosie.
  - Nie myśl o tym w ten sposób, Ross. Zobaczysz wszystko się ułoży. Miejmy nadzieję, że oni nic nie zrobią Laurze.
  - Oby tak było, ale nie jestem tego pewnien. - westchnąłem ciężko. - Pójdę do siebie.
  - Okay, idź. - odpowiedziała Rydel. Wyszedłem z salonu i udałem się na górę do swojego pokoju. Wybrałem czyste ubrania, po czym poszedłem do łazienki, a by wziąć szybki prysznic. Po tym wróciłem do sypialni. Nagle poczułem przypływ weny, więc szybko chwyciłem gitarę i kartkę, na której była moja niedokończona piosenka. Zagrałem ją od początku, a kolejne zwrotki same mi przyodziły do głowy. Wszyskie słowa zapisywałem, a potem coś wykreślałem albo dodawałem. W końcu utwór był gotowy. Po raz ostatni zaśpiewałem i zagrałem całość:

Heart's beating faster, might need some surgery
Natural disaster, you're taking over me
And I st-st-stutter, vision b-blurry
There ain't no other that brings me to my knees

And it gets so hot whenever we're alone
But I can't say I'm in love
No, I won't

I don't know what love is
But I know I've never felt like this
Your kiss is magic
Like a circle, yeah, it's perfectness
And I can say yes, tore you in two
You say it first - It's easy for you
Even though I know that it's true
I can't say I'm in love
Even though I know that it's true
I can't say I'm in love

P-paranoia, it's running through my veins
I got to know ya, that was the end for me
And I know I got ya holding on to words that I can't say
And everything ya feel for me, just know I feel the same

I don't know what love is
But I know I've never felt like this
Your kiss is magic
Like a circle, yeah, it's perfectness
And I can say yes, tore you in two
You say it first - It's easy for you
Even though I know that it's true
I can't say I'm in love
Even though I know that it's true
I can't say I'm in love

Open up my heart, open up my mind
Everything is changed to color from black and white
Everything I see is a new reality
Baby, is this love?

Is this love? Is this love?
Yeah, this is love

I know what love is
And I know I've never felt like this
Your kiss is magic
Like a circle, yeah, it's perfectness
I can say yes, tore you in two
I'll say it first only for you
I can say yes, tore you in two
I'll say it first only for you
I'm starting to realize that it's true
I'll say it first only for you
There's only one thing left to do
Baby, I love you
Baby, I'm in love with you
Baby, I love you
No w końcu napisałem własną piosenkę i to od początku do końca sam. Ona idealnie ukazuje moje czucia, co do Laury. Tak, napisałem prawdę. Przecież cały czas nie chciałem się przyznać, że jestem zakochany w Laurze. Oszukiwałem sam siebie. Wystarczył tylko pocałunek, aby moje oczy otworzyły się na prawdę, bo serce już dawno ją znało. Tak, kocham Laurę i nic tego nie zmieni. Gdyby nie było Romwellów to walczyłbym o nią z Jake'iem już od samego początku. Nie pozwoliłbym, żeby to on był jej chłopakiem. Jednak, mimo że on nim jest to Laura i tak mi ze wszystkiego się zwierza. Wiem o niej chyba już wszystko. Ona pewnie myśli, że zna mnie bardzo dobrze, ale nie wie tylko o Romwellach. To jest najgorszy sekret jaki przed nią ukrywam. Jednak gdyby się Laura wcześniej dowiedziałaby prawdy, to odwróciłaby się ode mnie. W sumie tak się może stać, gdy wyjdzie żywa od nich. Wtedy powiem jej prawdę. Wiem, że mogę ją stracić, ale to będzie dla mnie mniej bolesne niż jej śmierć. Jeśli oni ją skrzywdzą to nie wybaczę sobie tego do końca życia. Pierwszy sierpnia nadejdzie już pojutrze. Już pojutrze mogę utracić miłość swojego życia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Podoba wam się rozdział? Myślę, że tak, bo Ross i Laura w końcu się pocałowali oraz przyznali się do własnych uczuć. Tak, pewnie się teraz cieszycie, ale wasza radość zniknie w następnych rozdziałach. Dzień oddania Laury Romwellom zbliża się wielkimi krokami. Będzie się dużo działo. Naprawdę. Może będą nawet łzy. Nie zdradzę wam nic więcej, bo nie byłoby elementu zaskoczenia.
Do napisania!!!

13 komentarzy:

  1. Wreszcie pocałunek już nie mogłam się doczekać, dziewczyno masz talent ;).
    P.s zapraszam do mnie http://przyciaganienaidiotow.blogspot.com/2016/02/01-kazda-nowa-zmiananowym-rozdziaem-w.html :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieziemski rozdział czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie taki powinien być mój pierwszy pocałunek :3 Tylko to jest takie denerwujące, że odda ją już pojutrze...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział :*
    Ten pocałunek po prostu wspaniały :*
    Czekam na następny
    A i zapraszam do siebie
    pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to!!!!
    KISS KISS
    ASVGFBGGHJJ <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział !!!
    KISS ! KISS♥♥♥♥♥
    przeczytałam go już wcześniej ale dopiero teraz komentuję . Przepraszam , że komentarz taki krótki :(
    Uwielbiam !! Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuper rozdział! <3333
    MEGA SIE CIESZE ŻE W KOŃCU SIE POCAŁOWALI I WGL JSJXJJSUX MUSIAŁAM CZEKAĆ NA TO 28 ROZDZIAŁÓW ALE DAŁAM RADE UFF
    JEZU NIE PRZEŻYJE TEGO JAK ON JĄ IM ODDA NO NIE EJ JA NIE CHCE NO PLIS NIE RÓB MI TEGO
    SZACUN ZA TYLE WENY ŻE TAK DŁUGIE ROZDZIAŁY (MY GOALS)
    ROZDZIAŁ MI SIE BARDZOOO PODOBAA! <33
    czekam na nexta misia! :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :*
    Pocałowali się. Na reszcie. Ile można było na to czekać?
    Jeszcze kurde ma oddać tym R.
    Musi?
    Ugh.
    Czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział i ogólnie blog przepraszam że nie komentuję ale ostatnio brakuje mi na to czasu :(
    Już nie mogę się doczekać nexta!

    OdpowiedzUsuń
  11. TAK! Pocałowali się!
    Czekałam na to długo i w końcu się doczekałam. :))
    Tylko szkoda mi Rossa. Zakochał się, a teraz musi ją oddać. :(
    Rozdział jak zwykle świetny i przepraszam za późny komentarz - miałam testy próbne i nie miałam czasu za bardzo na internet.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )