wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział 27

"And it gets so hot whenever we're alone but I can't say I'm in love. No, I won't!" ~ "I robi się tak gorąco, ilekroć zostajemy sami, ale nie potrafię powiedzieć, że jestem zakochany. Nie, nie zrobię tego!" - I Can't Say I'm In Love

~Los Angeles, 28.07.2015r.~
                                                             ★Ross★

  - Riker. - odezwałem się, gdy on zmierzał w kierunku salonu.
  - Tak? - spytał, odwracając się w moją stronę.
  - Chodź na górę do mojego pokoju. Musimy pogadać. - powiedziałem poważnie.
  - Pogadać? O czym? - zdziwił się.
  - Zaraz sam się dowiesz. - odparłem, po czym weszliśmy na górę i udaliśmy się do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku.
  - No więc, o czym chcesz gadać? - odezwał się.
  - Powiem wprost. Czujesz coś do Vanessy? - spytałem, a jego oczy powiększyły się ze zdziwienia.
  - Na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski?
  - Po prostu widzę jak zachowujesz się przy niej. Często chcesz zwrócić na siebie jej uwagę na rózne sposoby. Już wcześniej sądziłem, że coś do niej czujesz, ale dopiero dzisiaj to sobie uzmysłowiłem. Po tym waszym pocałunku byłeś jakby w siódmym niebie. Uśmiech nie schodził ci z twarzy. Dziś rano, gdy Vanessa powiedziała, że ten pocałunek to było tylko wyzwanie i raczej nie stałoby się to naprawdę, to posmutniałeś. Przyznaj się, czujesz coś do niej? - skończyłem mówić, ale Riker milczał. Wiadomo musi to sobie wszystko poukładać w głowie, więc nie spieszy mi się, żeby usłyszeć jego odpowiedź. W sumie, gdyby on powiedział mi coś takiego, to też bym się nad tym dłużej zastanawiał. Jestem ciekawy, czy dobrze myślałem. Chociaż wiem jak Riker się zachowuje, gdy podoba mu się jakaś dziewczyna. To są poważne oznaki. Zobaczymy, jak dobrze go znam. Zresztą chcę trochę mu pomóc w odnalezieniu miłości. Jednak, czy Vanessa coś do niego czuje? Tego nie wiem. Ciągle zaprzecza wszystkiemu tak jak Laura, więc może nie. No chyba, że to ukrywa. Może nawet Laura nie chce tego powiedzieć. Co jeśli ona powie, że jest we mnie zakochana? Ona tak samo, jak ja nie może się zakochać. Ja będę cierpiał, gdy ją oddam, a ona gdy wyjdzie cało od Romwellów i dowie się prawdy. Nie wierzę, jakie to jest skąplikowane.
  - Ross, no ja... nie wiem, jak ci to mogę powiedzieć. - odezwał się w koncu Riker, przerywając tym moje rozmyślania.
  - Powiedz to co myślisz.
  - Ale obiecaj, że nie powiesz tego nikomu. Ani Laurze, a już szczególnie Vanessie. - oparł. No to już chyba wiem, co on powie.
  - Obiecuję. Nie pisnę nikomu słowa. - powiedziałem poważnie.
  - Okay, no więc ja... - przerwał na chwilę. - Ja jestem zakochany w Vanessie.
  - Tak! Wiedziałem, że nie jest ci obojętna. Ja już dobrze wiem kiedy dziewczyna ci się podoba. - uśmiechnąłem się. - Powiesz jej o tym?
  - Jak na razie to nie, bo nie wiem, czy ona coś do mnie czuje. - powiedział smutno.
  - A może to ukrywa i nie chce się do tego przyznać?
  - Może tak. Boję się jej wyznać moje uczuca, bo jeszcze mnie odrzuci, a tego nie chcę.
  - Może jednak spróbuj. Gdy jej o tym powiesz to pewnie nie będzie mogła przestać o tym myśleć i w końcu da ci jakąś odpowiedź.
  - Oby tak było, ale na razie jeszcze nie jestem na to gotowy.
  - Ty masz łatwiej niż ja, bo ty nie oddajesz jej nikomu. - odparłem, po czym westchnąłem. - Spróbuj. Wlacz o nią. Ty nie masz nic do stracenia.
  - Ty też możesz walczyć o Laurę.
  - Jak? Z Romwellami? Przecież to jest przegrana bitwa. Jestem na straconej pozycji. Ja nic już nie mogę zrobić! Muszę ją oddać. Oddać ją bezbronną, niczemu nie winną. Stać się może pośrednią przyczyną jej śmierci. W przeciwieństwie do mnie ty możesz zrobić wszystko, ja nie mogę zrobić już nic. - mówiąc to moje serce przeszywał ból. Ból cierpienia. Już się zaczęło. Mogę tylko odliczać godziny do stracenia Laury.
  - Ross, nie patrz na to tak. Może jeszcze jest jakaś szansa? Może oni zrezygnują z umowy.
  - Oni?! Nigdy! Jak już sobie coś postanowią to nie odpuszczą! - powiedziałem podniesionym głosem. Riker otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął. Dlaczego to tak wszystko musi wyglądać? Dlaczego do cholery jasnej, dlaczego? Dlaczego to musi tak boleć? Mam jeszcze trzy dni, a już moje serce rozsadza ból. Ja nie chcę jej stracić! Nie chcę! Nie chcę! Chcę, żeby ona przy mnie była, żeby nic jej nie groziło. Ja nie chcę jej im oddawać! Jednak co ja mogę? Niby mam wybór. Zawsze go mam. Zawsze jest taki sam. Zadanie albo śmierć. Co ja zawsze wybieram? Oczywiście, że życie. Nie mogę dać im tej satysfakcji z zabicia mnie, ale dam im satysfację z zabcia Laury. Bo co on innego mogą z nią zrobić? Może wziąć okup, a później co? Wypuścić ją jak gdyby nic się nie stało? Przecież to nie jest w ich stylu. Oni tylko lubą sprawiać ból. I to najgorszy rodzaj. Psychiczny.
  - Kochasz ją prawda? - spytał nagle Riker, przerywając ciszę, która zapaniwała. Zaskoczyło mnie to pytanie. Jednak nie wiedziałem, co mam na nie odpowiedzieć. Może ja nie potrafię się do tego przyznać? Nie, ja jej ne kocham! Nie może tak być!
  - Nie wiem. - odparłem.
  - Serio, Ross? Ty już sam dobrze wiesz, ale nie chcesz się do tego przyznać. Rydel ciągle próbuje ci to uświadomić, ale ty zawsze się wszystkiego wypierasz. Zresztą, gdybyś jej nie kochał to nie przeżywałbyś tego wszystkiego jak teraz. Powiedz patrząc mi w oczy, że nic do niej nie czujesz. Powiedz to pewnym głosem to może wtedy ci uwierzę. - powiedział, a ja nie wiedziałem, co mam robić. Może Rydel ciągle miała rację? Może ja tylko sobie wmówiłem, że nic nie czuję do Laury? Może sam siebie okłamuje? Dlaczego mi tak trudno przyznać się do uczuć? Nigdy nie miałem z tym problemu, a teraz? Może tak się stało przez Romwellów. Przez to ich zadanie. Przez to, że obiecałem sobie, że nie zakocham się w Laurze. Przez to, że nie chciałem jej zranić tym, co będę musiał zrobić. Przecież ona, jeśli przeżyje, może mi już nie zaufać. Jednak to będzie mniejszy ból od tego, co mi teraz towarzyszy i będzie pierwszego sierpnia. Ta data będzie mi się wiecznie kojarzyła tylko z tym.
  - No i widzisz. Nie portafisz tego powiedzieć. Przyznaj się w końcu do tego, a zobaczysz, że będzie ci lżej. Ja jakoś powiedziałem, że jestem zakochany w Vanessie i to teraz powtórzyłem, ale napawdę jest mi teraz lepiej, że nie duszę dego w sobie. W głębi serca. Powiedz to w końcu, Ross. Mogę tego nikomu nie mówić i to zostanie tylko pomiędzy nami. Obiecuję ci to.
  - Nie wiem. Może. - powiedziałem.
  - Dlaczego ci się tak trudno przyznać do własnych uczuć? Ja tego nie rozumiem.
  - Ty nie oddajesz osoby, która jest ci bardzo bliska Romwellom. - westchnąłem.
  - To ty chciałeś gadać ze mną, a zamiast tego robię to ja. Masz przecież jeszcze trzy dni, więc możesz zrobić coś niezapomnianego z Laurą. Na chwilę zapomnieć o Romwellach i po prostu żyć chwilą.
  - Tak nawet myślałem rano po... - przerwałem szybko. Prawie się wygadałem.
  - Po? - spytał, zachęcając mnie do wyjaśnień. Powiedzieć mu? Skoro on mi zdradził, że jest zakochany w Vanessie, to ja mogę mu wyznać to.
  - A co mi tam, powiem ci o tym. Dziś rano prawie pocałowałem Laurę.
  - Co? A dlaczego tego nie zrobiłeś? Jak to się w ogóle stało?
  - Powiem ci wszystko od początku. Gdy się obudziłem to Laura już nie spała i patrzyła się na mnie. Leżała też na moim torsie, a tak nie zasypialiśmy. Spytałem jej, czy jej wygodnie tak na mnie leżeć, a ona powiedziała, że było jej trochę niewygodnie. Oczywiście droczyła się ze mną, a ja o tym wiedziałem. Po tym zacząłem ją łaskotać, a gdy skończyłem to spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i zacząłem się do niej zbliżać. Już niewiele brakowało i przez myśl przeszło mi, że ją oddam za trzy dni Romwellom i się od niej odsunąłem. Po tym wybiegłem z pokoju do łazienki. Tam sobie mniej więcej wszystko przemyślałem. Później omówiliśmy to i stwierdziliśmy, że to nie zmieni naszej relacji.
  - I ty mówisz, że nic do niej nie czujesz? Serio? To, że chciałeś ją pocałwać to dużo o tym świadczy.
  - Może wpłynęła na mnie tylko chwila?
  - Coś mi się nie wydaje. Tak w ogóle to czemu nie powiedzieliście tego Rydel?
  - Nie chciałem, żeby nam uzmysławiała, ze jesteśmy w sobie zakochni i inne takie rzeczy. Ty nawet już nic nie mów na ten temat.
  - Okay, ale myślę, że powinieneś jej powiedzieć. W sumie to jej bardzo zależy na tym, żebyście byli razem, więc to z pewnością by ją ucieszyło.
  - Nie mów tego Rydel, ani nikomu. Obiecasz mi to? - spytałem.
  - Okay, sekret za sekret.
  - Dzięki Riker z tą rozmowę, mimo że to ja miałem gadać z tobą. Zrobiło mi się trochę lżej, gdy ci to wyznałem.
  - Nie ma za co. - uśmiechnął się. - W końcu jestem twoim bratem i muszę cię wspierać w tym trudnym dla ciebie czasie.
  - Ten czas dopiero nadejdzie. - westchnąłem.
  - Nie myśl cały czas o tym, bo to cię przygnębia. Porzuć na chwilę te myśli.
  - Chciałbym tak zrobić, ale to wszystko mnie przerasta i nie daje spokoju.
  - W końcu będzie dobrze, Ross. Musisz wierzyć, że Laura wyjdzie cało od nich.
  - Tylko o to proszę. - westchnąłem.
  - Ale teraz głowa do góry. Nie myśl już o tym. Idziesz na dół? - spytał Riker, wstając z łóżka.
  - Nie, może pogram na gitarze. To mnie zrelaksuje.
  - Okay, to ci nie będę przeszkadzał. - odpowiedział, po czym wyszedł z mojego pokoju. Wstałem z łóżka i poszedłem po gitarę, po czym z powrotem usiadłem na materacu. Zacząłem grać melodię, którą wymyśliłem już dawno i ciągle nie potrafię ułożyć o niej słów. Jednak, gdy doszedłem do miejsca, w którym mógłby być refren zacząłem nucić:
Nawet jeśli wiem, że jest to prawda
Nie potrafię powiedzieć, że jestem zakochany
Nawet jeśli wiem, że jest to prawda
Nie potrafię powiedzieć, że jestem zakochany

To jest dobre. Chyba mam wenę. Szybko wstałem i wziąłem z biurka ołówek i pierwszą lepszą kartkę. Zapisałem te słowa. Może w końcu napiszę tę piosenkę. Zacząłem grać melodię od początku, a w głowie powstawały mi kolejne słowa:
Serce bije szybciej, może potrzebuję jakiejś operacji
Klęska żywiołowa, przejmujesz nade mną kontrolę
Jąkam się, obraz się rozmazuje
Nie ma nic innego, co powalołoby mnie na kolana tak jak to.
I robi się tak gorąco, ilekroć zostajemy sami
Ale nie potrafię powiedzieć, ze jestem zakochany
Nie, nie zrobię tego.

Zaśpiewałem to, po czym przerwałem grę i zapisałem wersy na kartce. To będzie pierwsza zwrotka. To teraz refren. Jeszcze raz zagrałem i śpiewałem ten fragment, a dlasze słowa same mi się układały.
Nie wiem czym jest miłość
Ale wiem, że nigdy wcześniej się tak nie czułem.
I mogę powiedzieć tak, rozkładając to na części
Możesz powiedzieć to pierwsza - dla ciebie to łatwe
Nawet jeśli wiem, że jest to prawda
Nie potrafię powiedzieć, że jestem zakochany
Nawet jeśli wiem, że jest to prawda
Nie potrafię powiedzieć, że jestem zakochany.

Na końcu dorzuciłem słowa, które wymyśliłem na początku. Okay no to mam już jedną zwrotkę i refren. Nieźle, jak na pierwszy raz. Jeszcze raz zagrałem i zaśpiewałem początek tej piosenki. Dalej nie potrafiłem nic stworzyć. Dobra, resztę dopiszę się kiedy indziej, jak znowu najdzie mnie wena. Jaki, by dać jej tutuł? Hmm... Myślałem chwilę. Przeczytałem jeszcze raz wszystkie wersy. Już mam! ,,I can't say I'm in love". Ta piosenka idealnie opisuje moje uczucia. Po rozmowie z Rikerem nie wiem, co mam myśleć i Laurze. Jestem w niej zakochany? Nie wiem. Może tak. Chyba tak. Chociaż nie wiem. Już tylko na jakieś 50 procent jestem przekonany, że nic do niej nie czuję. Jeszcze wczoraj byłem tego pewny na 90, a dzisiaj? Już sam nie wiem co mam o tym myśleć. Może ta sytuacja z rana nie powinna się stać? Jak mogłem do tego dopuścić? Co mną kierowało? Uczucia czy chwila? Nie wiem, ale wtedy, gdy spojrzałem jej głęboko w oczy zapomniałem o całym świecie. Nic się dla mnie nie liczyło. Jej oczy są takie duże i brązowe, że całkowicie mnie wtedy zahipnotyzowały. Nigdy jeszcze tak się przy niej nie poczułem. Ta chwila była inna niż wszystkie. Ta chęć pocałowania Laury sama mi się zrodziła i zapanowała nade mną. Co by się zmieniło, gdybym ją pocałował? Nasza relacja raczej nie, ale moje uczucia? Może ja jednak coś czuję do Laury tylko nie chcę się do tego przyznać? Nie, nie mogę się w niej zakochać. Zakochać się w ofierze Romwellów. Ale, czy na to nie jest już przypadkiem zapóźno i już się to nie stało? Nie. Ja nic nie czuję do Laury. Nic, a nic. Miałem nie łamać bariery, ale prawie to zrobiłem. No właśnie parawie. Jednak chyba chciałbym ją pocałować. Dotknąć jej ust. Nie! Stop! Ja nic do niej nie czuję. Fajnie, że sobie to wmawiam, ale prawda jest inna. Ja już chyba się w niej zakochałem i nic już na to nie poradzę.
                                                                  ~*~
                                                             ★Laura★

Leżę na łóżku i rozmyślam. Ten niedoszły pocałunek z Rossem cały czas zaprząta mi myśli. Nie ma chwili, żeby przed oczami nie stanęła mi tamta sytuacja. Nawet teraz ją widzę. Ja zapatrzona w jego oczy. Czekoladowe oczy, w które mogłabym się wpatrywać godzinami. Sam jego wzrok powodował szybsze bicie mojego serca, a co by było gdyby mnie pocałował? Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jedna rzecz mnie nurtuje. Dlaczego on tego nie zrobił skoro miał na to okazję? Przez prawie cały dzień rozmyślania nad tym dochodzę do wniosku, że chciałabym, żeby Ross mnie wtedy pocałował. Naprawdę tego chcę. Jestem ciekawa, co bym wtedy czuła. Mogę się domyślać, że byłabym szczęśliwa. Sama obecność Rossa powoduje, że uśmiech sam wkrada mi się na twarz. Przy nim czuję się... Sama nie wiem, jak to określić. Jednak to uczucie powoduje, że w danej chwili liczy się tylko on i nikt więcej. Poczułam to dopiero w tym tygodniu. Wcześniej tak nie było. Chociaż może tak, ale nie odczułam tego tak mocno jak teraz. Coś się jednak zmieniło w naszej relacji. Staliśmy się bardziej bliscy. Nasze rozmowy pod gwiazdami trwają ostatnio nawet do północy. Mi to wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, cieszę się z tego. Ross jest dla mnie bardzo ważny i chyba nie potrafię wyobrazić sobie przyszłości bez niego. Jak ona by wyglądała, gdyby go zabrakło? Jak wyglądałby ten miesiąc bez niego? Byłby taki pusty. Naprawdę bardzo się z nim zżyłam. On po prostu jest częścią mojego serca. Może Ross jeszcze raz spróbuje mnie pocałować? Przecież z Jake'iem było prawie tak samo. Najpierw prawie mnie pocałował, a później to zrobił. Jednak jest wielka różnica w jego przypadku, bo ja nie pozwoliłam na pocałunek i nie chciałam go, a w przypadku Rossa to on do tego nie dopuścił i chciałam tego. No właśnie Jake! Co ja mam z nim teraz zrobić? Jednego chyba jestem pewna - nic do niego nie czuję. Zerwać z nim? Boję się tego, a z resztą nigdy tego nie robiłam, więc nie wiem jak to się robi. Zresztą od kiedy jesteśmy razem inaczej się przy nim czuję. Nie umiem dokładnie określić na jakiej zasadzie, ale z pewnością przy nim nie czuję się tak jak przy Rossie. Chyba nigdy nie było mi tak samo z Jake'iem jak z Rossem. Teraz jakoś nie czuję się przywiązania bardzo do Jake'a, ale czy kiedyś tak było? Sama nie wiem. Skoro tak jest, to czy to oznacza, że ja jestem zakochana w Rossie? To pytanie również dzisiaj za mną chodzi i chyba nie tylko dziś. Rydel i Van sądzą, że sobie wmówiłam, że nic do niego nie czuję. To jest nie prawda, bo ja nie umiem dojść do tego, czy jestem w nim zakochana czy też nie. Chociaż już słyszałam mnóstwo porad na ten temat z ich strony to nadal nic nie wiem. A może po prostu wmówiłam sobie, że nie kocham Rossa, a prawda jest inna? Może ja nie potrafię się do tego przyznać? Może sama okłamuję siebie mówiąc ciągle, że nic do niego nie czuję? Może rzeczywiście tak jest, a ja jestem w nim zakochana? Nagle usłyszałam, że ktoś puka do moich drzwi, co wybudziło mnie z rozmyślań. Serio akurat w takim momencie ktoś do mnie przychodzi, gdy ja dochodzę, czy kocham Rossa czy nie?
  - Proszę. - odezwałam się, a drzwi otworzyły się i zobaczyłam Jake'a z czerwoną różą w ręce. No jego to się nie spodziewałam.
  - Hej Lau. - powiedział, a ja wstałam z łóżka i podeszłam do niego.
  - Hej Jake. - odpowiedziałam.
  - To dla ciebie. - odparł i wręczył mi różę. Powąchałam ją. Pięknie pachniała.
  - Dziękuję. - uśmiechnęłam się i przytuliłam Jake'a. - Ale z jakiej to okazji? - spytałam, gdy się od siebie odsunęliśmy.
  - Zabieram cię dziś na randkę.
  - Na randkę? A nie mogłeś mnie wcześniej uprzedzić to bym się ładniej ubrała, a tak to jak wyglądam? - wskazałam na moją bluzę i legginsy.
  - Ty zawsze pięknie wyglądasz. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam jego gest. Zdziwiłam się dlaczego się nie zarumieniłam, co zwykle mi się zdarza, gdy ktoś powie mi komplement, a szczególnie Ross lub Jake.
  - Dzięki, a teraz muszę się przebrać. Usiądź sobie na kanapie i poczekaj na mnie. - odparłam, a on skinął głową na tak. Położyłam różę na biurku i weszłam do garderoby. W co by tu się ubrać? Po krótkim zastanowieniu wybrałam czarne rurki i dżinsową koszulę oraz czarne koturny. Przebrałam się w to, po czym podeszłam do lustra. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Na rzęsy nałożyłam tusz, a na usta bezbarwny błyszczyk. Popsikałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i byłam gotowa. Wyszłam z garderoby.
  - Jestem już gotowa. - odezwałam się, a Jake spojrzał na mnie i wstał z kanapy.
  - Pięknie wyglądasz. - uśmiechnął się.
  - Dziękuję. - odwzajemniłam jego gest. - To gdzie idziemy?
  - Zobaczysz sama, bo ja ci nic nie powiem.
  - Okay. Jestem ciekawa, co przyszykowałeś. - odparłam, po czym wyszliśmy z mojego pokoju. Ja wzięłam jeszcze różę, aby włożyć ją do wazonu. Zeszliśmy na dół.
  - To ja jeszcze pójdę powiedzieć gosposi, że wychodzę. Zaczekaj na mnie na korytarzu, okay? - spytałam, a Jake przytaknął. Poszłam do kuchni. Zobaczyłam, że Natalie wkłada ciasto do piekarnika.
  - Cześć. - odezwałam się, a kobieta spojrzała na mnie.
  - Cześć Laura. - uśmichnęła się pogodnie.
  - Ja wychodzę z Jake'iem.
  - Na randkę? - spytała.
  - No tak. - przytaknęłam. - Mam jedną prośbę. Znajdziesz jakiś wazon i włożysz do niego tą różę, a później zanisiesz do mojego pokoju?
  - Oczywiście, że tak. - odparła Natalie, a ja dałam jej kwiat.
  - Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - To ja już idę.
  - Baw się dobrze. - odparła, a ja wyszłam z kuchni. Poszłam na korytarz, w którym czekał na mnie Jake.
  - To teraz możemy już iść. - powiedziałam. Opuściliśmy dom. Weszliśmy do jego samochodu, po czym odjechaliśmy.
  - Naprawdę mi nie powiesz, gdzie mnie zabierasz? - spytałam.
  - Nie, ale zdradzę ci jedno. Będzie to powtórka z przeszłości.
  - Chyba nadal nie wiem, gdzie jedziemy. - odpowiedziałam. Po chwili z radia wydobyły się pierwsze dźwięki ,,Pass Me By", a na moją twarz wkradł się uśmiech. Zaczęłam nucić cicho pod nosem.
  - Znasz tą piosenkę? - zapytałam.
  - Nie, kto to śpiewa?
  - R5, czyli Lynchowie i Ellington. Mówiłam ci, że oni mają własny zespół.
  - Tak mówiłaś, ale ich piosenek nie słyszałem. - odpowiedział. Gdy piosenka doszła do refrenu zaczęłam głośniej śpiewać. Przypomniałam sobie, jak oni zdradzali mi i Van tą tajemnicę, a później chłopaki grali na gitarze i śpiewali przy ognisku. To były piękne chwile. Nie chcę ich zapomnieć. Takich ludzi jaki są Lynchowie i Ell ciężko wymazać z pamięci. To zdecydowanie są moi najlepsi przyjaciele. W końcu piosenka skończyła się. Po jakiś 10 minutach stanęliśmy pod kawiarnią, w której było nasze pierwsze spotkanie.
  - I co przypominasz już może sobie coś? - spytał Jake.
  - To jest ta kawiarnia, w której było nasze pierwsze spotkanie, co nie?
  - Tak. Mówiłem, że robię powtórkę z przeszłości.
  - Czyli później idziemy do parku?
  - Tak, ale to powinno być najpierw, ale wolałem jako pierwsze iść do kawiarni.
  - To idziemy? - spytałam, a Jake przytaknął, po czym wyszliśmy z samochodu. Weszliśmy do kawiarni i usiedliśmy przy stoliku. Moje wspomnienia odżyły. Doskonale pamiętam ten dzień. To było moje pierwsze chciane i umówione spotkanie z chłopakiem. Wtedy byliśmy trochę spięci. Jednak przez ten miesiąc wiele się pomiędzy nami pozmieniało. Najpierw przyjaźń, później Jake prawie mnie pocałował, potem to już zrobił i na końcu zostałam jego dziewczyną. Jednak wydaje mi się, że nasza relacja zmieniła się trochę. Nie mam tu na myśli, że jesteśmy razem, ale to, że my chyba się od siebie oddaliliśmy. Nie mówię Jake'owi wszystkiego, co mi się przytrafia, a na początku tak było. Chyba lepiej czułam się z nim w przyjaźni niż jako para. Te myśli towarzyszyły mi, gdy przeglądałam menu i zastanawiałam się, który deser wybrać.
  - Co bierzesz? - spytał Jake.
  - Chyba tiramisu, lody i cappuccino, a ty?
  - Pomyślałem o tym samym, co ty. - uśmiechnął się. Po chwili podszedł do nas kelner, a Jake złożył zamówienie. Czas oczekiwania na nasze desery minął nam na rozmowie i nim się obejrzałam kelner przyniósł nam nasze zamówienie.
  - Smacznego. - powiedział Jake.
  - Dziękuję i wzajemnie. -odparłam. Zaczęliśmy jeść. Wszystko było przepyszne. Gdy skończyliśmy, Jake zapłacił za jedzenie. Oczywiście ja protestowałam, ale on się uparł. Po tym wyszliśmy z kawiarni i wsiedliśmy do samochodu. Myślałam, że jedziemy do parku, ale gdy Jake się nie zatrzymał obok niego to nie wiedziałam, gdzie mnie zabiera. Po 5 minutach stanęliśmy przed wejściem na plażę.
  - Dlaczego idziemy na plażę, a nie do parku? - spytałam.
  - Bo na plaży jest romantyczniej. Zresztą tutaj był nasz pierwszy pocałunek.
  - No tak. Zresztą wolę plażę niż park. - odparłam, po czym weszliśmy na plażę. Gdy tylko moje buty zanurzyły się w ciepłym piasku, ściągnęłam je. Jak zawsze szliśmy w kierunku brzegu, a później równolegle z nim. Panowała pomiędzy nami cisza, która nie przeszkadzała mi zbytnio. Spojrzałam na ocean. Jego szum zawsze mnie odprężał i relaksował, ale również myślało mi się lepiej. Jak teraz patrzę na tą wodę to przypomniały mi się chwile spędzone w niej z Lynchami i Ellingtonem. Szczególnie te wydarzenia z naszego weekendu w domku. Chyba nigdy nie zapomnę tych dwóch dni, a już napewno nocy, gdy spałam z Rossem na dachu. Tak, to były piękne chwile. Wtedy jeszcze nic się takiego z nami nie działo, a teraz? Dzisiejszy niedoszły pocałunek z nim. Zdecydowanie coś się zmieniło w naszej relacji.
  - Wczoraj cały dzień spędziłaś z Lynchami, tak? - spytał nagle Jake.
  - Tak, a co?
  - Nic tak pytam. Co robiliście?
  - Byliśmy w różnych miejscach. Najpierw w wesołym miasteczku, potem w kinie, później na kręgielni, w pizzeri, a na końcu poszliśmy do ich domu i graliśmy w butelkę. Ja i Van nocowałyśmy u nich.
  - U kogo spałaś? - spytał. Przecież nie powiem mu prawdy, bo zaraz będzie zazdrosny. Chociaż mam go okłamywać?
  - U Rydel. Z kim innym mogłbym spać?
  - Na przykład z Rossem. - odparł. Coś mi się wydaje, że znowu zacznie jego temat.
  - Niby czemu z nim? Zresztą się przyjaźnimy, więc nic by się pomiędzy nami nie wydarzyło, gdybym u niego spała. - powiedziałam. Wcześnej nic by się nie stało, ale dziś było inaczej.
  - Myślałem, że jak będziemy razem, to więcej czasu bęziesz spędzała ze mną, a nie z nim. - odpowiedział z lekkim wyrzutem.
  - Mogłoby tak być, gdybyś nie pracował. Jesteś tylko wolny pod wieczór i w sobotę oraz w niedzielę. Mogę przecież spotykać się z Lynchami, bo to są moi przyjaciele i nie chcę zrywać z nimi kontaktu przez to, że mam chłopaka.
  - Przynajmniej z Rossem mogłabyś się rzadziej widywać. Częściej spotykasz się z nim niż ze mną.
  - No to co z tego? On jest moim przyjacielem i nie chcę go stracić.
  - Czyli, że on jest dla ciebie ważniejszy niż ja? - spytał Jake. Dobre pytanie tylko, że szkoda, że nie znam za bardzo na nie odpowiedzi. Nie wiem kto jest dla mnie ważniejszy. Jednak ostatnio nie czuję się tak bardzo przywiązana do Jake'a jak do Rossa. Zresztą to Rossowi ze wszystkiego się zwierzam.
  - No wiesz, ja nie umiem wybrać. - odpowiedziałam. Chociaż dochodzę do wniosku, że to Ross jest dla mnie trochę ważniejszy niż Jake.
  - Naprawdę? Ale serio, kogo byś wybrała?
  - Nie wiem Jake i skończ już ten temat, bo ja nie zerwę kontaktu z Rossem tak jak pewnie byś tego chciał. Przykro mi.
  - Okay, rozumiem. Chciaż nie pojmuję jednego, skoro on jest taki dla ciebie ważny to dlaczego zgodziłaś się zostać moją dziewczną? Przecież nawet nic do mnie nie czujesz.
  - Zgodziłam się, bo bardzo ci na tym zależało i nie chciałam, żebyś się na mnie obraził. Po prostu chciałam, żebyś się ucieszył, a ty ciągle narzekasz i jesteś zazdrosny o Rossa. - powiedziałam, a Jake stanął naprzeciwko mnie.
  - Przepraszam cię, jesli to cię smuci. Po prostu boję się, że on ci mnie odbierze i dlatego jestem zazdrosy. - odparł, patrząc mi w oczy.
  - Zrozum w końcu Jake, że Ross to mój przyjaciel i nic poza tym mnie z nim nie łączy.
  - Serio? Jakoś w to nie mogę uwierzyć.
  - Jeśli nie chcesz to nie wierz, ale pomiędzy mną a Rossem nie doszło nawet do pocałunku. - powiedziałam. No prawie nie doszło.
  - Przepraszam cię jeszcze raz, Lau. Postaram się już nie poruszać tego tematu. - odparł, patrząc mi w oczy.
  - Nic się nie stało, Jake. Wiem o co ci chodzi, ale przestań już być taki zazdrosny.
  - Okay przestanę, gdy powiesz mi, patrząc prosto w oczy, że napewno nic nie czujesz do Rossa. - powiedział pewnym głosem. Chyba nie potrafię tego powiedzieć. Nie wiem, czy jestem zakochana w Rossie. Jednak ten niedoszły pocałunek cały czas zaprząta mi myśli. Przecież chciałam tego. Może ja rzeczywiście coś czuję do Rossa? Nie wiem. Może? To trudne.
  - Czyli, że nie potrafisz mi tego powiedzieć? - spytał smutno Jake. Spojrzałam w jego oczy, które wyrażały smutek.
  - Jake ja nie wiem, czy coś czuję do Rossa. Myślę i nie mogę dojść do tego. Zrozum mnie. Ja się gubię we własnych uczuciach. Nie potrafię ich poskładać do kupy.
  - Okay, skończmy już ten temat, bo widzę, że obojgu nam sprawia trudności. - powiedział, a ja przytaknęłam. Na chwilę zapanowała pomiędzy nami cisza, ale zaraz Jake ją przerwał. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Jednak moje myśli, co jakiś czas zajmował prawie pocałunek z Rossem. Nie mogłam wybić sobie z głowy tego wydarzenia. Ciągle je widziałam i przeżywałam na nowo. Tak jakby w moim mózgu cały czas ktoś włączał replay. Jednak jakoś starałam się lekceważyć te myśli, co nie było łatwe. Po jakiejś godzine spędzonej na plaży Jake zawiózł mnie do domu.
  - Dziękuję za miło spędzony czas. - powiedziałam.
  - Polecam się na przyszłość. - uśmiechnął się. Spojrzeli sobie w oczy. Przypomniało mi się jak ja i Ross tak na siebie patrzyliśmy, a ja odpływałam w jego czekoladowych oczach. Po chwili Jake zaczął się do mnie zbliżać aż pocałował mnie. Ciekawe jak by wyglądało to z Rossem. Dlaczego Ross mnie nie pocałował? Chciałam tego i nadal chcę. Po chwili Jake odsunął się ode mnie.
  - Ross. - szepnęłam wręcz niesłyszałnie, ale zaraz zdałam sobie sprawę, co powiedziałam. Oby tego Jake nie usłyszał. - To pa Jake. - uśmiechnęłam się trochę nerwowo.
  - Pa Lau. - odparł, a ja szybko wyszłam z jego samochodu. Co to w ogóle przed chwilą się stało? Dlaczego ja powiedziałam Ross? Co to w ogóle było? Zresztą, co się ze mną dzieje? Prawie cały czas myślę o Rossie, a szczególnie o tym prawie pocałunku. Weszłam do domu i udałam się do kuchni. Powiedziałam Natalie, że już jestem i poszłam na górę do swojego pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko, a przed oczami stanęła mi sytuacja, która wydarzyła się przed chwilą. Jak to się stało? Dlaczego ja tak powiedziałam? Dlaczego Ross ciągle siedzi w moich myślach? Ja już na prawdę nie wiem, co mam teraz robić. Z jednej strony zazdrosny Jake, a z drugiej Ross, który dziś o mało co mnie nie pocałował. Już po prostu się w tym wszystkim gubię. Ta mnie przerasta. Ten brak doświadczenia związanego ze sprawami sercowymi staje się coraz bardziej uciążliwy. Jestem dopiero pierwszy raz w takiej sytuacji. Westchnęłam. Jadnak od rana po głowie chodzi mi jedno pytanie - czy ja coś czuję do Rossa? On po tym co się wydarzyło, nie opuszcza moich myśli. Zresztą przecież chciałam tego pocałunku. Czy to oznacza, że ja jestem w nim zakochana? Nie. Chyba. Może. Nie wiem. Chyba za dużo nad tym się głowię zamiast posłuchać głosu serca. W myślach często sądzę, że nic nie czuję do Rossa, jadnak co mówi moje serce? Może zacznę od tego, jak usłyszeć, co ono chce mi przekazać. Jeszcze raz muszę przeanalizować zaistniałą sytuację z rana. Gdy patrzyliśmy sobie w oczy to odpływałam jego. Wtedy moje serce pierwszy raz zbiło szybciej na ten widok. Nigdy wcześniej tak się przy nim nie czułam. Gdy zaczął się do mnie zbliżać to przecież chciałam, żeby mnie pocałował. Wtedy nie myślałam o Jake'u. Liczyła się dla mnie tylko chwila. Tylko ten moment. Czy to znaczy, że ja jestem w nim zakochana? Chyba tak. Tak, ja chyba coś czuję do Rossa.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Hejka wszystkim!!!
Na wstępię chcę wam podziękować za komentarze pod wcześniejszym rozdziałem. Bardzo wam za nie dziękuję. Nawet nie wiecie jaki uśmiech one wywołały na mojej twarzy. Szczerzyłam się do ekranu. :)
Jak wam się podoba rozdział? Myślę, że mi się udał i jestem z niego zadowolona. Dużo było przemyśleń, ale tak miało być. Pewnie was cieszy, że do Rossa i Laury w końcu zaczyna docierać, że są w sobie zakochani. Od ich pocałunku dzieli zaledwie... Nie zdradzę wam tego, ale wydarzy się to już niedługo. Szczerze powiedziawszy to ja sama już chcę, żeby się pocałowali, a zwlekam z tym tak długo. Jednak tak musi być, bo idę według planu.
Teraz rozdziały mogą pojawiać się częściej, bo zaczęły mi się ferie? Ktoś z was je wczoraj zaczął?
Do napisania!!!

Liczę na komentarze!

9 komentarzy:

  1. Ale długi!
    I świetny (jak każdy)
    Wciąż czekam na pocałunek~!
    Świetny!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się nie mg doczekać nexta :*
    RAURA!

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę świetny rozdział. Jest chyba jeszcze dłuższy niż ten ostatni. Co ty masz z tym pocałunkiem? Niech się w końcu pocałują, no. :(
    Czekam na nexta.
    Przepraszam ale dziś nie jestem w stanie pisać komentarzy :( mimo wszystko czekam gorąco na rozdział. Masz fajnie z feriami mi się skończyły :(
    Smutna Chelsa :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech on zrobi tak, że gdy będzie ją oddawał, to będzie zawiadomiona policja. Błaaaaagaaaaammm! Z każdej sytuacji jest wyjście. Chociaż nie jestem pewna czy Lau kiedykolwiek mu wybaczy, że w ogóle miał taki zamiar... Rozdział jak zawsze cudowny! Czekam na miłość w następnym rozdziale!

    OdpowiedzUsuń
  6. Swoją drogą gdybym ja usłyszała od swojego chłopaka, że jest ze mną tylko dlatego, że inaczej byłoby mi smutno i bym się obraziła, to definitywnie bym zerwała. Nie rozumiem Jake'a. Naprawdę. On jest aż tak ślepy, że chce tkwić w naciąganym związku?
    PS Dawno tak nie przeżywałam wątku każdej postaci... Dobra jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział :*
    Ile można czekać na ich pocałunek? Chce tego pocałunku i to bardzo
    Czekam na następny
    A i zapraszam do mnie
    pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny < 3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy i jest dla mnie bardzo ważny. Uszanujcie moją pracę komentując ją nawet najkrótszym komentarzem. ; )